Brąz dolomitu. W metaliku

W relacjach międzyludzkich najważniejsze jest ponoć pierwsze wrażenie. Tak samo bywa w kontaktach człowiek - samochód.

Na mercedesa viano chyba każdy reaguje podobnie: "O rany, jaki on wielki! Czy da się tym autem jeździć na co dzień?". Rzeczywiście, rozmiary viano robią wrażenie. Przy takim olbrzymie nawet stojące obok SUV-y - tak dzisiaj modne i z perspektywy kierowcy zwykłej osobówki nader okazałe - wyglądają niepozornie.

Na pierwszy rzut oka viano może kojarzyć się z busem, czyli powszednim środkiem lokomocji milionów Polaków. Kiedy jednak zajrzymy do środka, szybko przekonamy się, że nie mamy do czynienia ze zwykłym, siermiężnym pojazdem służącym do transportu mało wymagających pasażerów, lecz z samochodem luksusowym, zapewniającym komfort podróżowania w przypadku wielu innych aut, także tych uznawanych za bardzo prestiżowe, wręcz nieosiągalny. Kiedy zasiądziemy za kierownicą, okaże się też, że ten wielki i ciężki pojazd prowadzi się równie łatwo i przyjemnie, jak samochód o całkiem standardowych gabarytach.

Wśród licznie spotykanych na drogach minivanów, miejskich vanów, mikrovanów, niby-vanów i pseudovanów, mercedes viano wyraźnie się wyróżnia. To po prostu van. Bezprzymiotnikowy, a jeżeli już musielibyśmy sięgnąć po tę część mowy, wówczas do głowy jako pierwsze przychodzi słowo: "pełnokrwisty".

Pełnokrwisty, pachnący nowością (nasz egzemplarz został zarejestrowany w lutym 2012 r.) van, doskonale wyposażony, łączący "amerykańskie" nastawienie na wygodę podróżowania z europejskimi właściwościami jezdnymi. Długodystansowy test tak nietuzinkowego samochodu zapowiada się naprawdę ekscytująco...

Już sama nazwa lakieru oszałamia. To brąz dolomitu...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy