Opel astra. Wiesz co to jest fotel AGR?

Czarna, wykonana ze skóry tapicerka. Podgrzewane przednie i tylne siedzenia. Przednie - także wentylowane, z regulacją w ośmiu kierunkach, regulowaną długością siedzisk i elektryczną regulacją podparcia lędźwiowego. Fotel kierowcy z funkcją masażu, z pamięcią ustawień oraz regulacją bocznych elementów siedziska. Brzmi niczym opis luksusów z jakiejś wypasionej limuzyny klasy średniej albo górnopółkowego SUV-a tymczasem w takie cuda jest wyposażony nasz testowy opel astra.

Jak zachwala producent, fotel kierowcy został zaprojektowany przy udziale lekarzy specjalizujących się w leczeniu chorób kręgosłupa. Przesiadka ze zwykłego fotela samochodowego na fotel AGR w oplu przypomina zmianę obuwia z rozklapanych sandałów w uszyte na miarę półbuty, w dodatku zaopatrzone we wkładki profilujące podbicie stopy.

Najpierw czujemy się trochę obco i niewygodnie, potem jednak jest już tylko lepiej. Podobnie z fotelem w astrze - początkowo coś tam uwiera i przeszkadza, lecz po chwili ciało wpasowuje się w kształty oparcia i siedziska i... aż nie chce się wysiadać. Pewnym minusem jest obsługa pamięci ustawień fotela - nie da się tego uczynić intuicyjnie, trzeba zajrzeć do instrukcji.

Zalety ergonomicznych foteli ujawniają się w dłuższej trasie. Dlatego w pierwszą podróż testową astrą wybraliśmy się z Krakowa do Wrocławia, autostradą A4 (pojęcie "dłuższa trasa" jest zresztą w tym przypadku względne, bowiem odległość między bramkami w podkrakowskich Balicach a wrocławskimi Bielanami da się swobodnie pokonać w ciągu około dwóch godzin). Tym razem postanowiliśmy zrezygnować z tradycyjnego psioczenia na drożyznę w punktach poboru opłat i nieustające remonty, skupiając się na samym samochodzie.

Nowa astra hatchback jest o prawie 5 cm krótsza od poprzedniczki i ma o 2,3 cm mniejszy od niej rozstaw osi, jednak wnętrze kabiny zyskało na przestronności. Jak się przekonaliśmy, z tyłu może zasiąść wygodnie nawet dwóch pasażerów o wzroście ponad 190 cm - pod warunkiem, że osoby jadące przed nimi pójdą na pewne kompromisy. Środkowe miejsce na tylnej kanapie należy traktować raczej awaryjnie.

Bagażnik ma pojemność 370 litrów (maksymalnie, po położeniu oparć kanapy - 1235 l), zatem pod tym względem nie wyróżnia się wśród innych kompaktów.

Astrze czwartej generacji wytykano powszechnie sporą nadwagę. Nic dziwnego, że inżynierowie Opla usilnie pracowali nad jej odchudzeniem. Z sukcesem, bowiem  "piątka", zależnie od wersji, jest nawet o 200 kg lżejsza od "czwórki". To widać w sylwetce auta i czuć podczas jazdy. Samochód jest bezwzględnie posłuszny woli kierowcy, stabilny zarówno na długich prostych, jak i w łukach.

Do takiego a nie innego wyboru celu pierwszej podróży skłonił nas, obok chęci wypróbowania wymyślnych foteli, które okazały się przyjemnie twarde, wygodne, a jednocześnie faktycznie przyjazne dla kręgosłupa, był rodzaj napędu "naszej" astry.  Silnik wysokoprężny o mocy 136 KM wydaje się jakby stworzony do spokojnego, pozbawionego gwałtownych zrywów przemierzania autostrad.  Ta wysokoprężna jednostka ma pokaźny moment obrotowy - maksymalnie 320 Nm, dostępnych w dość wąskim zakresie 2000-2250 obr./min. - ale nie jest mistrzem sprintu. Do 100 km/godz. rozpędza się po około 10 sekundach od startu.

Wykonany w całości z aluminium, oparty na technologii Common Rail nowoczesny silnik opla astry został obwołany "szepczącym dieslem" ("whisper diesel"). Ta cecha ujawnia się po osiągnięciu autostradowej "prędkości przelotowej". W kabinie robi się wtedy rzeczywiście cicho. Nie przeszkadza nawet, że auto jest wyposażone w manualną skrzynię biegów. Po prostu wrzucasz szóstkę i jedziesz, jedziesz, jedziesz...

I na koniec o zużyciu paliwa - po pokonaniu 600 km na trasie Kraków - Wrocław - Kraków, praktycznie wyłącznie autostradą z typowym dla niej tempem, komputer pokazał średnie spalanie na poziomie 5.4 l/100 km.  

              

INTERIA.PL
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy