Polski kierowca

Czy ty też spychasz inne auta na pobocze?

W Polsce coraz częściej można napotkać drogowych oszołomów, którzy podejmują na dwukierunkowej jezdni wyprzedzanie, mimo iż z przeciwka nadjeżdża inny samochód. Nadjeżdża? No to co z tego? Niech mi się usuwa na pobocze, niech mi spada z drogi, bo ja wyprzedzam!

Jest to nie tylko ewidentne chamstwo, ale także bardzo niebezpieczne postępowanie. Cwaniak, który wyprzedza na siłę, przypomina jako żywo prostaka, który wpycha się do sklepu, mimo że w drzwiach znajdują się osoby wychodzące. Należałoby je przepuścić, ale przecież burak nie będzie czekał. On teraz włazi, bo mu się spieszy, więc z drogi!

Na co liczy kierowca o podobnej mentalności? Oczywiście na to, że ten nadjeżdżający z przeciwka usunie mu się, bo przecież nie będzie ryzykował zderzenia czołowego. Czasem można się jednak przeliczyć!

Reklama

Jakoś się zmieszczę

Droga  wojewódzka 331 , na odcinku Polkowice - Chocianów. Kierująca białym Peugeotem kobieta nagle zauważa pędzące wprost na nią Seicento. Osoba prowadząca tamten samochód właśnie wyprzedza Mercedesa. Z pewnością widzi zbliżające się z przeciwka auto, ale co tam, jakoś się zmieszczę...

Kierowca wyprzedzanego Mercedesa pojmuje niebezpieczeństwo i przytomnie usuwa się maksymalnie na pobocze. Tymczasem pani zasiadająca za kierownicą Peugeota, dostrzegając zbliżający się bardzo szybko z przeciwka pojazd wpada w panikę i naciska mocno pedał hamulca. W rezultacie koła zostają zablokowane, a samochód ustawia się ukośnie do jezdni. No i rezultat widzimy! Seicento zostaje uderzone narożnikiem Peugeota i potężnie rozprute. Tak oto kończy się cwaniacka, bezczelna jazda. 

Przyczyną obrócenia się Peugeota w lewo były zapewne nierównomiernie działające hamulce albo niejednakowa rzeźba bieżnika opon, chociaż nie można wykluczyć, że na jezdni zalegała jakaś warstwa zanieczyszczeń, która spowodowała poślizg. Tak czy inaczej sprawczynią wypadku stała się lekkomyślna kobieta kierująca Seicento. To nie pomyłka! Za kierownicą Seicento zasiadała kobieta, uprawiająca taki właśnie agresywny i niebezpieczny styl jazdy.

Zwróćcie uwagę, jak blisko to Seicento przejeżdżało obok wyprzedzanego Mercedesa, który zresztą, jak już wspomniałem, usunął się prawymi kołami na pobocze. Oznacza to, że dama kierująca tym małym autem wyprzedzała na siłę, usiłując wymusić także na Peugeocie zjechanie na pobocze. Pewnie czyniła tak już niejednokrotnie. Tym razem jednak przeliczyła się i zaliczyła potężne uderzenie z lewej strony. Szczerze mówiąc wcale jej nie współczuję. Obie kierujące trafiły do szpitala.

Zabójca na czołowe

Naśladowców postępowania tej lekkomyślnej damy nie brakuje. Oto dramatyczny wypadek, który wydarzył się w miejscowości Sikory Bartyczki, na trasie Białystok-Ostrów Mazowiecka. Remontowany odcinek drogi, oś jezdni wyznacza żółta, tymczasowa, podwójna linia ciągła. W dodatku zakaz wyprzedzania. I co?

Trzeba być kompletną amebą, żeby zrobić coś takiego! To już całkowite bezmózgowie. Kierowca BMW bezczelnie, z zaskoczenia kieruje się na zderzenie czołowe, też zapewne licząc, że nadjeżdżające z przeciwka auto zjedzie na pobocze i zrobi mu miejsce. W wyniku tego wypadku dwie osoby jadące Hondą odniosły poważne obrażenia. Na szczęście przeżyły to zderzenie. Kierowca BMW też.

Polski styl wyprzedzania

Podobnych przykładów takiego stylu jazdy bynajmniej w naszym kraju nie brakuje. Tutaj macie kompilację podobnych manewrów. Wprawdzie nie zakończyły się one wypadkami, ale to nie zasługa umiejętności tych pseudo-mistrzów kierownicy, lecz kwestia przypadku:

Zastanawiam się, skąd się bierze taka głupota i bezmyślność? Za wszelką cenę do przodu, byle prędzej, byle wyprzedzić jeszcze jedno auto.

Popatrzcie na ten przykład:

Kierowca tego Opla z ogromną niechęcią zjeżdża na swoją połowę jezdni, mimo że z przeciwka nadjeżdża auto (z kamerką). Wręcz nie może się powstrzymać od wyprzedzania. I co mu to da? To, że znajdzie się parę metrów dalej, że łyknie jeszcze jeden pojazd. Zyska na tym może 10-15 sekund.

Tutaj kolejny, któremu bardzo się spieszy:

Kierowca czarnego Seata też wcale nie ma ochoty zjechać, schować się za ciężarówkę. Na co liczy? Pewnie na to, że autor nagrania zjedzie w trawę, by zrobić mu miejsce. W dodatku na tym odcinku jezdni ów osobnik nie miał prawa wyprzedzać. Mam nadzieję, że wiecie dlaczego? Na szczęście nie zauważył zapewne, że wyprzedzał radiowóz ITD.  Inspektorzy wkrótce po tym zdarzeniu zajęli się drogowym piratem.

Ten oszołom z kolei wyprzedza na wzniesieniu, a tymczasem z przeciwka zbliża się tir. Niewiele brakowało do czołowego zderzenia. No, ale wobec tak dużego przeciwnika kierowca czarnego auta niechętnie ustępuje i powraca na prawą połowę jezdni. Myślę, że gdyby z przeciwka jechała osobówka, to pchałby się dalej do przodu, próbując zmusić ją do zjechania z jezdni.

I jeszcze jeden inteligentny inaczej, tym razem podczas jazdy nocnej:

Takie wyprzedzanie to nie tylko głupota, chamstwo, bezczelność, brak wyobraźni. To jest narażanie na niebezpieczeństwo innych kierowców, a także ich pasażerów. Kto wam dał do tego prawo?

Zapamiętaj!

Przypomnę podstawowe zasady, chociaż powinny być one doskonale znane wszystkim kierowcom:

Art. 24. ust. 1. pkt. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym stanowi:

Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy (...) ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu.

Oznacza to, iż w żadnym razie nie masz prawa podejmować wyprzedzania, jeśli zmusiłoby to kierującego nadjeżdżającego z przeciwka do hamowania albo zjeżdżania na pobocze.

Cwaniak, dopóki nie zobaczy policji

Każdy taki oszołom doskonale wie, że łamie przepisy i jedzie w sposób ryzykancki. Uważa jednak, że jest lepszy od innych, że jemu zawsze się uda. Pozostałych kierowców traktuje jak frajerów, których należy jak najszybciej wyprzedzić, bo jadą za wolno. Taki mistrz kierownicy, może jednak spowodować waszą śmierć, kalectwo lub ciężkie rany. Albo wyrządzić krzywdę waszym najbliższym.

Popatrzcie na tego kierowcę:

On też ma pełną świadomość, że jaskrawo narusza przepisy i zasady bezpieczeństwa. I co to? Jak nagle spokorniał! Jak przestało mu się spieszyć! No bo zobaczył policjantów. Zachowujecie się jak smarkacze. Jak mamusia nie widzi, to będę rozrabiał, a jak wróci do domu, to udaję grzeczniutkiego... Mentalność przedszkolaka.

Karać i tępić

Dlaczego tego rodzaju bezczelne, chamskie i bardzo niebezpieczne wyprzedzanie można tak często napotkać na polskich drogach? Odpowiedź jest prosta:  bo sprawcy tych bandyckich wybryków czują się bezkarni!

Sama policja zapewne też nie bardzo wierzy w możliwość wyłapywania tego rodzaju osobników, albowiem w taryfikatorze mandatowym nie ma nawet takiego wykroczenia, jak podjęcie wyprzedzania bez spełnienia warunku odpowiedniego miejsca (czyli odcinka drogi o odpowiedniej długości) do wykonania takiego manewru. Nie mówię już o spychaniu innych pojazdów z jezdni, bo czegoś takiego w żadnych przepisach nie znajdziecie.

Za to w taryfikatorze punktowym jest tylko enigmatyczny zapis: "Nieupewnienie się co do możliwości wyprzedzania: 5 punktów".

Zdarzają się wprawdzie i takie przypadki, kiedy to drogowi wariaci mają pecha, jak ci w okolicach Malborka:

Napotkali oni na szczęście nieoznakowany radiowóz, który też próbowali zmusić do zjechania na pobocze. Tym razem jednak nie udało im się pojechać bezkarnie dalej. W dodatku jeden z tych osobników nie przyjął mandatu (sprawa trafiła do sądu). Widocznie uważał, że nic takiego nie zrobił. Może powinien zaliczyć wizytę u psychiatry?

Apeluję do policji, by jak najwięcej nieoznakowanych radiowozów jeździło po takich drogach i wyłapywało podobnych łobuzów. Dzięki temu jeden złapany cwaniaczek opowiedziałby drugiemu, jak go zatrzymano i szybko rozeszłaby się wieść gminna, że za to ścigają i surowo karzą.

No właśnie! Jest to stworzenie bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym i za taki czyn należałoby pozbawiać natychmiast prawa jazdy oraz nakładać grzywnę 5000 zł.  Warto chyba znowelizować taryfikatory mandatowe i punktowe?

Jeden z internautów napisał pod którymś z takich filmików ciekawy komentarz:

Jak widzę tego typu bezczelnych cwaniaczków, co to wpychają się na siłę, wyprzedzają agresywnie i brutalnie, zmuszając mnie do hamowania i uciekania na pobocze, to mam ochotę kupić sobie Kamaza, najlepiej z pługiem śnieżnym z przodu. I wtedy nie będę się usuwał na pobocze, nie będę hamował, tylko będę walił! I w ten sposób zrobię dobry uczynek, bo wyeliminuję drogowego mordercę.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy