Polski transport drogowy ma poważne problemy!

Zadłużenie firm zajmujących się transportem drogowym w ciągu niecałego roku wzrosło o ponad 150 mln zł i wynosi obecnie 664 mln zł. Wzrosła także liczba dłużników o 4 tys. do prawie 21 tys. Jest to efekt piętrzących się kłopotów przewoźników w działalności transgranicznej – zarówno na Wschodzie, jak i Zachodzie Europy. To główne fakty zawarte w najnowszym raporcie Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA „Polski transport stoi w korku zatorów płatniczych – sytuacja finansowa w branży”, którego partnerem jest Związek Pracodawców „Transport i Logistyka Polska”.

O problemach polskich firm transportowych spowodowanych embargiem rosyjskim wprowadzonym w 2014 roku mówi się już od dawna. W tym aspekcie ucierpiały one najbardziej, gdyż wcześniej zdecydowanie dominowały one w transporcie towarów z obszaru Unii na Wschód. Spadek eksportu z UE do Rosji o kilkadziesiąt procent spowodował, że rodzimi przewoźnicy stanęli przed wyzwaniem totalnej reorganizacji funkcjonowania firmy i konieczności poszukiwania nowych kontraktów i zleceń w celu zasypania powstałej luki.

Od niedawna problematyczne stają się także kursy w głąb UE. Stopniowe wprowadzanie barier i przeszkód dla firm z Europy Centralnej i Wschodniej na poszczególnych rynkach zachodnich sprawiają, że grono przewoźników popadających w tarapaty poszerza się. Prawdziwym ciosem może okazać się tzw. sojusz drogowy, który jest jawnym elementem gry Francji, Austrii, Belgii, Danii, Niemiec, Włoch, Luksemburga, Szwecji i Norwegii na rzecz wspierania własnych firm kosztem zagranicznej (w tym polskiej) konkurencji.

Reklama

- Polski rynek transportu drogowego cechują: nadwyżka podaży nad popytem, konkurencja o klienta głównie za pomocą niskich stawek frachtów, rozdrobnienie, duże zadłużenie (wg. badań z 2014 r. średnia wartość wskaźnika ogólnego zadłużenia wynosiła 0,68), a także stosunkowo niska marża netto wynosząca od 2 do 3%. To wszystko sprawia, iż rynek przewozowy jest bardzo wrażliwy na zmienne i mało przewidywalne czynniki zewnętrzne takie, jak ceny oleju napędowego, kursy walut czy też koszty związane z daninami, obciążeniami administracyjnymi i w ostatnim okresie regulacjami socjalnymi - powiedział Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców "Transport i Logistyka Polska".

Innym palącym problemem polskiej branży transportowej jest ciągle rosnący deficyt kierowców. Szacuje się, że aktualny ich niedobór może osiągać nawet wartość 100 tys. Zjawisko się to pogłębia, gdyż każdego roku z pracy odchodzi 25 tys. pracowników, a zapotrzebowanie na ich usługi stale rośnie. Tej luki nie jest w stanie wypełnić nabór nowych pracowników, również ze Wschodu. Według szacunków, aby zaspokoić popyt na pracę, co roku powinno pojawiać się 60 tys. nowych kierowców. W perspektywie najbliższych lat problem może być jeszcze bardziej palący, gdyż około 40% kierowców ma 65 lat i więcej. Trudną sytuację branży transportowej potwierdzają także najnowsze dane Krajowego Rejestru Długów.

- Sytuacja w branży transportowej pokazuje, że znajduje się ona na swoistej bombie zegarowej. Zagrożenia płyną z różnych kierunków, a ogromny sukces na arenie międzynarodowej, jaki osiągnęły polskie firmy na przestrzeni ostatnich lat, może niestety fałszować realny obraz i perspektywy rozwoju sytuacji. Musimy sobie zdać sprawę, że sytuacja jest o tyle poważna, że ewentualny kryzys polskich przewoźników może negatywnie odbić się także na innych sektorach gospodarki. Wstrząsy w transporcie mogą wywołać prawdziwy efekt domina - dodał Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA.

Łączne zadłużenie branży transportowej notowane w KRD wynosi aż 664 144 592,32 zł, co oznacza wzrost o 36% w porównaniu do lutego ubiegłego roku. W tym czasie przybyło również 4 tys. nowych dłużników reprezentujących tę branżę i aktualnie jest ich 20 928. Symbolem pogłębiającego się kryzysu jest rekordowy dług jednej firmy odnotowany w KRD. Jeśli rok temu było 8 mln zł, to aktualny "rekordzista" jest winien wierzycielom przeszło 44 mln zł. Ponadto w KRD jest notowane kilkanaście firm z długiem przekraczającym 1 mln zł.

- Przewoźnicy zmuszeni są do radzenia sobie z wieloma problemami na raz. Oprócz ponadprzeciętnej skali zatorów płatniczych czy stale niewystarczającej liczby pracowników, należy wymienić jeszcze kilka innych. Trzeba sobie zdać sprawę, że usługi transportowe obarczone są koniecznością dostosowywania się do różnych przepisów obowiązujących na poszczególnych rynkach. Powoduje to powstawanie dodatkowych kosztów, które obok ubezpieczeń, rat leasingu czy kredytu, obsługi prawnej i księgowej, paliwa, opłat drogowych czy w końcu serwisowania floty, sprawiają że przedsiębiorcy często mają realne trudności z wyjściem na swoje. Jeśli doda się do tego normalne w tej branży kłopoty z optymalizacją funkcjonowania firmy i organizacji tras kierowców - tzw. zjawisko pustych przewozów, to sytuacja wielu przewoźników rzeczywiście staje się bardzo niepokojąca - komentuje Mirosław Sędłak, prezes Rzetelnej Firmy.

Istnieje także kilka głównych kategorii podmiotów, u których zadłużają się firmy transportowe. Przede wszystkim są to instytucje finansowe - banki i firmy leasingowe. Odpowiadają one za około 30% wierzytelności łącznej kwoty zadłużenia branży transportowej. Następnie są firmy windykacyjne (23%) i handlowe (12%). Firmy transportowe zadłużają się także wśród ubezpieczycieli (7,7%), innych przewoźników (6,8%), przedsiębiorstw przemysłowych (3,4%) czy wynajmujących pojazdy (2,3%).

Kłopoty wielu firm transportowych są pogłębiane przez problemy finansowe ich kontrahentów, którzy nie płacą im na czas lub w ogóle. Według danych KRD łączna wartość należności wobec polskiego transportu przekracza 160 mln zł. Składają się na nią długi głównych klientów przewoźników - firm handlowych, innych transportowych, budownictwa i przemysłu.

- Dane dostarczone przez KRD sygnalizują kilka ciekawych zjawisk, które zauważamy również w naszej codziennej pracy. Widzimy, że przewoźnicy starają się rzetelnie spłacać swoje długi głównym kontrahentom,
o czym świadczy fakt, że w przypadku instytucji finansowych dług narasta relatywnie w niewielkim stopniu, a np. w przypadku firm handlowych nawet się zmniejsza. Niestety zauważamy, że długi powstają gdzie indziej,
a generalna sytuacja firm z branży się szybko pogarsza i mamy realne obawy, że w wyniku nowych regulacji wprowadzanych przez część państw UE, część firm zniknie z rynku -
skomentował Jakub Kostecki, prezes Zarządu Kaczmarski Inkasso.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy