Ralliart, czyli musi być ostro i szybko

Słyszysz: "Ralliart", myślisz: moc i osiągi, emocje, rajdowy Mitsubishi Lancer Evolution!

Skoro więc Mitsubishi umieściło w swojej ofercie ASX w wersji Ralliart, to musi być ostro i szybko. Czy na pewno?

Sprawdziliśmy to, testując małego SUV-a Mitsubishi z dołączanym napędem 4x4, automatyczną skrzynią z wygodnymi łopatkami przy kierownicy i 150-konnym dieslem o pojemności ponad 2.2 litra pod maską.

Wygląd zewnętrzny

Podwyższone nadwozie jest proporcjonalne, w białej perle dobrze kontrastuje z ciemnymi szybami i równie ciemnymi 17-calowymi kołami. Naszym zdaniem trudno o ładniejszego ASX-a, ale niech stylistykę każdy oceni sam.

Wysoki profil opon wskazuje na spore zdolności w radzeniu sobie z nierównościami, a dzięki krótkim zwisom z przodu i tyłu ten daleki kuzyn sportowych Mitsubishi nie będzie obcierał zderzakami przy byle okazji.

Reklama

Wnętrze

W środku miękkie i twarde plastiki łączą się, tworząc nieskomplikowaną deskę rozdzielczą.

Niestety, w dotyku materiały są co najwyżej średnie - naciśnięcie boczka drzwi palcami powoduje ugięcie całego elementu. Dobrze, że montażowi nie można zbyt wiele zarzucić, choć np. Skoda Yeti

w środku wygląda lepiej. To na pewno nie jest ostatni krzyk mody i szczyt możliwości Mitsubishi, ale jest dość czytelnie i powinno być trwale. Mała i mile leżąca w dłoniach kierownica i dobra widoczność, m.in. dzięki dużym lusterkom, są seryjne. Pakiet Ralliart dorzuca jeszcze atrakcyjne, wykończone skórą i alcantarą wnętrze.

Miejsca na nogi i wszerz w obu rzędach foteli jest sporo, lecz siedzi się wysoko, a tylko fotel kierowcy dysponuje - i tak niewystarczającą - regulacją wysokości. Warto wyróżnić szklany dach. Jest świetnym dodatkiem, chociaż również z pewną wadą - ogranicza przestrzeń nad głowami pasażerów z tyłu i osoby powyżej 180 cm wzrostu będą narzekać na ciasnotę. Można śmiało stwierdzić, że ASX ze szklanym dachem nie jest autem dla wysokich.

Trudno za to narzekać na bagażnik. Ma 442 litry pojemności i łatwo powiększymy go do płaskich 1169 litrów. Weekend za miastem, wózek dziecięcy albo zakupy w sklepie meblowym nie będą logistycznym problemem.

Wadzą odrobinę ergonomiczne niedostatki. Np. przełączniki podnoszenia szyb pamiętają jeszcze czasy Mitsubishi Carismy i, poza tym należącym do kierowcy, pozbawione są podświetlenia; rozmieszczenie przycisków też bywa specyficzne.

Wrażenia z jazdy

Ustawienie fotela i kierownicy nie jest zbyt skomplikowane. Po przekręceniu kluczyka usłyszymy jednak lekko metaliczny i niezbyt przyjemny dźwięk silnika. Z całą pewnością europejskie diesle brzmią lepiej. Auto miło wyrywa do przodu, co wspiera dość sprawnie żonglująca biegami automatyczna skrzynia. Na co dzień jednak wrzuca zbyt wcześnie wyższe przełożenia, powodując niemiłe drgania.

Przy pomocy 150 KM, ale głównie dzięki dostępnym od 1 500 obrotów 360 Nm momentu odnosi się wrażenie, że setkę Mitsubishi osiąga szybciej niż katalogowe 10,8 sek. Silnik nie męczy nadmiernym hałasem, szum opływającego powietrza słychać dopiero powyżej 140 km/h.

Na autostradzie testowe spalanie oscylowało w granicach 7 litrów na 100 km. W mieście, gdy jeździmy zgodnie z przepisami, nie powinno przekroczyć 8,5 litra.

No dobrze, ale Ralliart to emocje i adrenalina, a nie podświetlane klawisze i niskie spalanie! Pędzisz "ogniem" do zakrętu, redukcja łopatką z 4 na 3 i... wysoki ASX wychyla się bardzo wyraźnie, będąc przy tym wyraźnie podsterownym, a ty boisz się zsunąć z wygodnego, ale kompletnie pozbawionego podparcia bocznego fotela ze zbyt krótkim siedziskiem. To nie tak miało być! Fakt, jest bezpiecznie, ale gdzie te emocje?

Naturalnym środowiskiem ASX wydaje się jazda po wszelkich nierównościach miasta i poza nim: po kocich łbach, dziurach, leśnych i polnych drogach, zjazdach nad rzekę, trawiastych polanach i miejskich utrudnieniach, a także sprawne atakowanie krawężników. Dzięki napędowi 4x4 opisywany ASX jest też autem całorocznym.

Manewrowanie w dżungli miasta ułatwiają nie tylko lusterka i lekko pracująca kierownica, lecz także kamera cofania, umieszczona nad tablicą rejestracyjną, z dotykowym ekranem na konsoli środkowej.

Koszty i podsumowanie

Testowy egzemplarz, mający na wyposażeniu komplet poduszek powietrznych, ABS, ASR i ESP, klimatyzację, automatyczną skrzynię biegów, dołączany napęd na 4 koła, szklany dach, sensor deszczu i zmierzchu oraz kamerę cofania (za to bez czujników parkowania z tyłu i przodu), produkowany jest w Japonii i kosztuje prawie 130 tys. zł. Trudno uznać tę ofertę za promocję, zwłaszcza w świetle kilku jakościowych niedoróbek, które przy takiej cenie nie powinny się zdarzyć.

Na szczęście zalety użytkowe tego modelu w dużym stopniu wynagradzają braki.

ASX stosunkowo mało pali, dobrze radzi sobie w mieście, bezstresowo przejeżdża przez dziury, a bagażnik ze składanymi oparciami jest funkcjonalny.

Na trasie, dzięki wygodnemu zestrojeniu zawieszenia i tempomatowi, można pokonywać spore dystanse bez zmęczenia, a zimą wyprawić się w góry bez obawy utknięcia w pierwszej zaspie. (WH)

Polub MOTO INTERIA na Facebooku. Tam znajdziesz więcej zdjęć, ciekawostki i... konkursy. Do wygrania wkrótce samochód na weekend!. Wystarczy kliknąć TUTAJ.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy