Możesz oszczędzić kilka tysięcy. Za darmo!

Chociaż vany wciąż zyskują na popularności, dla kochających sportowe emocje fanów motoryzacji jazda takim autem nie jest zbyt przyjemna.

Czasami jednak, życiowa sytuacja nie pozostawia nam wyboru. Albo natura obdarzy nas większym bagażem szczęścia w postaci licznego potomstwa, albo van będzie nam niezbędny z uwagi na charakter wykonywanej pracy.

Na szczęście są samochody, które mimo rozmiarów przyczepy kempingowej, potrafią dawać kierowcy pewien rodzaj przyjemności. Jeśli nie możemy cieszyć się sportowymi właściwościami jezdnymi, w dobry humor niech wprawia nas chociaż zużycie paliwa! Jeśli zależy wam na ekonomicznej jeździe - zapraszamy na pokład nowego mercedesa vito.

Bywało różnie

Pierwsze auto o tej nazwie zadebiutowało w 1995 roku. Samochód cechował się wpadającą w oko stylistyką i rewelacyjnymi właściwościami przewozowymi, dzięki czemu szybko przypadł do gustu klientom.

Reklama

Niestety, właściciele pierwszej generacji produkowanej do 2003 roku mają w stosunku do auta ambiwalentne odczucia. Jak na "dostawczaka", samochód był wprawdzie dość komfortowy, ale szybko okazało się, że nie należy do tanich w utrzymaniu. Najwięcej problemów przysparzała szybko korodująca blacharka - niektóre vito, już po 5 latach eksploatacji, domagały się jej remontu.

Sytuacja uległa znacznej poprawie w 2003 roku, wraz z premierą drugiej generacji modelu. W 2005 roku auto otrzymało prestiżowy tytuł Van of the Year. Obecnie w salonach dostępna jest unowocześniona wersja tego pojazdu. Jak radzi sobie na polskich drogach?

Auto po liftingu jest oferowane z nowymi, czterocylindrowymi silnikami CDI o mocy od 70 kW do 190 kW. Jednostki spełniają rygorystyczne normy emisji spalin Euro 5 i bardzo rozsądnie obchodzą się z paliwem. Na życzenie klienta dostępny jest pakiet BlueEFFICIENCY, który zwiększać ma "wydajność" auta. W jego skład, oprócz systemu start&stop, który wyłącza silnik, gdy postój trwa dłużej niż 3 sekundy (samochód musi być na luzie), wchodzi również zoptymalizowana pod kątem zużycia paliwa, sześciostopniowa, ręczna skrzynia biegów oraz opony o zmniejszonych oporach toczenia. Jak to wszystko sprawdza się w praktyce?

Niedawno mieliśmy okazję testować vito w wersji osobowej (nadwozie kombi) z 2,2-litrowym, turbodoładowanym dieslem o mocy 163 KM. Oprócz klimatyzacji, pakietu elektrycznego i niezłego systemu audio, które zapewniać miały wysoki komfort podróży wszystkim ośmiu mieszczącym się na pokładzie osobom (co ważne, nawet w takiej konfiguracji pozostaje jeszcze dużo miejsca na bagaże), samochód wyposażony był również we wspomniany pakiet BlueEFFICIENCY.

Foldery nie kłamią

Do wszelkiego rodzaju wynalazków mających minimalizować spalanie z zasady podchodzimy ostrożnie. W przypadku mercedesa, wyniki przerosły jednak nasze oczekiwania.

Wprawdzie samochód nie "zbiera się" ze świateł tak chętnie, jak czyni to większość osobówek, ale mimo masy niemal dwóch ton, auta na pewno nie można nazwać zawalidrogą. Najmocniejszą stroną zespołu napędowego bezsprzecznie jest jednak zużycie paliwa, które - dzięki zamontowanemu w aucie komputerowi VDO - mogliśmy śledzić na bieżąco i to bardzo dokładnie.

Co ciekawe, nawet w dynamicznej, miejskiej jeździe przerywanej postojami w korkach (tu świetnie sprawdza się system start&stop), wynik ani razu nie przekroczył 9,5 l/100 km. To jednak nie koniec - dynamiczna jazda w trasie skutkowała zużyciem na poziomie 8 litrów na 100 km. Gdy zaczęliśmy traktować pedał gazu nieco rozważniej, komputer wskazał 6,9 l/100 km. Biorąc pod uwagę gabaryty i masę auta - to prawdziwa rewelacja!

Przyjemność jazdy mercedesem nigdy nie należała do tanich. Podobnie jest też w przypadku vito. Za podstawową, krótką wersję z nadwoziem kombi i silnikiem 110 CDI o mocy 95 KM trzeba zapłacić ponad 88 tys. zł. Testowana przez nas odmiana - 116 CDI - to wydatek co najmniej 95 tys. 300 zł. W zamian otrzymamy jednak komfortowy, przestronny pojazd z dwuletnią gwarancją, legitymujący się rzeczywistym zużyciem paliwa nie odbiegającym od tego, jakie znaleźć można w folderach reklamowych.

Warto również wspomnieć, że Mercedes zdecydował się na bardzo ciekawą formę promocji swoich najnowszych "dostawczaków". Do 14 maja każdy właściciel samochodu dostawczego, niezależnie od jego marki, może udać się do salonu niemieckiej firmy i - za kierownicą vito lub viano - przejść trwające kilkadziesiąt minut bezpłatne szkolenie dotyczące ekonomicznej jazdy. Dzięki temu potencjalni klienci lepiej poznają ofertę Mercedesa, a wyniesiona ze szkolenia nauka zaowocować może oszczędnościami na paliwie rzędu nawet kilku tys. zł rocznie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sportowe | vany | paliwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy