Strażacy z Bierunia dostali wóz za ponad milion złotych

​Ochotnicza Straż Pożarna w Bieruniu Nowym - części gminy Bieruń na Śląsku - otrzymała w poniedziałek wart około 1,1 mln zł ciężki samochód ratowniczo-gaśniczy.

Nowy samochód - jak poinformował naczelnik OSP w Bieruniu Nowym Robert Kucz - zastąpi wysłużonego 26-letniego jelcza, używanego od 1993 roku przez bieruńską jednostkę, która od 2001 r. należy do krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego. Nowy wóz mieści m.in. zbiornik na wodę o pojemności 5 tys. litrów i 500-litrowy zbiornik na środek pianotwórczy. Wyposażenie samochodu uzupełniają węże, rozdzielacze, podpory do stabilizacji pojazdów, sprzęt do ratownictwa technicznego i do pierwszej pomocy - ten ostatni kupiony za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości.

Reklama

"Samochód może brać udział we wszelkiego rodzaju działaniach, zarówno gaśniczych, jak i tych ratowniczych" - podkreślił naczelnik, przypominając, że przez Bieruń przebiega m.in. droga krajowa nr 44, na której często dochodzi do wypadków, planowana jest także rozbudowa drogi ekspresowej S1 w tym rejonie.

Połowę z 1,1 mln zł na samochód przekazał samorząd Bierunia, a resztę m.in. fundusze ochrony środowiska: narodowy i wojewódzki oraz samorząd woj. śląskiego. Jak mówił obecny podczas przekazania auta marszałek województwa Jakub Chełstowski, współpraca ze strażakami to przykład, jak przy współdziałaniu administracji i instytucji rządowych oraz samorządowych można skutecznie stworzyć montaż finansowy z pożytkiem dla mieszkańców.

Burmistrz Bierunia Krystian Grzesica podkreślił, że profesjonalny samochód ratowniczo-gaśniczy to sprzęt konieczny do ratowania życia i zdrowia ludzkiego. Jak mówił, bieruńscy radni bez sprzeciwu zgodzili się na podniesienie kwoty dofinansowania zakupu do 550 tys. zł, gdy okazało się, że zaplanowane na ten cel 400 tys. zł nie wystarczy. Rok wcześniej bieruński samorząd przeznaczył 400 tys. zł na zakup średniego wozu pożarniczego dla OSP w innej dzielnicy miasta - Czarnuchowicach.

Bieruńscy strażacy ochotnicy zasłużyli się m.in. podczas akcji powodziowych na tym terenie. Często biorą również udział w akcjach ratowniczych i gaśniczych w sąsiednich ponad 130-tysięcznych Tychach.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy