Europa w szoku. U nas 140 km/h

Jeszcze w tym roku na polskich autostradach kierowcy będą mogli jeździć nawet do 140 km na godz. Najszybciej w całej UE, gdzie ogranicza się prędkość, by zmniejszyć liczbę wypadków - wytyka "Gazeta Wyborcza".

Jadąc na zabawę sylwestrową, nasi kierowcy będą mogli sprawdzić, czy nie drzemie w nich talent Kubicy. Od 31 grudnia o 10 km na godz. zostanie podniesiony limit prędkości na drogach wyższych kategorii. Motocykle, samochody osobowe i dostawcze będą mogły jeździć po autostradach do 140 km na godz., a 120 km na godz. - po drogach ekspresowych o dwóch jezdniach w przeciwnych kierunkach.

W praktyce na wszystkich drogach od ostatniego dnia roku można będzie łamać ograniczenia prędkości o 10 km na godz., czyli po autostradzie pruć 150 km na godz. Bo nowe przepisy dopuszczają po złapaniu fotoradarem "błąd kierowcy do 10 km na godz.".

Informacje o wprowadzeniu w Polsce nowych przepisów, które wielu kierowców przyjęło z nieskrywanym zadowoleniem, odbiły się szerokim echem poza granicami naszego kraju. W wielu krajach, na internetowych forach dotyczących motoryzacji i bezpieczeństwa jazdy toczy się gorąca dyskusja dotycząca Polski.

Reklama

W szoku są np. Holendrzy. W jednym z artykułów, które pojawiły się w tamtejszych serwisach internetowych autor dziwi się, że w XXI wieku, gdy tyle mówi się o wypadkach i zanieczyszczeniu środowiska (powołuje się na liczące setki stron raporty różnych organizacji), w cywilizowanej Europie są jeszcze kraje, które zdają się nie dostrzegać tych problemów.

Więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: 'Gazeta Wyborcza' | Gazeta Wyborcza | Europa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy