Hyundai veloster. Tajemnica tkwiąca w nadwoziu

Niska emisja CO2, napęd elektryczny czy hybrydowy... Producenci samochodów wiedzą, że kładąc nacisk na te cechy sprzedawanych przez siebie pojazdów, nie przyciągną klientów, chcących czerpać przyjemność z szybkiej jazdy.

Dlatego znowu zaczęli wprowadzać do oferty auta, konstruowane z myślą o takich właśnie ludziach.

Toyota wraz z Subaru opracowały sportowe coupe z tylnym napędem. Na salonie w Detroit Chevrolet pokazał dwa prototypy niewielkich sportowych pojazdów (jeden z tylnym napędem), a Hyundai postanowił podbić serca młodych kierowców velosterem. I właśnie temu ostatniemu modelowi mieliśmy okazję przyjrzeć się bliżej.

Hyundai veloster przyciąga spojrzenia zaprojektowaną odważnie sylwetką, w której trudno doszukać się nawiązań do innych modeli koreańskiej marki, zazwyczaj stroniącej od wszelkich ekstrawagancji.

Reklama

Nadwozie velostera nie tylko jest ładne i ciekawie narysowane, ale skrywa również pewną oka tajemnicę. Otóż jest czterodrzwiowe, co bynajmniej nie oznacza, że mamy do czynienia z sedanem...

Wytłumaczenie tej zagadki tkwi w asymetryczności nadwozia velostera - liczba drzwi po lewej stronie auta nie jest równa liczbie drzwi po stronie prawej. Żeby dostać się na tylną kanapę od strony kierowcy, trzeba przesunąć jego fotel. Takich problemów nie ma z drugiej strony, tam bowiem znajdziemy... dwoje drzwi! Jedne służą pasażerowi, który siedzi z przodu, drugie umożliwiają bezpośrednie zajęcie miejsca na tylnej kanapie.

Trzeba przyznać, że jest to rozwiązanie niesłychanie oryginalne i sprawdza się w praktyce - nie ma np. problemów z wsadzeniem dziecka do fotelika. Co istotne, z żadnej strony veloster nie wygląda pokracznie. Sprytny zabieg ze schowaniem klamki przy tylnej szybie, który jako pierwsza zastosowała Alfa Romeo w modelu 156 (a było to już 15 lat temu), sprawia, że nawet pasażerowie nie są często świadomi, jak niezwykłym samochodem jadą.

Wyjaśnić trzeba jednak od razu, że dodatkowe drzwi nie oznaczają, że veloster to samochód, którym komfortowo będą podróżowały cztery osoby. Wprost przeciwnie, nisko opadająca linia dachu powoduje, że z tyłu jest mało miejsca na głowy. Żeby uzmysłowić sobie, co w tym wypadku oznacza określenie "mało miejsca", trzeba wiedzieć, że producent umieścił na klapie bagażnika specjalne naklejki ostrzegające przed... możliwością uderzenia pasażerów siedzących na tylnej kanapie zamykaną klapą! Z takim ostrzeżeniem spotkaliśmy się po raz pierwszy.

A wracając do bagażnika, to jego pojemność wynosi 320 litrów, czyli mało jak na samochód rodzinny, ale przyzwoicie, jak na sportowe auto z nadwoziem o długości zaledwie 422 cm. Przeszkadzać może nieco wysoki próg załadunku.

Na przednich fotelach nie można narzekać na brak miejsca. Kokpit, w odróżnieniu od nadwozia, jest charakterystyczny dla Hyundaia. Zegary, czy konsola środkowa z dominującymi skośnymi liniami przywodzą na myśl rozwiązania zastosowane np. w nowych i30 czy i40.

Zawieszenie velostera zestrojono stosunkowo sztywno, dzięki czemu auto nie przechyla się na zakrętach i prowadzi pewnie. Cierpi na tym nieco komfort jazdy. Trochę zbyt mocno zestrojono wspomaganie kierownicy, przez co nie zawsze wiadomo, co dzieje się z kołami. W samochodzie sportowym czucie kół poprzez kierownicę powinno być na nieco wyższym poziomie.

Obecnie hyundai veloster dostępny jest wyłącznie z jednostką benzynową o pojemności 1.6 l, wyposażoną w bezpośredni wtrysk paliwa, ale pozbawioną doładowania. W efekcie jej moc wynosi 140 KM, a moment obrotowy 167 Nm. Małej pojemności nie da się oszukać - maksymalny moment dostępny jest dopiero przy 4850 obr/min, a moc przy 6300 obr/min. Oznacza to, że chcąc hyundaiem jechać szybko, trzeba często korzystać z górnego zakresu obrotów. A to powoduje spory hałas i natychmiast odbija się na zużyciu paliwa (samochód spala w mieście nieco ponad 9 l benzyny na 100 km/h, w trasie o 2 l/100 km mniej). Co gorsza, nawet taka jazda nie czyni z velostera demona szybkości - sprint do 100 km/h trwa 9,7 s, a prędkość maksymalna ledwo przekracza 200 km/h (201 km/h). Nie trzeba dodawać, że jej osiągnięcie trwa wieki...

Na szczęście Hyundai przygotował już remedium na te problemy. Kilka tygodni temu, podczas salonu w Detroit Koreańczycy zaprezentowali velostera, pod maską którego pracował również silnik 1.6 GDI, ale turbo. Moc maksymalna 204 KM (przy 6 000 obr/min) i moment obrotowy 265 Nm (już od 1750 obr/min) oznaczają, że wrażeń będzie pod dostatkiem! Na europejską premierę velostera turbo musimy poczekać do marca, do salonu genewskiego. Wkrótce potem pierwsze egzemplarze tego modelu powinny pojawić się u dilerów.

Największą wadą velostera jest jego cena. Za samochód w podstawowej wersji (Comfort) należy zapłacić 83 500 zł. Na szczęście już jej wyposażenie jest bogate i obejmuje ESP, poduszki boczne i kurtynowe, VSM (system podpowiedzi ruchu kierownicy), autoalarm, 17-calowe koła, dzieloną tylną kanapę, automatyczną klimatyzację, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka. Dopłaty (2000 zł) wymaga tylko lakier metaliczny.

Veloster w wersji Style kosztuje 88 500 zł, a na liście wyposażenia pojawiają się dodatkowo m.in. 18-calowe koła, Bluetooth, tapicerka skórzano-materiałowa i czujniki parkowania z tyłu oraz 7-calowy ekran na desce rozdzielczej, służący m.in. do sterowania radiem. Najbogatsza wersja nosi nazwę Premium i kosztuje 96 500 zł. Tu dodatkowo otrzymujemy m.in. elektrycznie sterowane i podgrzewane fotele przednie oraz system audio wysokiej klasy.

Gdy spojrzymy na konkurencję, nie jest to z pewnością oferta atrakcyjna. Cennik volkswagena scirocco zaczyna się od kwoty 83 690 zł (1.4 TSI 122 KM). Za 88 190 zł możemy kupić auto z silnikiem 1.4 TSI o mocy 160 KM. Oczywiście liczyć się trzeba z tym, że wyposażenie tych samochodów - zgodnie z filozofią niemieckiej firmy - będzie bardzo ubogie.

Za mniej niż 80 tys. zł można kupić samochód zaliczany do segmentu premium, czyli volvo C30 z dwulitrowym silnikiem o mocy 145 KM.

Hyundai veloster to bardzo ciekawy model, z intrygującym nadwoziem i świetnymi właściwościami jezdnymi. Zarzuty można mieć do zbyt słabego silnika oraz wysokiej ceny. Problem braku mocy zostanie wkrótce wyeliminowany poprzez włączenie do oferty silnika turbo, ale trzeba liczyć się z tym, że cena tak napędzanego auta przekroczy 100 tys. zł. Gdyby nie to, veloster miałby szansę stać się pojazdem częściej widywanym również na polskich drogach.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy