Woods przed lutowym wypadkiem dwukrotnie przekroczył dopuszczalną prędkość

Słynny golfista Tiger Woods przed lutowym wypadkiem, w wyniku którego doznał poważnych obrażeń obu nóg i musiał spędzić trzy tygodnie w szpitalu, dwukrotnie przekroczył dopuszczalną prędkość - poinformował szeryf hrabstwa Los Angeles Alex Villanueva.

W miejscu, w którym doszło do wypadku, na pochyłym i krętym odcinku drogi, obowiązywało ograniczenie prędkości do 70 km/h, a sportowiec jechał 140 km/h. Według policji, która w zeszłym tygodniu zamknęła dochodzenia, kierowca w momencie zdarzenia nie hamował. Prawdopodobnie też przypadkowo nacisnął na gaz zamiast na hamulec.

Do wypadku doszło 23 lutego pod Los Angeles po godzinie 7 rano czasu lokalnego. Auto prowadzone przez 45-letniego golfistę - jedyne uczestniczące w wypadku - było dość poważnie zniszczone. Początkowo informowano, że ratownicy musieli rozciąć karoserię, aby wyciągnąć poszkodowanego, później jednak zdementowano te doniesienia. W samochodzie nie było innych osób. Sportowiec znajdował się pod wpływem alkoholu lub innych substancji odurzających.

Reklama

Jeden z najbardziej utytułowanych golfistów w historii musiał przejść skomplikowaną operację dolnej części prawej nogi. Konieczne było zastosowanie wielu śrub, które miały ustabilizować złamane w wielu miejscach kości stopy, piszczelową i strzałkową.

W połowie marca Woods opuścił szpital i dalszą część rehabilitacji przechodzi w swojej posiadłości na Florydzie.

Woods jest triumfatorem 15 turniejów wielkoszlemowych, co daje mu drugie miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Lepszy od niego pod tym względem był tylko Jack Nicklaus - 18.

Wielu ekspertów określa Woodsa mianem najlepszego golfisty wszech czasów. Na czele rankingu światowego był przez rekordowe 683 tygodnie. W 2019 roku został odznaczony przez Donalda Trumpa Prezydenckim Medalem Wolności, najwyższym odznaczeniem przyznawanym cywilom w Stanach Zjednoczonych.

***

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy