Lexus LC. Piękny, mocny i szybki

I znowu nazwa Lexus myli się nam ze słowem "luksus"... A wszystko za sprawą dwudniowej podróży za kierownicą Lexusa LC z Monachium do Mediolanu, podczas której wraz z dziennikarzami z innych krajów mogliśmy bliżej poznać najnowsze dzieło japońskich stylistów i inżynierów. Dzieło, chociaż po zakończeniu wspomnianej eskapady bylibyśmy skłonni mówić wręcz o arcydziele...

Przyglądanie się Lexusowi LC to jak obcowanie z piękną, tajemniczą kobietą. Zachwyca i intryguje. Co i raz w jej, to znaczy jego wyglądzie odkrywamy nowe, ekscytujące, wysmakowane detale. Zależnie od pogody, oświetlenia, nastroju...

Zresztą nie zamierzamy wdawać się tu w szczegółowe analizowanie prezencji nowego sportowego coupe rodem z Dalekiego Wschodu. Zamiast czytać mniej lub bardziej udatne opisy doskonałych proporcji i atletycznego profilu nadwozia, przebiegu linii dachu, grilla w charakterystycznym kształcie klepsydry, znakomicie wkomponowanych w nadwozie przyciemnionych świateł LED, przyjrzyjcie się zdjęciom. Wystarczy, gdy powiemy, że przy projektowaniu tego samochodu obficie czerpano z powszechnie chwalonego i nagradzanego designu koncepcyjnego modelu LF-LC. I dodamy, iż drugim, obok estetyki kryterium narzucającym przyjęcie konkretnych rozwiązań stylistycznych, były oczywiście wymogi aerodynamiki. Tak czy inaczej efekt końcowy uważamy za doskonały. Zamilczcie, wybrzydzacze...

Reklama

Równie luksusowo i nowocześnie prezentuje się wnętrze auta. Skóra, aluminium, świetnej jakości tworzywa sztuczne... Jedyne, do czego możemy się przyczepić, to równie nieprecyzyjny i niewygodny, jak w innych modelach Lexusa, touchpad służący do obsługi systemu pokładowej informacji i rozrywki.

LC nominalnie jest samochodem czteromiejscowym, ale pomimo pokaźnego rozstawu osi (2870 mm) podróżowanie na fotelach drugiego rzędu sprawi przyjemność jedynie zdeklarowanym masochistom lub miłośnikom jazdy w kucki. Za to osoby siedzące z przodu absolutnie nie będą narzekać na niewygody. Nisko osadzone, sportowe fotele dobrze podtrzymują ciało. Kierownica o zróżnicowanym wzdłuż obwodu przekroju świetnie leży w dłoniach. Czegóż chcieć więcej? Lepszej widoczności z wnętrza pojazdu? A, to na pewno...

Lexus LC będzie oferowany w dwóch wersjach napędu: hybrydowej Multi Stage Hybrid (500h) i klasycznej (500). Na pierwszą z wymienionych składa się 3,5-litrowy silnik benzynowy V6 299 KM oraz elektryczny 122 kW. Całkowita moc owego zestawu wynosi 359 KM. Powyższy układ został wyposażony w dodatkową przekładnię automatyczną, co po pierwsze likwiduje znane z hybryd z przekładniami bezstopniowymi typu CVT uciążliwe wycie silnika przy przyspieszaniu oraz, symulując 10-biegową skrzynię automatyczną, umożliwia manualną "zmianę przełożeń" manetkami przy kierownicy.

Lexus LC 500h rozpędza się od 0 do 100 km/godz. w ciągu 5 sekund. Mimo to przeznaczony jest dla kierowców o... spokojniejszym usposobieniu. Z myślą o tych, którzy lubią ostrzejszą, sportową jazdę przygotowano wariant z ośmiocylindrowym, wolnossącym silnikiem benzynowym o pojemności 4969 ccm i mocy 477 KM, współpracującym z 10-biegowym automatem. Osobiście wybralibyśmy tę drugą wersję. Nie dlatego, że LC 500 jest w sprincie o kilka dziesiątych sekundy zrywniejszy od LC 500h oraz ma nieco wyższą (270 zamiast 250 km/godz.) prędkość maksymalną. Po prosty wydaje się, jakby to określić, bardziej bezkompromisowy, a zatem lepiej dopasowany do charakteru rasowego, sportowego coupe. No i lepiej brzmi...

Jednak niezależnie od rodzaju napędu Lexus LC jest samochodem, który naprawdę doskonale się prowadzi i potrafi sprawić mnóstwo frajdy kierowcy. Zawdzięcza to zarówno mocnym silnikom, jak i aerodynamicznemu, sztywnemu nadwoziu (zostało ono zbudowane na nowej platformie, Global Architecture-Luxury, przeznaczonej dla pojazdów z silnikami umieszczonymi z przodu i napędzającymi tylne koła), niskiemu położeniu środka ciężkości, optymalnemu rozkładowi mas (zastosowanie opon typu run-flat pozwoliło na rezygnację z koła zapasowego i umieszczenie akumulatora w bagażniku) oraz wielowahaczowemu zawieszeniu. Jak podaje producent, jego opracowanie i dopracowanie zajęło konstruktorom aż pół roku. Nie musimy dodawać, że model LC został wręcz naszpikowany elektroniką - poprawiającą jego właściwości jezdne i podnoszącą bezpieczeństwo podróżowania.

Samochód piękny, mocny i szybki. I o jedno tylko mamy pretensję do zarządców japońskiej marki. Dlaczego zamiast nadawać swoim pojazdom dźwięczne, wpadające w ucho atrakcyjne nazwy wciąż upierają się przy bezdusznych oznaczeniach literowo-liczbowych?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy