Nowa panda kobiecym okiem. Lepsza niż stara?

Z perspektywy kierowcy, który na co dzień jeździ fiatem pandą drugiej generacji, premiera jego następcy to wydarzenie wzbudzające szczególne emocje.

Czy nowa panda rzeczywiście bije "dwójkę" na głowę w każdym aspekcie, jak deklaruje producent? Czy jest w stanie przekonać osobę, która samochód użytkuje głównie w mieście, do porzucenia obecnego auta na rzecz "lepszego modelu"?

Wygląd

Zacznijmy od tego, co oko - czy to kobiece, czy męskie - siłą rzeczy rejestruje w pierwszej kolejności, czyli od wyglądu nowej pandy. Zwraca uwagę sylwetka - bardziej opływowa od tej, która charakteryzuje poprzedniczkę, w związku z czym auto sprawia wrażenie bardziej "nowoczesnego".

O ile w "dwójce" bez większego wysiłku można doszukać się cech stylistyki cinquecento i seicento, to "trójka" zdecydowanie odcina nas od takich skojarzeń. Także ze względu na swoje gabaryty - dodatkowych 11 cm długości i 6 cm szerokości może nie oszałamia na papierze. W praktyce jednak robi różnicę: kierowca rzeczywiście czuje, że jedzie większym autem - niezbicie świadczy o tym również mniejsze odczuwanie prędkości, nawet tak zwanych prędkości "miejskich". Wpływa na to zapewne również fakt, że nowa panda jest lepiej wyciszona; dodatkowo prowadzi się bardziej płynnie.

Reklama

Wnętrze

Wnętrze nieco przywodzi na myśl nostalgiczne rozwiązania zastosowane w fiacie 500. W desce rozdzielczej cieszy obecność obrotomierza. Umiejscowienie lewarka skrzyni biegów jest bardziej komfortowe, chociaż na pierwszy rzut oka może się wydawać, że w porównaniu z "dwójką" nic się tutaj nie zmieniło. Kierowca ma jednak nieodparte wrażenie, że ruch ręki wykonywany na linii kierownica - lewarek jest krótszy.

Kolejnym plusem są większe lusterka boczne. Większa jest również kierownica, ale to już niekoniecznie musi być zaletą w aucie tej wielkości - być może jednak jest to zmiana z rodzaju tych, do których należy się po prostu przyzwyczaić. Skoro już o tym mowa - kierujący nową pandą będzie musiał oswoić się z bardzo nietypową dźwignią hamulca ręcznego, która ma kształt prostokąta o zaokrąglonych rogach, a operuje się nią trochę tak, jak składanym podłokietnikiem w autokarze...

Na uznanie zasługuje zagospodarowanie przestrzeni wnętrza, w czym zresztą konstruktorzy Fiata celują od lat - wnętrza samochodów oferowanych przez włoskiego producenta zawsze sprawiają wrażenie wyjątkowo przestronnych. Nie inaczej jest w nowej pandzie. Jeśli chodzi o schowki, skrytki i półki w "trójce", to są one nie tylko liczniejsze, ale też "sprytniejsze" w porównaniu z tymi, w które wyposażono wnętrze poprzedniczki. No i wreszcie - na korzyść nowej pandy przemawia znacznie większy bagażnik.

Dwójka czy trójka?

Analizując już na chłodno swoje wrażenia z jazdy nową pandą, zastanawiałam się, czy słusznie zrobiłam, dokonując niedawno zakupu "dwójki" (rocznik 2011) i nie wykazując się dostateczną cierpliwością.

Nie da się ukryć, że panda trzeciej generacji jest autem nowocześniejszym i milszym dla oka. Estetyka estetyką, ale z punktu widzenia kierowcy najważniejszym atrybutem samochodu powinna być jego niezawodność. "Stara" panda cieszy się zasłużoną opinią auta, na którym można polegać, i które nie zaskakuje nieprzyjemnymi niespodziankami, jeśli jest eksploatowane w zgodzie z wszystkimi zasadami sztuki kierowania pojazdem.

Można przypuszczać, że przeniesienie sprawdzonych w "dwójce" rozwiązań do nowej pandy będzie skutkować tym samym - na razie jednak trudno wyrokować o tym, na jaką opinię zapracuje sobie wśród kierowców najnowsze dziecko Fiata. Odpowiedź na to pytanie poznamy dopiero za jakiś czas. Czekając, aż zweryfikuje on obietnice producenta, będę bez żalu jeździć "dwójką", trzymając kciuki za jej lepszy model. Kto wie, może kiedyś będzie to moje auto?

KK

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy