Postawili słup na środku drogi. Teraz nikt go nie chce przesunąć

Słup energetyczny został ustawiony na środku drogi wiele lat temu. Do odpowiedzialności za błąd nikt się nie poczuwa i nikt nie jest chętny, aby zmienić jego lokalizację. Wcześniej mieszkańcy byli w stanie omijać go, ale teraz sprawa się skomplikowała.

Od trzydziestu lat mieszkańcy Starego Kawkowa borykają się ze słupem energetycznym, który został postawiony na środku drogi gminnej. Słup utrudnia przejazd, a do jego usunięcia do dziś nikt się nie poczuwa.

- Samochodem to jeszcze jakoś przejedziemy, ale ciężkim sprzętem, ciągnikiem, to naprawdę... Mieliśmy tam oborę, ale musiałam zlikwidować krowy, bo nie przejechała mleczarka - opowiada Marianna Piechocka, mieszkanka Starego Kawkowa.

- Ten słup mi przeszkadza w przemieszczaniu się sprzętem rolniczym. Na dziesięć maszyn przejeżdżam tamtędy dwiema, reszta się nie mieści - mówi rolnik Marek Pawlikowski.

Reklama

Do 2018 roku przejazd drogą gminną był możliwy. Wtedy pani Maria ponowiła ogrodzić swoją posesję. Tym samym całkowicie zablokowała przejazd. Sama także ma kłopoty. Sporny słup znalazł się w jej wjeździe, skutecznie go blokując.  

- Zostałam sama. Postanowiłam wznowić granice i zrobić ogrodzenie, żeby czuć się bezpieczna. Ogrodzenie skomplikowało sytuację. Wcześniej użytkownicy drogi jeździli po naszej posesji, pod oknami. Wraz z postawieniem ogrodzenia słup znalazł się we właściwej drodze - tłumaczy Maria Piechocka.

Zlokalizowany na środku drogi słup utrudnia przejazd lokalnym przedsiębiorcom. Pan Kazimierz, by dowieźć drzewo do swojego tartaku, musi ponosić dodatkowe koszty. Jednak urzędnicy na sytuację rolników pozostają obojętni.

- Wożę ciągnikiem drewno z leśniczówki po drugiej stronie rzeki, które przerabiam. Teraz koszty są większe. Bo jak woziłem sam, to miałem mniejsze koszty - przyznaje Kazimierz Zysk.

- Trwa wymiana pism. To jest monopolista, mimo że państwowy, który powinien kierować się racjami społecznymi, to tu mamy do czynienia z całkowitym murem i całkowitym zaniechaniem naprawienia sytuacji, która została stworzona przez tę firmę - uważa Wojciech Giecko, wójt gminy Jonkowo.

- Zachęcamy gminę do skorzystania z przewidzianej ścieżki usuwania kolizji. Do złożenia do nas wniosku o usunięcie kolizji, w którym należy wykonać takie dookreślenie, jakie byłoby oczekiwanie: jak to ma wyglądać, czy ma być usunięty słup...  Do tej pory taki wniosek do nas nie wypłynął - odpowiada Grzegorz Baran, rzecznik firmy Energa-Operator.

Wójt odpowiada, że problemem są koszty, która miałaby ponieść gmina.

- Chodzi o kilkadziesiąt tysięcy złotych. Trudno w takiej sytuacji, gdzie gmina nie była inwestorem, narażać podatników na takie wydatki - wyjaśnia.

Sprawę w swoje ręce wzięli mieszkańcy. Porównali mapę sprzed ponad trzydziestu lat i tę współczesną. Wnioski zaskakują. 

- Mamy mapę, która byłą doczepiona do protokołu z 1988 roku. Nałożyliśmy na mapę aktualną ze starostwa. Słup na starej mapie jest idealnie wzdłuż drogi narysowany. Więc jest dobrze zaprojektowany. Po nałożeniu okazało się, że słup stoi na środku drogi. Był zatem błędem w sztuce przy stawianiu słupa. Z jakiegoś powodu postawiono go trzy metry obok, niż było w planie. W 1988 roku ktoś źle postawił słup po prostu - tłumaczy Artur Rosa, sołtys Starego Kawkowa.

Nie wiadomo, kto i kiedy usunie sporny słup. Urząd gminy nie zgadza się na poniesienie kosztów rozwiązania problemu. A energetycy nie widzą innej możliwości. Mieszkańcy liczą, że sprawę niebawem rozwiąże sąd.

Interwencja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy