Nowe Suzuki Vitara. Pierwsza jazda

Na początku roku Suzuki zaprezentowało kolejną generację modelu Vitara. Zaledwie kilka godzin temu wróciliśmy z Lizbony, gdzie odbyły się pierwsze jazdy testowe nowym modelem. Jakie wnioski nasuwają się po bliższym kontakcie z najnowszym dziełem japońskich inżynierów?

Ortodoksyjni fanatycy marki mogą być zniesmaczeni - Vitara ewoluowała tak samo, jak zmieniła się otaczająca nas rzeczywistość. Współcześni klienci nie potrzebują już ukrytego pod maskującymi plastikami ciągnika artyleryjskiego pokonującego zakręty z gracją sztangistki z NRD.

Biorąc powyższe pod uwagę, konstruktorzy Suzuki zdecydowali się więc na odważny krok - auto otrzymało "cywilizowane", samonośne nadwozie. Tak, tak - to pierwsza Vitara, która nie została zbudowana na ramie!

Zanim jednak w przypływie oburzenia wykrzykiwać zaczniecie słowa "wstyd" czy "profanacja", musicie wziąć pod uwagę, że w ostatnich latach potrzeby nabywców wyraźnie się zmieniły. Mężczyźni dzisiaj noszą rurki, a głośne i niewygodne samochody terenowe są passe. Co gorsza, emitują bardzo dużo CO2... Podsumowując - "prawdziwych terenówek" prawie nikt już nie potrzebuje. Obecnie statystyki sprzedaży dyktują SVV-y, coraz częściej zwane crossoverami, których naturalnym środowiskiem nie są błota poligonów, lecz miejska dżungla.

Reklama

W porównaniu z modelem Grand Vitara, który znika właśnie z oferty Suzuki, nowe auto jest zdecydowanie mniejsze. Nowa Vitara mierzy zaledwie 4,17 m długości i 1,77 m szerokości. Rozstaw osi to równie 2,5 m - o 10 cm mniej niż w Suzuki SX4 S-Cross, które użyczyło Vitarze swojej płyty podłogowej.

Mimo wymiarów, w które wpisują się współczesne pojazdy segmentu B, we wnętrzu nie brakuje miejsca. Czwórka pasażerów podróżować będzie całkiem wygodnie, pakunki pomieści ustawny bagażnik o pojemności 375 l. Jedynie osoby obdarzone dużymi stopami mogą mieć problemy ze znalezieniem wygodnej pozycji na miejscu pasażera. Schodząca głęboko w dół deska rozdzielcza ogranicza przestrzeń na nogi. Oprócz tej drobnej wpadki trudno doszukać się jednak jakichkolwiek uchybień w ergonomii.

Japończycy wzięli sobie do serca uwagi dotyczące niezbyt wyszukanego designu przestrzeni pasażerskiej. By ożywić nieco wnętrze, na szczycie deski rozdzielczej pojawiły się okrągłe dysze nawiewów i wskazówkowy zegarek - klienci mogą zdecydować się na kilka wariantów kolorystycznych. Zgodnie z tradycją (czytaj: twardym plastikiem) wykończono jednak większość elementów wnętrza, co "gryzie się" nieco z - dostępną w opcji - wykonaną z alcantary tapicerką. Na plus zaliczyć trzeba jednak wzorową dbałość o szczegóły. Wszystko spasowano z chirurgiczną precyzją - za wyjątkiem irytującego "brzęczyka" komunikującego zmianę ustawień systemu ostrzegania o kolizji - przyjemności podróżowania nie zakłócają żadne nieproszone dźwięki.

Z punktu widzenia kierowcy trzeba przyznać, że transformacja żywej skamieliny we współczesny samochód wyszła Vitarze na dobre. W przednim zawieszeniu zastosowano standardowe kolumny McPhersona, z tyłu - zamiast układu niezależnych wahaczy - pojawiła się klasyczna belka skrętna o zdecydowanie "proasfaltowym" nastawieniu. W rezultacie samochód prowadzi się zupełnie poprawnie i "lubi" ciasne, kręte drogi. Zawieszenie ma europejskie (by nie powiedzieć niemieckie) nastawy - jest przyjemnie sztywne ale nie powoduje wytrząsania pasażerów na poprzecznych nierównościach. Pochwalić należy też nadspodziewanie precyzyjny układ kierowniczy (wspomagany elektrycznie) i przyjemnie krótkie drogi prowadzenia lewarka zmiany biegów.

Co ciekawe, na polskim rynku Vitara oferowana będzie początkowo wyłącznie z benzynowym silnikiem 1,6 l. Jednostka z serii M16 rozwija moc 120 KM (przy 6 tys. obr/min) i legitymuje się maksymalnym momentem obrotowym 156 Nm (przy 4,4 tys. obr./min). W dobie downsizingu osiągi nie robią wrażenia, ale warto podkreślić, że uzyskano je wyłącznie dzięki pojemności i systemowi zmiennych faz rozrządu. W konstrukcji nie znajdziemy więc problematycznego (głównie dla gazowników) bezpośredniego wtrysku paliwa (jest klasyczny, wielopunktowy) czy turbosprężarki, co pozwala liczyć na lata taniej i bezawaryjnej eksploatacji.

Podobnie, jak większość crossoverów tej wielkości, podstawowe wersje Vitary dostępne będą wyłącznie z napędem na przednią oś. Nie jest to może powód do dumy, ale takie podejście sprawia, że gotowe do drogi auto w konfiguracji 2WD waży jedynie 1075 kg. Odmiany z napędem 4x4 legitymują się masą własną 1160 kg. Dzięki temu benzynowe 1,6 l radzi sobie z autem całkiem sprawnie i zadowala się rozsądnymi ilościami paliwa. W przypadku odmiany z napędem obu osi, jaką mieliśmy okazję testować, średnie zużycie paliwa bez problemów udaje się utrzymać na poziomie poniżej 7 l/100 km. Sprint do 100 km/h zajmuje nieco ponad 11 s (brak jeszcze precyzyjnych danych) - prędkość maksymalna to 180 km/h. Trzeba jedynie pamiętać, że silnik - jak przystało na konstrukcję z Kraju Kwitnącej Wiśni - zdecydowanie lubi wysokie obroty. W podstawowej wersji jednostka sprzęgana jest z ręczną skrzynią biegów o pięciu przełożeniach.

Dostępny za dopłatą system napędu 4x4 Allgrip (znany również z SX-4 S-Cross) rozdziela moment obrotowy pomiędzy osie w oparciu o dane z czujników ABS, pedału przyśpieszenia czy kąta skrętu kierownicy. Dzięki temu komputer sterujący zwiększa wartość momentu obrotowego przenoszonego na tylne koła zanim jeszcze nastąpi uślizg kół osi przedniej. Kierowca ma do wyboru cztery tryby jazdy: Auto, sport, snow i lock. Warto podkreślić, że w trybie sport zmienia się nie tylko charakterystyka pracy napędu, ale też reakcja na gaz i siła wspomagania układu kierowniczego. Z dziennikarskiego obowiązku wypada dodać, że prześwit wynosi 185 mm, kąt natarcia jest równy 18,2, a zejścia 28,2 stopnia. Wstydu nie ma, ale o właściwościach terenowych lepiej nie mówić. Nawet w oficjalnym komunikacie prasowym czytamy, że wartości te pozwolą rozprawić się z kopnym śniegiem czy "głębokimi koleinami".

O tym, że Vitara stała się autem zdecydowanie bardziej cywilizowanym świadczy również wyposażenie. Na liście opcji, po raz pierwszy w historii Suzuki, znalazły się takie dodatki, jak np. adaptacyjny tempomat czy systemy ostrzegania o kolizji i kontroli zjazdu. Nowością jest też panoramiczne, otwierane okno dachowe.

Zamówienia na nową Vitarę można już składać w polskich salonach Suzuki. Ceny - przynajmniej na pierwszy rzut oka - wywołują pozytywne zaskoczenie. Podstawowa odmiana z napędem 2WD wyceniona została na 61 900 zł. Za taką kwotę otrzymamy m.in. manualną klimatyzację, 7 poduszek powietrznych (w tym kolanowa dla kierowcy), sterowane z kierownicy radio CD/MP3 oraz elektrycznie regulowane szyby drzwi przednich i lusterka. Identycznie wyposażona, najtańsza odmiana z napędem Allgrip to wydatek 69 900 zł. Klienci mają też do wyboru bogatsze wersje: Premium, XLED i XLED SUN (z panoramicznym oknem dachowym). Za topową wersję 4x4 zapłacić trzeba 92 200 zł. W zamian otrzymamy jednak m.in. reflektory LED, adaptacyjny tempomat, automatyczną klimatyzację, system bezkluczykowego dostępu, skórzaną tapicerkę siedzeń czy zestaw multimedialny z bluetooth i kamerą cofania. 

Pawel Rygas

Polub MOTO INTERIA na Facebooku. Tam znajdziesz więcej zdjęć, ciekawostki i... konkursy. Do wygrania wkrótce samochód na weekend!. Wystarczy kliknąć TUTAJ

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Suzuki Vitara
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy