"Kaptiur", z przeciągłym "tiu...", u nas po prostu kaptur

Cinquecento, Xsara, Qashqai... Wśród dziwnych, trudnych dla Polaka nazw modeli samochodów, ta brzmi całkiem swojsko: Captur.

W języku francuskim słowo to oznacza "zrobione" i jest wymawiane jako "kaptiur", z przeciągłym "tiu...", u nas Renault Captur zostanie zapewne po prostu "kapturem".

Captur to przedstawiciel miejskich crossoverów, czyli mieszańców, łączących cechy SUV-ów, vanów i hatchbacków, przy zachowaniu wielce kompaktowych gabarytów. Ten samochodowy podgatunek zyskuje coraz większą popularność. W ubiegłym roku w Europie sprzedano ogółem około 257 000 crossoverów. We wciąż zdominowanym przez klasyczne hatchbacki segmencie B ich udział sięgnął 8 proc. Według prognoz Renault, w 2013 r. wzrośnie do 14 proc. (głównie kosztem minivanów). Jest to całkiem prawdopodobne, zważywszy że do już obecnych na rynku Opla Mokki i Nissana Juke'a dołączą, oprócz Renault Captura, również Chevrolet Trax, Peugeot 2008, Ford Ecosport i Fiat 500X.

Captur został zbudowany na tej samej płycie podłogowej, co Clio IV. Jest od niego tylko o 60 mm dłuższy (4122 mm), o 47 mm szerszy (1778 mm), lecz aż o 118 mm wyższy (1566 mm). Ma też o 17 mm powiększony rozstaw osi (2606 mm). Takie nadwozie bywa często określane jako "nadmuchane", ale w przypadku nowego Renault nie razi. Captur to samochód o zgrabnej, proporcjonalnej sylwetce, narysowanej płynnymi liniami, bez jakichkolwiek ostrych krawędzi. Uwagę zwraca mocne wyprofilowanie boków i nadkoli. Przód - charakterystyczny dla obecnej prezencji marki, z dużym logo, umieszczonym na czarnym, błyszczącym tle. Na wygląd auta wpływają także duże, 16- lub 17-calowe koła (zależnie od wersji) oraz wynoszący aż 200 mm prześwit.

Bliskie pokrewieństwo z Clio IV widać również we wnętrzu Captura. Oba modele mają podobne kokpity z identycznym zestawem instrumentów i umieszczonym centralnie multimedialnym "tabletem". Desce rozdzielczej w crossoverze nadano jednak ciekawszy kształt. Jej wyróżnikiem są również schowki: jeden z nich znajduje się nad wspomnianym "tabletem", drugi, w formie zmyślnej, pojemnej (11 litrów), wysuwanej szuflady, łatwo dostępnej również z pozycji kierowcy - przed przednim fotelem pasażera.

Za regulowaną w dwóch płaszczyznach kierownicą Captura siedzi się wysoko, o 10 cm wyżej niż w Clio IV, przy czym fotel kierowcy można przestawiać w pionie w zakresie 70 mm. Dzięki temu nikt nie powinien mieć kłopotów ze znalezieniem odpowiedniej dla siebie pozycji za kółkiem.

Bardzo przestronnie jest również w tylnej części kabiny nowego Renault. Miejsca na wysokości kolan pasażerów jest tutaj co najmniej tyle, co w Lagunie. Wysokim osobom może jedynie brakować nieco przestrzeni nad głową.

Bardzo efektownie prezentują się wykonane z kilku kolorowych linek "kieszenie" w oparciach przednich foteli. Zawiedzione będą jedynie dzieci - nijak nie da się tu wrzucić papierków po cukierkach czy wepchnąć niedojedzonego lizaka...

Następnym atutem Captura jest bagażnik. Ma on regularne kształty i standardową pojemność 355 litrów (w Clio IV - 300 l), która po przesunięciu tylnej kanapy, maksymalnie o 16 cm (bardzo funkcjonalne rozwiązanie), wzrasta do 455 l. Wyjmowaną, wielopołożeniową podłogę bagażnika z jednej strony pokrywa wykładzina, z drugiej łatwozmywalne tworzywo. Po umieszczeniu podłogi w najwyższej pozycji i położeniu oparcia tylnej kanapy powstaje całkowicie płaska powierzchnia bagażowa.

Nabywca Renault Captura będzie mógł wybierać spośród trzech turbodoładowanych silników: dwóch benzynowych, skonstruowanych w technologii downsizingu (mała pojemność, relatywnie duża moc) oraz jednego diesla. Słabszy benzyniak, trzycylindrowy TCe 90, ma pojemność 898 ccm, osiąga moc 90 KM i maksymalny moment obrotowy 135 Nm przy 2500 obr./min. Mocniejszy TCe 120 odpowiednio: 1197 ccm, 120 KM, 190 Nm przy 2000 obr./min. Jednostka wysokoprężna dCi 90: 1461ccm, 90 KM, 220 Nm przy 1750 obr./min.

Silniki TCe 90 i dCi 90 współpracują z manualnymi pięciobiegowymi skrzyniami biegów. TCe 120 jest łączony tylko z dwusprzęgłową 6-biegową skrzynią automatyczną EDC. W drugiej połowie 2013 r. w ofercie ma pojawić się także konfiguracja: silnik dCi 90 plus skrzynia EDC.

90-konny diesel, dobrze znany z wielu innych modeli samochodów, nie tylko marki Renault, zgodnie z danymi fabrycznymi powinien zapewniać Capturowi zupełnie akceptowalne osiągi - przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. w 13,1 sekundy, prędkość maksymalna 171 km/godz. Niestety, jak przekonaliśmy się podczas dziennikarskich jazd testowych zorganizowanych w malowniczej scenerii wybrzeża Atlantyku na pograniczu Francji i Hiszpanii, w użytkowaniu nieco rozczarowuje. Wyraźnie, zwłaszcza na podjazdach i przy wyprzedzaniu, brakuje mu energii, co zmusza kierowcę do częstego sięgania do dźwigni zmiany biegów. Jeszcze gorzej jest po przejściu na tryb ECO, uruchamianym specjalnym przyciskiem.

Również zużycie paliwa zaskakująco odbiega od deklarowanych przez producenta 3,6 l/100 km w cyklu mieszanym. Nam podczas spokojnej, zgodnej z przepisami jazdy na pozamiejskich szosach, z dwoma osobami i pustym bagażnikiem, komputer pokładowy pokazał średnie spalanie na poziomie 6,5 litra na 100 km.

Dużo przyjemniej jeździło się samochodem z silnikiem benzynowym TCe 120. Tak napędzany Captur okazał się samochodem naprawdę żwawym (katalogowe osiągi: 10,9 sekundy od zera do setki, prędkość maksymalna 192 km/godz.). Zużył przy tym średnio, na podobnej trasie, tylko o litr paliwa na 100 km więcej niż diesel.

Na pochwały zasługuje także płynnie funkcjonująca skrzynia EDC. Trudno mieć też jakiekolwiek zastrzeżenia do skuteczności hamulców.

Nowe Renault prowadzi się poprawnie, choć nie jest mistrzem w dynamicznym pokonywaniu ciasnych zakrętów. Wpływ na to ma również miękko, komfortowo zestrojone zawieszenie, konstrukcyjnie takie samo jak w Clio IV (z przodu kolumny McPhersona, z tyłu belka skrętna).

Co ciekawe, nowy francuski crossover będzie produkowany wyłącznie z napędem na jedną, przednią oś. Jak wyjaśnili podczas konferencji prasowej w Biarritz przedstawiciele Renault, decyzję taką podjęto w wyniku analizy sprzedaży "bratniego" Juke'a (jak wiadomo, marki Renault i Nissan pozostają ze sobą w bliskim związku) - jedynie kilka procent nabywców tego modelu zamawia to auto w wersji 4WD. Poza tym sięgnięcie po napęd na wszystkie koła rodzi ograniczenia konstrukcyjne a później, zdaniem wspomnianych francuskich specjalistów, wpływa ujemnie na komfort podróżowania takim samochodem.

Captur, jak przystało na nowoczesny samochód, może być wyposażony w liczne udogodnienia z zakresu bezpieczeństwa i komfortu podróżowania. Głównym elementem wspomnianego już "tabletu" na desce rozdzielczej jest siedmiocalowy ekran dotykowy, obsługujący dwa alternatywne systemy multimedialne. MEDIA-NAV obejmuje funkcje nawigacji, telefonu, radioodtwarzacza. R-LINK dodaje do nich internetową łączność ze światem, wspomaganą około pięćdziesięcioma różnego rodzaju aplikacjami.

Na zachodzie Europy Captur jest przeznaczony przede wszystkim dla ludzi młodych, nowoczesnych, dynamicznych. Indywidualistów, otwartych na nowinki technologiczne, lubiących gadżety, ceniących oryginalną stylistykę. Dlatego Renault mocno podkreśla rozliczne możliwości personalizacji tego samochodu. Kto zechce, będzie mógł zamówić auto z nadwoziem polakierowanym w dwóch kolorach, z naklejkami na masce, dachu lub klapie bagażnika; wybierać spośród trzech kolorów obręczy kół, dwóch odmiennych aranżacji kabiny, wielu wzorów tapicerek, ozdób kierownicy itp. Na pewno ciekawym i pożytecznym rozwiązaniem jest tapicerka Zip Collection - mocowane zamkami błyskawicznymi pokrycia foteli można zdjąć, wyprać w pralce lub wymienić, gdy się znudzi ich kolor czy wzór.

Produkowany w hiszpańskich zakładach w Valladolid Renault Captur będzie sprzedawany w ponad 50 krajach. W Polsce ma być dostępny w trzech wersjach wyposażenia: LIFE, ZEN i INTENS.

W naszych realiach o powodzeniu takiego czy innego modelu lub całego segmentu aut decyduje nie tyle moda, stylistyka i funkcjonalność pojazdu, rozwiązania techniczne, lecz przede wszystkim cena. W przypadku Captura, który zadebiutuje w polskich salonach sprzedaży w trzeciej dekadzie maja, nie zostały one jeszcze ustalone. Jakąś orientację daje jednak oferta konkurencji. Najtańszy Nissan Juke kosztuje 59 700 zł, Chevrolet Trax 59 900 zł, a Opel Mokka 67 900 zł. Niestety, to nie mało.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy