Nie masz OC? Narażasz się na milionowe kary!

Rośnie liczba kar za przerwy w ubezpieczeniu OC. W I półroczu 2016 było ich 29,9 tys., w tym samym okresie 2017 już 42,2. Luki pomaga wykrywać wirtualny policjant. Tylko w tym roku zidentyfikował on ponad 68 proc. takich przypadków.

Ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej jest obowiązkowe, przypisane do samochodu i musi być opłacane bez przerwy, do momentu wyrejestrowania pojazdu. O ile kierowcy pamiętają o tych dwóch zasadach, trzecia powoduje już pewien kłopot. W przebiegu OC nie może być żadnej, nawet jednodniowej przerwy.

Powstają one najczęściej z zapominalstwa lub nieznajomości przepisów - na przykład gdy na czas nie wykupimy nowej polisy lub sprzedamy auto. Jeśli zmienia się właściciel, polisa OC poprzednika ważna jest tylko do końca okresu, na jaki na niej widnieje. I nie przedłuża się automatycznie na kolejny rok.

Z kolei, gdy nie doszło do zmiany właściciela, jednak składki opłacane są w ratach i przez zapomnienie, nie opłacimy jednej z nich na czas, wtedy polisa również nie przedłuży się automatycznie na kolejny rok i wygaśnie z datą, która na niej widnieje. Właśnie wtedy najczęściej powstają przerwy w ciągłości ubezpieczenia OC.

Reklama

Znajdą cię bez kontroli drogowej

Kierowcy przyzwyczaili się, że fakt nieopłacenia OC może wykryć jedynie policjant podczas kontroli drogowej. Nic bardziej mylnego. Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny regularnie unowocześnia swoje algorytmy, by wykrywać przerwy w ubezpieczeniu, analizując bazy danych. Właśnie dlatego coraz częściej udaje się to zrobić nie ruszając się sprzed komputera.

Jest jednak pewien haczyk. Fundusz może nałożyć karę tylko w bieżącym roku, a nie wstecznie. Jeśli zatem sam wykryjesz, że w ubiegłym roku nie miałeś ubezpieczenia, nie spowodowałeś w tym czasie wypadku i do tej pory nie dostałeś wezwania z UFG, możesz spać spokojnie. Sprawy jakby nie ma.

100 tys. bez OC

Jak wynika z danych Funduszu liczba kar i wykrywanych przerw w ubezpieczeniu rośnie z roku na rok. W pierwszym półroczu ubiegłego roku było to 29,9 tys. wezwań, w pierwszej połowie tego roku to już 42,2 tys.

Oznacza to, że przychody UFG z kar za brak OC w I półroczu 2017 wyniosły 83,5 mln złotych tj. o prawie 60 proc. więcej niż w analogicznym okresie minionego roku. Aktualnie Fundusz szacuje, że w Polsce może być około 90-100 tys. nieubezpieczonych pojazdów, co stanowi 0,4-0,5 proc. wszystkich pojazdów w Polsce.

Kara to i tak niewiele

Jak podkreśla w rozmowie z Interią Aleksandra Biały, rzecznik prasowy Funduszu, najistotniejsza jest jednak nie wysokość kar, a świadomość wielomilionowych regresów. A tej kierowcy nie mają. Jeśli nie mamy ważnego ubezpieczenia OC i dojdzie w tym czasie do wypadku, skutki mogą być znacznie dotkliwsze, niż sama kara.

- Posiadanie aktualnego OC leży w interesie właściciela pojazdu. Jeżeli bowiem spowoduje on wypadek bez ważnego ubezpieczenie autem, motocyklem, motorowerem etc. to musi oddać odszkodowanie wypłacone przez UFG ofiarom takiego wypadku. Rekordzista ma do zwrotu 4 miliony złotych - mówi Aleksandra Biały.

Ile wynoszą kary?

Wysokość opłaty karnej uzależniona jest od rodzaju pojazdu i czasu, jaki pojazd zostawał bez ubezpieczenia. I tak dla samochodów osobowych to równowartość 2-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę, dla samochodów ciężarowych, ciągników samochodowych i autobusów - równowartość 3-krotności minimalnego wynagrodzenia, dla pozostałych pojazdy równowartość 1/3 minimalnego wynagrodzenia.

Jeśli przerwa w ubezpieczeniu wyniosła do 3 dni - kara wynosi 20 proc. pełnej opłaty karnej, jeśli od 4 do 14 dni - 50 proc., jeśli powyżej 14 dni, 100 proc. opłaty karnej. Przekłada się to na konkretne kwoty w wysokości od 200 do 4000 tys. zł.

Juliusz Szalek

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy