Suzuki Jimny – przepiękny, prosty brzydal

Rzadko zdarza się, aby jedna generacja danego modelu obecna była na rynku przez dwie dekady. Dokładnie 20 lat po debiucie trzeciej, na rynku pojawiła się czwarta odsłona Suzuki Jimny - najmniejszej i chyba też najdzielniejszej terenówki świata.

Uwzględniwszy fakt, że dzisiaj średni czas życia modelu to sześć lat, Jimny ze swoimi dwoma dekadami jawi się jako obiekt prawie archeologiczny na motoryzacyjnym rynku. Przez ten czas terenówka Suzuki zmieniła się bardzo niewiele: wprowadzono kilka systemów bezpieczeństwa czynnego, lepszy zestaw pokładowej rozrywki, ale ogólne założenie pozostało takie samo. Dalej jest to nadwozie osadzone na solidnej ramie, z wielką dzielnością terenową, docenioną przez miliony użytkowników na całym świecie.

Począwszy do 1970 roku, kiedy to w salonach pojawiła się pierwsza generacja Jimny’ego, japońska terenówka zmieniała się w bardzo ograniczonym zakresie. Styliści przez cały ten czas pozostali wierni pierwszej koncepcji lekkiego samochodu terenowego, która w gruncie rzeczy sprowadzała się do całkowitego ignorowania współczynnika oporu aerodynamicznego.

Reklama

Powiedzmy sobie szczerze: Jimny na tle coraz popularniejszych SUVów wygląda jak pojazd nie tylko z innej epoki, ale nawet galaktyki, jednak to właśnie stanowi o jego indywidualności. W tym projekcie wszystko zostało podporządkowane funkcjonalności, co w końcowym efekcie przełożyło się na dość prostą konstrukcję.

W żadnym wypadku nie może to być zarzut: właśnie taką konstrukcją terenowe Suzuki broni się w rywalizacji z konkurentami, a o słuszności idei przyświecającej przed wieloma laty japońskim inżynierom, niechaj świadczy fakt, że na przestrzeni pięciu dekad Jimny zdobyło sobie - całkiem zasłużenie - ogromną popularność wśród miłośników off-road’owej przygody na całym świecie.

Niewielkie, czteroosobowe nadwozie, w najnowszym wydaniu jest przepięknie kanciaste. Owszem, ostre linie Jimny’ego zostały jakby nieco wygładzone, jednak w porównaniu do dzisiejszych stylistycznych tendencji wciąż jest ono uroczo brzydkie. Wbrew pozorom w tym stwierdzeniu nie ma żadnego paradoksu, albowiem w założeniu jest to typowy wół roboczy, który przede wszystkim ma dobrze służyć właścicielowi, a dopiero później ładnie wyglądać. Mimo wszystko pewnej urody, z mocnymi indywidualnymi rysami, małemu Suzuki nie można odmówić.

Dla czwartej generacji przewidziano 8 wersji kolorystycznych, w tym - chyba najciekawszą - dwukolorową odmianę Kinetic Yellow (dopłata 3090 zł). Służbom mundurowym dedykowane jest maskowanie w standardzie Jungle Green.

Wnętrze dorównuje wyglądowi nadwozia: jest proste i funkcjonalne. Kiedy po wielogodzinnej walce z przeciwnościami przyrody będziesz chciał umyć tapicerkę, wtedy docenisz intencje japońskich inżynierów. Przyjemne w dotyku, acz nieco surowe, plastiki dają się łatwo czyścić wyłącznie za pomocą silnego strumienia wody. Dla profesjonalnych użytkowników to bardzo pożądana cecha.

Pomiędzy dwoma kwadratowymi wskaźnikami (prędkości oraz obrotów silnika) umieszczono ciekłokrystaliczny wyświetlacz, stanowiący mocny dowód na to, że Jimny wkracza do nowoczesności. Świadczą o tym również 7-calowy wyświetlacz nawigacji oraz panel automatycznie sterowanej klimatyzacji. Jedno i drugie to standard w najwyższym poziomie wyposażenia (XLED), opcja w niższych konfiguracjach (Comfort oraz Premium).

Kwestię bagażnika najlepiej byłoby pominąć, no chyba że nasze dywagacje rozpoczniemy od złożenia oparć siedzeń w tylnym rzędzie. Wtedy objętość przestrzeni bagażowej wynosi 377 litrów (liczoną do dolnej linii okien), a dzięki płaskiej podłodze i szerszemu w porównaniu do poprzednika wnętrzu jest ona łatwiejsza do zagospodarowania. Załadunek możliwy jest poprzez szerokie tylne drzwi, otwierane - a jakże! - na "japońską" stronę (przystosowane do ruchu lewostronnego).

Uproszczenie konstrukcji terenowego Suzuki poszło tak daleko, że nawet w czwartej generacji nie znajdziecie pionowej regulacji fotela kierowcy oraz kierownicy. Co najciekawsze, dzięki takiej a nie innej formie nadwozia, nawet wysocy użytkownicy nie będą mieli problemu ze znalezieniem właściwej pozycji za kierownicą. Dobra widoczność to efekt prostych linii nadwozia.

Powiew nowoczesności stanowi wspomniana już nawigacja, a także gniazdo USB oraz Bluetooth, pozwalające integrować smartfony z pokładowym zestawem rozrywki. Użytkownicy iPhone’ów mogą korzystać z systemu CarPlay. Dla "androidowców" przewidziano oprogramowanie AndroidAuto, a innym dedykowano Mirror Link.

W czwartej generacji Jimny’ego warto docenić stylistyczny wysiłek japońskich projektantów dobrze widoczny chociażby w postaci przycisków pod panelem klimatyzacji, a także kilku detali na desce rozdzielczej. Nas najbardziej urzekły łby imbusowych śrub w obudowie wskaźników, a także w uchwycie dla pasażera. Swoją drogą kierowca może zazdrościć pasażerowi tego uchwytu: siedzenia nie zapewniają jakiegokolwiek trzymania bocznego, potrzebnego nie tylko w czasie sportowej jazdy, lecz również podczas terenowych eskapad.

W konfrontacji z poprzednikiem, Jimny czwartej generacji może pochwalić się większym silnikiem i wyższą mocą. Czterocylindrowa jednostka o pojemności 1,5-litra rozwija moc 102 koni mechanicznych i seryjnie łączona jest z pięciobiegową skrzynią ręczną. Czterobiegowy automat dostępny jest w najwyższej specyfikacji XLED i kosztuje 5000 złotych.

O sprincie do setki nie ma nawet co pisać. Prędkość maksymalna - sprawdzona na niemieckich autostradach - oscyluje wokół licznikowych 150 km/h (katalogowo powinno to być 145 km/h), ale bądźmy szczerzy: ten samochód nie został stworzony do szybkiej jazdy. Adekwatne do konstrukcji są drogowe prędkości rzędu 90-100 km/h. Wtedy w małym Suzuki jest cicho, przyjemnie i wygodnie. Może nieco za miękko, ale taka charakterystyka 3-wahaczowego sztywnego zawieszenia ze sprężynami śrubowymi doskonale sprawdza się w naturalnym środowisku Jimny’ego, czyli poza asfaltowymi szlakami.

W naszym nieco przydługawym opisie nadeszła pora na najciekawsze, czyli przeniesienie napędu. Czwarta generacja dysponuje układem Allgrip Pro, który skład się z dołączanego napędu na cztery koła oraz skrzyni redukcyjnej. Nie bez znaczenia dla dzielności terenowej Suzuki jest również rama, która w najnowszej generacji została dodatkowo usztywniona, a także wysokie zawieszenie pozwalające uzyskać dobre parametry trakcyjne w ciężkich warunkach: kąt rampowy, natarcia oraz zejścia to odpowiednio 49, 37 oraz 28 stopni. Prześwit pojazdu wynosi 21 centymetrów, przy standardowych 15-calowych kołach.

Liczby nie oddają dokładnie temperamentu nowego Suzuki. Jimny radzi sobie nawet w trudnym terenie znakomicie, a dzięki skrzyni redukcyjnej można nawet napisać - wyśmienicie. Podczas prezentacji prasowej jazdy odbywały się egzemplarzami wyposażonymi w drogowe ogumienie. Aż strach pomyśleć, jak Jimny spisywałby się w ciężkich warunkach na dedykowanych off-road’owi oponach.

Pakiet nowoczesnych rozwiązań zaaplikowanych do terenowego Suzuki obejmuje również szeroki zestaw układów bezpieczeństwa czynnego. Jimny czwartej generacji wyposażony może być w system wykrywający ryzyko kolizji i aktywujący hamulce. Podczas jazdy asfaltowymi drogami ostrzeże nas o możliwym opuszczeniu zajętego pasa ruchu. System rozpoznawania znaków przypomni nam o lokalnych ograniczeniach oraz limitach prędkości. Podczas nocnej jazdy komputer zadba o automatyczną zmianę świateł drogowych na mijania. Dodajmy, że światła te mogą być w pełni LED-owe.

W terenie bardzo przydatny będzie układ kontroli zjazdu, a także asystent ruszania na wzniesieniach, a także elektronicznie sterowany rozkład siły napędowej na kołach, symulujący blokadę mechanizmów różnicowych (LSD).

Najtańsza odmiana Jimny’ego - z napędem Allgrip, reduktorem oraz pięciobiegową skrzynią ręczną - kosztować będzie 67 900 złotych (Comfort). Nieco droższa będzie specyfikacja Premium (71 900 zł), a najbardziej wypasiona XLED kosztować będzie 79 900 zł (z automatem 84 900 zł). Pierwsze egzemplarze pojawią się nad Wisłą na przełomie roku. 

Suzuki Jimny to jeden z niewielu pojazdów z napędem na cztery koła, w których funkcjonalność została dobrze wyceniona. To idealne wręcz auto dla leśników, geodetów, czy ornitologów polujących na ptaki z lornetką. Z punktu widzenia użytkownika, czwarta generacja Jimny to nie żadna rewolucja ani ewolucja, to po prostu upgrade do nowoczesności, której w ostatnim czasie małemu Suzuki nieco brakowało.

MW

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy