Od 4 lat jesteśmy w Schengen. I kradniemy na potęgę

Dziś mija czwarta rocznica przystąpienia Polski do układu z Schengen. Zmotoryzowani obywatele państw Europy Zachodniej bali się, że po zniesieniu kontroli granicznych, ukute w Niemczech hasło: "Jedź na urlop do Polski, twoje auto już tam jest", stanie się jeszcze bliższe rzeczywistości niż dotąd. Niestety, okazuje się, że wspomniane obawy nie były bezpodstawne.

Polska Straż Graniczna mierzy efektywność swojej pracy wartością kradzionych pojazdów, które udaje się jej przechwycić. Wartość ta w 2007 r. wynosiła niespełna 470 tys. zł, a w ciągu pierwszych 11 miesięcy br. już prawie 5,9 mln zł. I nie jest to z pewnością wyłącznie efekt poprawy skuteczności funkcjonariuszy SG, którzy otrzymali szersze niż przedtem uprawnienia, mogą m.in. działać również w głębi kraju, organizować patrole mobilne, lecz również "schengenowskich" ułatwień w przemieszczaniu się złodziei i związanym z tym wzrostem ich aktywności. Wiadomo, że wzrost wykrywalności sprawców przestępstw wynika zazwyczaj ze wzrostu liczby takich czynów. Straż i policja kontrolują pojazdy tylko wyrywkowo, co oznacza, że wiele skradzionych samochodów przemknęło przez granicę niezauważenie.

Reklama

Oto kilka wydarzeń zapisanych w ostatnich miesiącach w kronice Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej.

26. października Straż Graniczna ze Zgorzelca w wyniku kontroli przeprowadzonych w dwóch miejscowościach ujawniła trzy prawie nowe (rocznik 2010) samochody skradzione na terenie Niemiec: porsche cayenne warte 400 tys zł, bmw X6 (260 tys. zł) i bmw X5 (230 tys. zł). Przy autach znaleziono przerobione niemieckie dokumenty, które miały służyć do rejestracji tych pojazdów w Polsce.

20. października SG z Olszyny odzyskała bmw i mercedesa sprintera, figurujące w bazie danych Schengen jako skradzione (bmw - w Niemczech, mercedes - we Francji). Jeden z zatrzymanych kierowców tłumaczył się, że samochód kupił dwa dni wcześniej od pewnego Włocha. Drugi mówił raczej niewiele, bowiem prowadzone przez niego auto miało wyłamane zamki w drzwiach i uszkodzoną stacyjkę.

18. października przed świtem w okolicach Olszyny patrol SG postanowił skontrolować białe bmw na niemieckich numerach rejestracyjnych. Samochód jednak nie zatrzymał się. Funkcjonariusze rozpoczęli za nim pościg. W pobliżu Sieniawy Żarskiej kierowca porzucił bmw i uciekł w zarośla, rozpływając się bez śladu w ciemnościach. Wartość pojazdu, jak się okazało skradzionego kilka godzin wcześniej w Niemczech, oszacowano na około 50 tys. zł.

10. września patrol z placówki SG w Świecku próbował zatrzymać do kontroli samochód marki Mercedes. Jego kierowca zamiast stanąć, skręcił w kierunku Rzepina, tuż za skrzyżowaniem gwałtownie zahamował i porzucił pojazd, uciekając do lasu. Okazało się, że mercedes, którego wartość określono na 160 tys. zł, został skradziony w Niemczech.

6. września SG z Olszyny otrzymała informację z Polsko-Niemieckiego Centrum Współpracy w Świecku o audi A4, które nie zatrzymało się do kontroli drogowej prowadzonej przez funkcjonariuszy Bundespolizei. Kierowca potrącił jednego z policjantów i uciekł w kierunku polskiej granicy. Ruszył pościg, w którym brały udział trzy samochody służb niemieckich. Do akcji włączyła się polska Straż Graniczna i policja. Około 4 kilometry od granicy, na drodze Berlin - Wrocław, audi zjechało w przydrożne zarośla. Udało się ująć jego kierowcę. Dwaj pasażerowie uciekli do pobliskiego lasu (jednego z nich schwytano po dwóch godzinach). Audi, którym jechała cała trójka, zostało skradzione w Niemczech.

W bardzo podobnych okolicznościach w Gozdnicy odzyskano volkswagena T5, również skradzionego u naszych zachodnich sąsiadów.

30. sierpnia funkcjonariusze SG ze Zgorzelca chcieli skontrolować w okolicach miejscowości Ruszów audi na niemieckich numerach rejestracyjnych. Kierowca pojazdu zamiast zatrzymać się, zaczął uciekać. Nie pomogła nawet rozłożona na drodze kolczatka. Po przejechaniu przez nią audi uciekało jeszcze przez ok. 1,5 kilometra. Następnie zostało porzucone przez kierowcę, który zbiegł do lasu.

16. sierpnia patrol SG ze Świecka znalazł porzucone renault scenic. Wcześniej do strażników dotarła informacja, że samochód ten nie zatrzymał się do policyjnej kontroli po stronie niemieckiej. Jak się okazało, nowiutkie renault zostało skradzione wprost z... autosalonu w Berlinie.

4. sierpnia dyżurny krośnieńskiej policji otrzymał informację, że w rejonie Świecka Straż Graniczna usiłowała zatrzymać kierowcę volkswagena tourana, który nie zareagował na sygnały funkcjonariuszy i odjechał z bardzo dużą prędkością w kierunku Krosna Odrzańskiego. Policjanci ustawili na drodze blokadę. Widząc ją, kierowca tourana zawrócił w stronę Świecka, a po chwili skręcił w leśną drogę. Zjeżdżając w dukt, uderzył w drzewo. Wysiadł z auta i próbował uciekać dalej pieszo. Został jednak schwytany. Wówczas okazało się, że ma 19 lat, a pojazd, którym kierował, został skradziony w Niemczech.

Straż Graniczna trafia również na recydywistów. 29. lipca funkcjonariusze SG ze Świecka chcieli zatrzymać do kontroli wjeżdżającego do Polski mercedesa sprintera. Jego kierowca rzucił się jednak do ucieczki, która zakończyła się na przydrożnej latarni. Okazało się, że ten sam mężczyzna został już zatrzymany dwa tygodnie wcześniej, gdy prowadził innego mercedesa sprintera, również pochodzącego z kradzieży dokonanej w Niemczech.

Ofiarą złodziei padają nie tylko samochody osobowe i dostawcze. SG ze Świecka zatrzymała np. kradzionego mana. Uwagę kontrolujących pojazd funkcjonariuszy zwróciły ślady ingerencji w jego stacyjkę. Podejrzenia okazały się słuszne. Służby niemieckie potwierdziły, że ciężarówka została kilkanaście godzin wcześniej skradziona.

Kradnie się również inne pojazdy. Latem tego roku policjanci i strażnicy graniczni z Goleniowa razem z funkcjonariuszami Straży Granicznej odzyskali skradzione w Szwecji cztery skutery wodne - warte 50 tys. euro, transportowane w naczepie.

Kradzionymi na Zachodzie pojazdami kierują najczęściej obywatele krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Polacy, ale także np. Litwini. Straż Graniczna miewa jednak problemy również z przedstawicielami innych nacji. 27 lipca została poinformowana, że w stronę granicy polsko-niemieckiej jedzie pochodzące z kradzieży bmw 5. Faktycznie po kilkunastu minutach taki pojazd przejechał z dużą prędkością obok patrolu SG, lekceważąc sygnały do zatrzymania. W pościg za bmw ruszyły dwa pojazdy Straży Granicznej. Wkrótce kierowca "piątki" wyprzedzając ciężarówkę doprowadził do kolizji. Próbował jeszcze uciekać pieszo, ale został zatrzymany i wtedy okazało się, że jest nim 57-letni obywatel Niemiec, dobrze znany tamtejszej policji. Jakby tego było mało, alkomat wykazał, że jest on... nietrzeźwy. W wydychanym powietrzu miał prawie promil alkoholu.

Nie każdy z tych, którzy prowadzą kradzione auta, sam jest złodziejem. Niekiedy to tylko wynajęci do transportu trefnego towaru przygodni kierowcy. Taką rolę odgrywał zatrzymany w skradzionym vw transporterze 32-letni mieszkaniec województwa lubuskiego. Z jego wyjaśnień wynikało, że za dostarczenie pojazdu w określone miejsce miał od nieznanej osoby dostać 100 euro.

Warto przypomnieć, że ktoś, kto kupi kradzione auto, w razie wykrycia tego faktu może je stracić i zostać oskarżony o paserstwo. Nawet jeżeli nabył samochód nie będąc świadomym jego podejrzanego pochodzenia, a pojazd został jak najbardziej legalnie zarejestrowany i ubezpieczony.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy