Zientarski miał robić tylko zdjęcia

Stan zdrowia Macieja Zientarskiego nadal jest ciężki. Niestety po próbach wybudzenia ze śpiączki farmakologicznej jego mózg nie podejmował funkcji życiowych.

Przypomnijmy, że Zientarski miał wypadek 27 lutego. Prowadzone przez niego ferrari, przy dużej prędkości uderzyło w filar wiaduktu nad ulicą Puławską w Warszawie. W wypadku tym zginął pasażer ferrari, również dziennikarz motoryzacyjny, Jarosław Zabiega.

Czerwone ferrari modena należało do byłego wiceprezesa zarządu ds. finansowych w PKN Orlen Pawła Szymańskiego. Według TVN 24 finansista kupił je podobno zaledwie dwa dni wcześniej. Samochód miał jedynie obowiązkowe ubezpieczenie OC, nie miał natomiast ubezpieczenia autocasco. Ponieważ właściciel nie miał gdzie przechowywać auta, ferrari trafiło na posesję dziennikarza.

Zientarski miał je sfotografować i tylko o tym rozmawialiśmy. Rozważaliśmy też moje wejście do firmy Maćka, która zajmuje się motoryzacyjnymi eventami dla biznesmenów. Auto mogłoby być moim wkładem, albo Maciek by je spłacił. Szczegóły nie były jeszcze doprecyzowane - powiedział w rozmowie z "Dziennikiem" Paweł Szymański. Zaznaczył jednak, że w tej chwili najważniejsze jest jednak zdrowie Zientarskiego. - Na resztę przyjdzie jeszcze czas - dodał.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | Zientarski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy