Nieprzyzwoicie wyposażony ix20

Skórzane, podgrzewane fotele, szklany, otwierany dach, nawigacja z ekranem dotykowym i kamerą cofania w wyposażeniu seryjnym. To nie test luksusowej limuzyny. To test małego, miejskiego hyundaia...

Zazwyczaj samochody, jakie dostajemy do testów, są dobrze wyposażone, co wydaje się oczywistym zabiegiem. Autem "wypasionym" przyjemniej się jeździ, a do tego lepiej wygląda na zdjęciach, więc producenci po cichu liczą, że, choć trochę, odciągnie to uwagę dziennikarzy i czytelników od ewentualnych wad samochodu.

Wbrew temu, co sugeruje nazwa modelu, nie jest to mały crossover, ale brat bliźniak kii vengi, czyli miejski minivan. Hyundai kontynuuje tym samym tradycję wprowadzania na rynek najpierw modelu Kii, a potem zmiany stylistyki (naszym zdaniem na brzydszą) i sprzedawania samochodu pod własną marką. Pozwala to na przetestowanie nowych rozwiązań, zaś nam ułatwia pracę, gdyż wiemy, czego się spodziewać po samochodzie.

Najmocniejszą stroną małego hyundaia, bez względu na wersję wyposażeniową, jest jego przestronność. Mając jedynie 4,1 m długości, zapewnia komfortowe warunki podróżowania czterem osobom z całkiem sporą ilością bagażu - 440 l pojemności zapewnia kufer z podwójną podłogą. Nagle zaczynamy się zastanawiać, gdzie podziewa się ta przestrzeń w kompaktach, które często są dłuższe nawet o ponad 20 cm.

Reklama

Ix20 pretenduje do miana małego, rodzinnego samochodu i widać to również w zestrojeniu zawieszenia. Jest ono sprężyste, dzięki czemu zapewnia więcej, niż zadowalający poziom komfortu. Odbija się to, niestety, negatywnie na prowadzeniu - miękkie zawieszenie i wysokie nadwozie sprawiają, że ix20 przy większych prędkościach skacze na nierównościach, jak piłeczka. Ze względu jednak na typowo miejskie przeznaczenie samochodu, znakomita większość osób nim jeżdżąca tego nie zauważy . Na co łatwo zwrócić uwagę podczas takiej właśnie jazdy, to lekkość, z jaką prowadzi się ix20. Układ kierowniczy, sprzęgło, skrzynia biegów - wszystkim operuje się bardzo lekko, co cieszy w aucie miejskim i z pewnością spodoba się paniom. Co prawda bardzo silne wspomaganie kierownicy wymaga chwili przyzwyczajenia i nie ucieszy kierowców preferujących dynamiczny styl jazdy, ale nie do szybkiego pokonywania krętych dróg stworzono ten samochód.

Pod maską naszego ix20 terkotał dieselek o pojemności 1.4 l w mocniejszej, 90-konnej wersji. Rzut oka na dane techniczne nie napawa jednak optymizmem - rozpędzenie małego hyundaia od 0 do 100 km/h trwa 14,5 s, co jest wynikiem akceptowalnym biorąc pod uwagę to, że mówimy o aucie miejskim. Subiektywnie jednak wrażenia z jazdy są lepsze, od tego, co sugerują suche dane. Silnik chętnie wkręca się na obroty i ochoczo rozpędza ix20, nie zdradzając przy tym oznak słabości ponad przedziałem 1750-2750 obr./min., kiedy dostępne mamy 220 Nm momentu obrotowego. Jeśli kogoś to jednak nie przekonuje, musi udać się do salonu Kii - Hyundai nie oferuje obecnie wersji z dieslem 1.6 l o mocy 128 KM.

Od pewnego czasu Hyundai znany jest z podawania zbyt... optymistycznych danych odnośnie zużycia paliwa w swoich samochodach. Nie inaczej jest i tym razem. Testowana wersja powinna palić w ruchu miejskim 5 l/100 km. Identyczna venga potrzebuje 0,6 l więcej. Gdzie leży prawda? Cóż, pomimo opcjonalnego pakietu ekologicznego (zawierającego system Start/Stop i opony o niskich oporach toczenia) nasze spalanie testowe niebezpiecznie zbliżało się do 7 l.

Pora wrócić do samego początku artykułu - nasz testowy egzemplarz był wręcz nieprzyzwoicie, jak na tą klasę, wyposażony. Można oczywiście czepiać się szczegółów i zastanawiać dlaczego, pomimo ocierania się o luksus zabrakło podłokietnika dla pasażera z przodu, zaś klimatyzacja jest jednostrefowa, ale są to mało znaczące drobiazgi wobec zaskakującego wręcz poziomu wyposażenia. Znacznie poważniejszym problemem jest cena - 76 400 zł za topową wersję Premium, to dużo, jak na vana klasy B. Tyle samo jednak zapłacimy za podobnie wyposażonych konkurentów, takich jak kia venga i citroen C3 Picasso. Podstawową wersję ix20 kupimy za 44 900 zł, co też nie odbiega od średniej klasowej.

Ogólnie nowy hyundai pozostawia po sobie bardzo dobre wrażenie, ponieważ potrafi w pełni sprostać oczekiwaniom przed nim stawianym. Jest bardzo przestronny, łatwo się nim manewruje i nawet jazda po sporych dziurach nie jest w nim taka straszna. Silnik diesla dla większości osób jeżdżących po mieście jest zbędny, ale decydując się na niego, nie będziemy zawiedzeni. Jeśli tylko nie będziemy próbowali szaleć nim po drogach pozamiejskich, szybko stanie się dobrym przyjacielem naszej rodziny.

Michał Domański

Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów oraz już niebawem... samochód na weekend z pełnym bakiem! Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy