Hyundai Ioniq - zapatrzony w przyszłość. Pierwsza jazda

Już w tym miesiącu na polskim rynku pojawi się zupełnie nowy, koreański model, który ma nadzieję stać się mocnym graczem na rynku aut hybrydowych i elektrycznych.

Samochody ekologiczne, takie jak hybrydy i "elektryki" pojawiają się w ofercie coraz większej liczby producentów. Prawda jest jednak taka, że nadal, z punktu widzenia całego rynku, stanowią one niewielką niszę. Niszę, która jednak cały czas się rozrasta i wiele wskazuje na to, że za kilkanaście lat niszą wcale już nie będzie.

Warto więc już teraz wejść do gry, nie tylko aby zdobywać doświadczenie, ale także w celu zakorzenienia się w świadomości kierowców. Z takiego właśnie założenia wyszli włodarze Hyundaia, którzy podjęli decyzję o stworzeniu modelu, który będzie dostępny tylko w wariantach ekologicznych - tak powstał Ioniq.  Samochód zwraca na siebie uwagę typowymi dla koreańskiej marki liniami, a także tylną szybą przedzieloną spojlerem oraz... zaślepionym grillem. W samochodzie elektrycznym nie jest on potrzebny, ale jasnoszara część zderzaka, w której powinna znajdować się kratka, nie do końca nas przekonuje z kolorystycznego punktu widzenia.

Reklama

Bardzo pozytywnie możemy ocenić wnętrze, które wita nas typowymi dla Hyundaia elementami (jak większość przycisków czy też panel klimatyzacji), ale też powiewem nowoczesności. Rolę tradycyjnych zegarów przejął 7-calowy wyświetlacz (z trzema trybami prezentowania wskazań), a obsługa ekranu systemu multimedialnego (8") i płynność działania, przypominają tablet. Co ciekawe, auto pozbawione jest tradycyjnego wybieraka - jego rolę przyjęły przyciski, którymi przełączamy się między jazdą do przodu, do tyłu, "luzem" oraz trybem parkingowym.

Pierwsze kilometry przejażdżki Ioniq'iem właściwie nie różniły się niczym od znanych nam już aut elektrycznych i hybryd plug-in z naładowanymi bateriami. Auto porusza się zaskakująco cicho i płynnie - po prostu relaksująco. Zachęca do spokojnej i odprężonej jazdy, co łatwo docenić w ruchu miejskim, który zwykle nie sprzyja czerpaniu przyjemności z poruszania się samochodem. Jeśli się postaramy, nie musimy nawet korzystać z hamulca - za kierownicą znajdziemy łopatki, którymi regulujemy stopień odzyskiwania energii po puszczeniu nogi z gazu. Ustawiamy je w zakresie od 0 do 3, gdzie 0 oznacza swobodne toczenie się, a 3 mocne hamowanie elektrycznym silnikiem.

Ponieważ Ioniq electric ma zasięg do 280 km na jednym ładowaniu (a "zatankowanie" baterii do 80 % trwa zaledwie 23 minuty, jeśli użyjemy specjalnej ładowarki, korzystając ze zwykłego gniazdka to 4:25 h), przedstawiciele Hyundaia wyznaczyli naszą trasę nie tylko w mieście, ale i na drogach pozamiejskich, a nawet na autostradach. Tam również Ioniq czuł się bardzo dobrze, pomimo relatywnie niedużej mocy. Jego 120 KM pozwala na osiągnięcie prędkości maksymalnej 165 km/h, co w zupełności wystarcza.

Elektryczny Hundai zaskoczył nas natomiast podczas wyprzedzania - na drodze z ograniczeniem do 80 km/h napotkaliśmy zawalidrogę, jadącego 50 km/h. Przełączyliśmy więc auto na tryb Sport (dostępne również Eco i Normal), poczekaliśmy aż droga się zwolni i wcisnęliśmy gaz do dechy. Producent zapewnia o świetnej elastyczności Ioniqu i to naprawdę można było odczuć. W zwykłym samochodzie jest zawsze sporo opóźnień - trzeba czekać na reakcję automatycznej skrzyni, rozkręcenie się turbiny, nawet większość aut z mocnymi, wolnossącymi silnikami potrzebuje choć sekundy "zastanowienia". Samochody elektryczne nie - w mgnieniu oka na koła przekazywany jest cały maksymalny moment obrotowy. W przypadku Ioniq'a w trybie Sport jest to 295 Nm.

Drugą wersją ekologicznego Hyundaia, którą mieliśmy okazję jechać, jest hybryda. W jej przypadku głównym źródłem napędu jest 105-konny silnik benzynowy 1.6 GDI z wtryskiem bezpośrednim i pracujący w cyklu Atkinsona. Wspomaga go motor elektryczny rozwijający 43,5 KM, a sumaryczna moc tego układu to 141 KM. Co ciekawe, w przeciwieństwie do japońskiej konkurencji, koreańscy inżynierowie nie zastosowali skrzyni bezstopniowej, ale dwusprzęgłową DCT o sześciu przełożeniach. Chciano w ten sposób sprawić, aby kierowca miał wrażenie jazdy zwykłym samochodem z dość mocnym silnikiem.

Hybrydowy Ioniq faktycznie tak się zachowuje, choć podczas normalnej jazdy przekładnia nie kwapi się do szybkich zmian biegów. Sytuację poprawia przełączenie jej w tryb Sport (można również zmieniać biegi ręcznie), co pozwala na rozpędzenie się do 100 km/h w 10,8 s. Jest to jednak nieco mniej, niż w przypadku wersji elektrycznej (9,9 s). Większa jest za to prędkość maksymalna - 185 km/h. Jeśli chodzi o spalanie, to w trasie (drogi pozamiejskie i autostrady) hybrydowy Ioniq zużył nam średnio 4,8 l/100 km, natomiast w mieście było to 4,3 l/100 km.

Co ciekawe, odmiana ta różni się od elektrycznej, nie tylko rodzajem napędu. Inny jest przód auta z klasycznym grillem i ksenonowymi światłami ("elektryk" ma pełne LEDy), a we wnętrzu znajdziemy inny tunel środkowy z klasyczną dźwignią "automatu". Hybrydowy Ioniq jest również bardziej praktyczny - jego litowo-jonowe baterie są nieduże, dzięki czemu przestrzeń bagażowa ma pojemność od 443 do 1505 l (po złożeniu siedzeń). W przypadku wersji elektrycznej jest to 350/1410 l.

Tym, co zaskoczyło nas w przypadku obu wersji Ioniq'a, było prowadzenie samochodu. Przedstawiciele Hyundaia podkreślali, że zależało im aby auto dawało przyjemność nie tylko ze spokojnej i zrelaksowanej jazdy i trzeba przyznać, że udało im się to. Auto neutralnie zachowuje się na zakrętach, nie zdradzając tendencji do przechylania się, ani płużenia przodem. To zasługa nie tylko bardzo dobrze zestrojonego zawieszenia, ale także nisko położonego środka ciężkości, za sprawą umieszczonych w podłodze baterii.

Bardzo pozytywnie oceniamy także jakość wykończenia kabiny Ioniq'a. Górna część deski rozdzielczej pokryta jest naprawdę miękkim tworzywem, a daszek nad wskaźnikami pokryto skórą. Bogate jest także wyposażenie - elektrycznie sterowane fotele z możliwością podgrzewania i wentylacji, podgrzewana kierownica, aktywny tempomat i inni asystenci kierowcy.

Wielkim nieobecnym podczas jazd testowych był Ioniq plug-in hybrid - ta wersja pojawi się dopiero na początku przyszłego roku. Te odmiany, które mieliśmy okazję sprawdzić, zrobiły na nas bardzo dobre wrażenie. Hyundai stworzył naprawdę dobrze jeżdżący i wykonany samochód, który z pewnością okaże się mocnym graczem na rynku ekologicznych aut. Zwłaszcza, że Koreańczycy, aby nikt nie miał wątpliwości co do trwałości ich nowego modelu, dają 8 lat gwarancji lub (200 tys. km) na baterie Ioniq'a.

Model w wersji hybrydowej pojawi się w Polsce w połowie września i wtedy też poznamy jego ceny. Z kolei Ioniq electric zadebiutuje na przełomie października i listopada.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy