Zobowiązania zmotoryzowanych Polaków. Obiecaj, że...

Sylwester i Nowy Rok to czas solennych postanowień. Jakie zobowiązania mogliby podjąć zmotoryzowani Polacy?

Od razu przestrzegamy, by nie ograniczać się przyrzeczeń natury ogólnej. "W 2017 będę kulturalniejszym kierowcą" brzmi tak samo niewiarygodnie jak "będę lepszym człowiekiem", "bardziej wyrozumiałym policjantem" albo "uczciwszym politykiem". Trzeba postawić na konkrety, łatwe do późniejszego zweryfikowania. Tym, którzy nie wiedzą, jak zabrać się do rzeczy, niech pomoże poniższa ściągawka...

W nowym roku przestanę być "rezydentem lewego pasa". Postaram się, w miarę możliwości, zgodnie z przepisami i zdrowym rozsądkiem, trzymać się blisko prawego skraja jezdni.

Reklama

Nie będę wjeżdżał bez sensu na zatłoczone skrzyżowania, blokując ruch i uniemożliwiając przejazd innym pojazdom.

W korkach będę się ustawiał tak, aby pozostawić korytarz dla karetek pogotowia czy wozów straży pożarnej. Wiem przecież, że takie zachowanie, godne prawdziwego Europejczyka, może uratować komuś życie.

Będę umożliwiał innym kierowcom włączenie się do ruchu z ulicy podporządkowanej lub zmianę pasa. Przekonam się, jak taki gest poprawia samopoczucie. Będę to czynił z wiarą, że zgodnie z powiedzeniem: "jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie", gdy sam znajdę się w podobnej sytuacji, będę mógł liczyć na wzajemność.

Będę pamiętał, że kierowca, który tuż przed zwężeniem jezdni chce wjechać na mój pas, nie jest skończonym chamem i cwaniakiem, lecz po prostu opanował jazdę "na suwak".

Będę we właściwy sposób używać kierunkowskazów, pamiętając, że służą one do sygnalizowania zamiaru zmiany pasa ruchu a nie samego manewru. Będę je zawsze włączał w odpowiednim momencie, ani za późno, ani za wcześnie; tak, aby nie wprowadzać w błąd innych użytkowników drogi.

Przeczytam wszystkie wiarygodne publikacje na temat zasad używania kierunkowskazów na rondach. I wyciągnę z nich prawidłowe wnioski.

Będą stosował się do sygnalizacji świetlnej. Unikał lekceważenia światła żółtego. Z mojego słownika na zawsze zniknie pojęcie światła "jasnoczerwonego" lub "wczesnego czerwonego". Ze wszystkimi tego zniknięcia konsekwencjami.

Nie będę powtarzał, że największą zakałą ludzkości są piesi i rowerzyści. Zacznę ich szanować, zachowując ostrożność przed przeznaczonymi dla nich przejściami i drogami.

Nie będę nadużywał świateł przeciwmgielnych, popędzał klaksonem stojącego przede mną pojazdu tylko dlatego, że jego kierowcy nie wystarczyła milisekunda, by ruszyć po zapaleniu się zielonego światła.

Zrezygnuję z uprawiania slalomu między innymi pojazdami, zmieniając nieustannie pas ruchu. Niejednokrotnie przekonałem się przecież, że takie zachowanie nie przybliża mnie do celu podróży a wprowadza niepotrzebne zamieszanie.

Nigdy nie wsiądę za kierownicę pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Aby uniknąć wpadki, kupię sobie godny zaufania podręczny alkomat. 

Raz na zawsze wbiję sobie do głowy, że pośpiech poniża. Kilka minut w te czy wewte w niczym nie poprawi mojego życia, a może je wydatnie skrócić. Zadbam, by moja prawa noga stała się lżejsza, dzięki czemu zaoszczędzę sobie i bliźnim mnóstwo nerwów.     

Nie jestem sam na świecie. Będę myślał przy parkowaniu - stawał tak, aby umożliwić zaparkowanie innym. Nigdy nie zostawię auta na miejscu dla inwalidów. Nie z powodu zabraniających tego przepisów, ale dlatego, że to obciach. Przed oddaleniem się od zaparkowanego pojazdu sprawdzę, czy nie blokuję torów tramwajowych.

Wystarczy. Dalej kombinujcie już sami...

Niestety, z doświadczenia wiemy, że noworoczne zobowiązania mają zazwyczaj bardzo krótki żywot. Chcielibyśmy, by przetrwało chociażby jedno: "obiecuję, że w 2017 będę stałym, życzliwym,  jak ognia wystrzegającym się hejtu, czytelnikiem serwisów motoryzacyjnych w INTERIA.PL".

Wszystkiego najlepszego! Niech w Nowym Roku darzy się Wam w domach, pracy i garażach! 

      

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy