Wezwał radiowóz, bo... potrzebował taksówki

28-latek z powiatu nakielskiego (Kujawsko-pomorskie) chciał wykorzystać policyjny radiowóz jako taksówkę, żeby dostać się do znajomego, z którym "musi wyjaśnić pewne sprawy". Grozi mu wysoka grzywna.

Mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy i został połączony z dyżurnym nakielskiej komendy. Podkreślał w rozmowie telefonicznej, że potrzebuje pomocy, gdyż ktoś mu grozi.

"Rozmówca poprosił o przyjazd patrolu do jednej z wsi, gdzie miał przemieszczać się opel vectra, a osoby znajdujące się w aucie grozić zgłaszającemu" - poinformowała w środę podkom. Justyna Andrzejewska z Komendy Powiatowej Policji w Nakle nad Notecią.

Po dotarciu przez funkcjonariuszy na miejsce zdarzenia 28-latek zmienił wersję wydarzeń i przyznał się, że nie było gróźb, a nawet osób, które miały je kierować pod jego adresem. Zapomniał też skąd przyszedł mu do głowy opel.

Reklama

"Z uśmiechem na ustach oświadczył, że wsiada do radiowozu i jedzie z policjantami +do jednego gościa, bo musi wyjaśnić z nim pewne sprawy+" - dodała podkom. Andrzejewska.

Wywołanie niepotrzebnej czynności policji będzie go kosztowało nawet kilka tysięcy złotych. Policja zamierza bowiem skierować wniosek o ukaranie do sądu za bezpodstawne wezwanie mundurowych. Za ten czyn grozi wysoka grzywna.

Policja jednocześnie przestrzega, że wzywanie służb ratujących życie lub zdrowie, a także dbających o bezpieczeństwo powinno się odbywać wtedy, gdy jest to realnie uzasadnione. W innym razie zajęci sprawdzaniem żartów funkcjonariusze mogą nie udzielić pomocy komuś, kto tego naprawdę potrzebuje.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy