Volkswagen Golf R jak wygodne buty. Serio

184 KM, 230 KM i 300 KM... Mocny, mocniejszy i najmocniejszy... Golf GTD, GTI i R... Volkswagen to bodaj jedyny producent samochodów, który oferuje aż trzy kompaktowe hatchbacki o wyraźnie sportowych ambicjach. Jeździliśmy właśnie ostatnim z wyżej wymienionych...

W tym samochodzie najbardziej rzuca się w oczy to, że zupełnie... nie rzuca się on w oczy. Ktoś, kto nie interesuje się bliżej motoryzacją będzie miał na drodze spore trudności z odróżnieniem wersji R od zwykłego Golfa. Charakterystyczny, fioletowo-błękitny kolor nadwozia. Osiemnastocalowe alufelgi o nienachalnym wyglądzie. Srebrne obudowy lusterek.

Nieco inaczej ukształtowane progi. Logo z literą "R" na grillu, klapie bagażnika, błotnikach i szarych zaciskach hamulców. To w zasadzie wszystko. Aha - zapomnielibyśmy o najważniejszym, czyli o czterech dużych końcówkach wydechu, rozmieszczonych po dwie po obu stronach dyfuzora. To one czynią największą różnicę.

Reklama

Równie dyskretne jest wnętrze Golfa R. Nie znajdziemy tutaj czerwonych pasów bezpieczeństwa i innych krzykliwych akcentów kolorystycznych. Nie ma dodatkowych instrumentów, pokazujących ciśnienie turbodoładowania, rozkład napędu na osie, przeciążenie przy przyspieszaniu itp. Uwagę zwracać może jedynie spłaszczona u dołu kierownica i sportowe, nie przesadnie jednak mocno wyprofilowane fotele z tapicerką wykonaną z połączenia materiału z popielatą alcantarą oraz niebieskie wskazówki zegarów, nawiązujące kolorem do koloru karoserii. 

Poza tym jest to wciąż klasyczny Volkswagen Golf, ze wszystkimi swoimi zaletami (świetna ergonomia, łatwa obsługa urządzeń pokładowych, nienaganny montaż, udogodnienia z zakresu komfortu, funkcjonalne schowki) i niedostatkami (ciasnawa, zwłaszcza w tylnej części, kabina; przeciętnej wielkości bagażnik, w tym przypadku dodatkowo pomniejszony, z 380 do 343 litrów, ze względu na obecność elementów napędu 4x4).

Prawdziwa natura Golfa R objawia się dopiero po wciśnięciu przycisku z napisem START  ENGINE. Rozlega się wówczas rasowy, niski pomruk, zdradzający, że pod maską tego pozornie banalnego samochodu znajduje się absolutnie niebanalny silnik. Jest to wyposażona w turbosprężarkę jednostka benzynowa o pojemności 1984 ccm, mocy 300 KM i maksymalnym momencie obrotowym 380 Nm, uzyskiwanym już przy 1800 obr./min.  Nie jest żadnym zaskoczeniem, że przy takich parametrach i stosunkowo niewielkiej masie auta wspomniany silnik zapewnia znakomite osiągi: przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. w ciągu 4,9 sekundy, prędkość maksymalna ograniczona elektronicznie do 250 km/godz. Czapki z głów.

Dwulitrowy benzyniak Golfa R współpracuje z sześciobiegową dwusprzęgłową skrzynią DSG. I jest to, trzeba przyznać, para znakomicie dobrana, niczym debliści od 20 lat trenujący razem i razem występujący z sukcesami na korcie tenisowym.

Miłośnicy wrażeń ekstremalnych mogą przejść w tryb "Race" (włącza się wówczas specjalny modulator dźwięku silnika) lub manualny (manetki przy kierownicy), a przy okazji... całkowicie wyłączyć ESP.  Golf R to jedyna wersja tego modelu, w którym jest to możliwe.

Drugim, obok silnika, podstawowym atutem Golfa R jest napęd 4x4 4Motion, który wraz z elektroniczną blokadą mechanizmu różnicowego daje poczucie pewności w każdych warunkach drogowych  i sprawia, że "R" jest prawdziwym królem krętych dróg. 

Jak się jeździ najmocniejszym Volkswagenem Golfem? Bardzo przyjemnie i, w porównaniu z innymi sportowymi autami o podobnych - bezstresowo. Dopasowuje się on do kierowcy jak wygodne buty. Dużą rolę odgrywa tu, obok napędu 4Motion, precyzyjny układ kierowniczy, skuteczne hamulce oraz obecność na pokładzie licznych asystentów, czuwających nad bezpieczeństwem jazdy.

Owszem, na polskich wyboistych ulicach jest trochę twardo, dlatego warto doposażyć auto w adaptacyjne zawieszenie DCC, które po wybraniu trybu komfortowego dobrze chroni podróżnych przed nierównościami jezdni.

Volkswagenowi udało się połączyć ogień z wodą. Nowy Golf R to świetny samochód sportowy, który jednocześnie bez problemu sprawdzi się w codziennym użytkowaniu. Oczywiście jeżeli potrafimy zaakceptować duże zużycie paliwa. Cóż, turbodoładowany, dwulitrowy, trzystukonny silnik benzynowy ma swój apetyt, jednak przy odrobinie samozaparcia można uzyskać średnie spalanie na poziomie 10 litrów Na 100 kilometrów. Niestety, przy bardziej dynamicznej jeździe potrafi ono wzrosnąć nawet o połowę. Z drugiej strony, ktoś, kto kupuje samochód o takich możliwościach nie przejmuje się raczej rachunkami na stacjach paliw.

Jest oczywiście jeszcze kwestia ceny samochodu. Za pięciodrzwiowego Golfa R ze skrzynią DSG trzeba zapłacić około 150 tys. zł. Po dołożeniu elementów wyposażenia obecnych w testowanym egzemplarzu niebezpiecznie zbliżamy się do granicy 200 tys. zł. To dużo, jednocześnie jednak prawie 6 razy mniej niż wynosi cena "kuzyna" z koncernu, czyli Porsche 911 Turbo S. Jasne, co Porsche to Porsche, ale różnica w kosztach zakupu jest jednak bardzo, bardzo wyraźna.

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy