Nowej akcyzy ciąg dalszy! Dealerzy postawią na swoim?

Sprzedawcy nowych aut kują żelazo, póki gorące. Związek Dealerów Samochodów wystosował list do Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i Premiera Mateusza Morawieckiego z apelem o przyspieszenie prac nad projektem zmian opodatkowania akcyzą samochodów.

Jak czytamy w dokumencie, przedstawiciele Związku Dealerów Samochodów twierdzą, że przedłużanie procedowania tego projektu jest "niekorzystne dla polskiej gospodarki i polskiej motoryzacji". W ich odczuciu powoduje to, że do Polski sprowadzone są dziesiątki tysięcy "bardzo starych używanych samochodów, w większości o bardzo niskich normach ekologicznych".

Zwracają oni uwagę, że w grudniu ubiegłego roku do Polski wieziono rekordowe 135 tysięcy pojazdów używanych, co - tu kolejny cytat - "jest całkowicie sprzeczne z deklarowaną przez polski rząd polityką antysmogową". Innym skutkiem "niepewności", co do tempa prac legislacyjnych nad podatkiem akcyzowym ma być "ograniczanie lub odkładanie w czasie decyzji klientów w sprawie zakupu samochodów o pojemności powyżej 2 litrów, co zaburza normalny tryb pracy tak importerów jak i sprzedawców samochodów oraz powoduje szkodliwy dla gospodarki polskiej chaos informacyjny".

Reklama

Nerwowej reakcji dealerów nie ma się, co dziwić, ale przytaczana przez Związek Dealerów Samochodów argumentacja jest - łagodnie rzecz ujmując - mocno naciągana. W liście przemilczano fakt, że po tym, jak nowa "ustawa akcyzowa" utknęła w senacie zainteresowanie używanymi autami z zachodu skokowo zmalało! Z najnowszych danych wynika, że w styczniu Polacy zarejestrowali zaledwie nieco ponad 65 tys. tego typu pojazdów, czyli przeszło dwukrotnie(!) mniej niż w grudniu i o 8 proc. mniej niż styczniu 2015 roku. W powszechnym odczuciu opóźnienie prac przyjęto więc nie z niepokojem, lecz ulgą, co poskutkowało uregulowaniem patologicznej sytuacji z grudnia. Wynik importu używanych aut z ostatniego miesiąca ubiegłego roku był bowiem najwyższy od... przeszło 12 lat! Polacy popędzili wówczas do komisów, by ostatkiem sił kupić "stary, nieekologiczny" samochód, zanim przestanie ich być na niego stać!

Co więcej, gdy temat akcyzy przycichł sytuacja wróciła do normy, a statystyki dotyczące używanych aut zauważalnie się poprawiły! Średni wiek samochodu sprowadzonego w styczniu wynosił 10,5 roku, czyli aż o 1,5 roku mniej, niż średnia z poprzednich dwunastu miesięcy! Zauważalnie spadło też zainteresowanie pojazdami z silnikami wysokoprężnymi, które emitują przecież najwięcej spalin (cząstki stałe) odpowiedzialnych za powstawanie smogu, a do tego, z racji bardzo dużych przebiegów, są znacznie bardziej wyeksploatowane, niż "benzyniaki". W styczniu stanowiły one jedynie 41 proc. ogółu importu, co jest kolejnym, rekordowo niskim wynikiem. Patrząc z tej perspektywy posługiwanie się przez Związek Dealerów Samochodów argumentami natury ekologicznej wydaje się więc czystym zagraniem marketingowym, tym bardziej, że same silniki samochodów mają zaledwie marginalny wpływ na powstawanie smogu!

Trudno również zrozumieć, w jaki sposób opóźnianie prac nad nową akcyzą ma być "niekorzystne dla polskiej motoryzacji". Chociaż bardzo nad tym ubolewamy, musimy pamiętać, że Polska nie dysponuje obecnie żadną własną marką, a produkowane w naszym kraju samochody osobowe  marek zachodnich w zdecydowanej większości trafiają przecież na eksport!

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama