Minister Morawiecki chce opodatkować Ubera

W sprawie sporu taksówkarzy z Uberem trzeba znaleźć złoty środek, aby obie strony nie tylko konkurowały na równych zasadach, ale też płaciły w Polsce podatki - poinformował w piątek wicepremier, minister finansów Mateusz Morawiecki.

O odniesienie się do konfliktu między taksówkarzami i Uberem Morawiecki proszony był przez laureatów XXX Olimpiady Wiedzy Ekonomicznej. Wicepremier spotkał się z nimi w piątek w resorcie rozwoju. Pytany był, czy jest w stanie poprzeć jedną ze stron sporu lub jest zwolennikiem zmiany poziomu regulacji branży.

"Tu są dwie strony medalu. Z jednej strony w kraju takim, gdzie szczupłość zasobów pracy daje się coraz bardziej we znaki musimy podnosić produktywność poprzez lepsze wykorzystywanie zasobów - w tym przypadku zasobów pracy. Uber jest przykładem współdzielenia samochodu, czasu pracy, a więc jest krokiem we właściwym kierunku, jako odpowiedź na to, czego w Polsce mamy coraz mniej, a jednocześnie musimy dążyć do podniesienia produktywności" - powiedział wicepremier.

Reklama

Podkreślił, że jest też druga strona medalu. "Po pierwsze, kto płaci tu podatki? Taksówkarze płacą tu podatki, a Uber nie płaci tutaj podatków, ponieważ jest na prawie holenderskim i tak sobie skonstruował swoją +kanapkę holendersko-irlandzką+, schemat prawniczy, że zasadniczo nie płaci tu podatków. I nam się to nie podoba" - podkreślił Morawiecki.

Wyjaśnił, że w takim przypadku sektor przewozów osobowych wypychany będzie przez inny sektor, bardzo produktywny i atrakcyjny, ale jednocześnie niepłacący podatków, działający na zasadzie przewag konkurencyjnych, których ten pierwszy nie ma.

"My dzisiaj pracujemy z panem ministrem Adamczykiem (Andrzejem, ministrem infrastruktury i budownictwa - PAP), żeby znaleźć jakiś złoty środek. Po pierwsze chciałbym, żeby i jedni i drudzy płacili podatki w podobny sposób tutaj w Polsce" - powiedział. Dodał, że są też pewne wymogi, których spełnienia użytkownicy pojazdów wymagają, np. pewność, że kierowca nie był karany, nie jest chory psychicznie, przeszedł podstawowe testy zdrowotne.

Morawiecki zaznaczył, że niedobrze byłoby iść za daleko z regulacją, żeby nie wyeliminować sektora gospodarki współdzielenia, która jest trendem przyszłości. "Ale z drugiej strony łatwo jest też wylać dziecko z kąpielą. I my też tego nie chcemy zrobić, bo widzimy jak ważne jest też to, żeby powoli transformować gospodarkę, nie na zasadzie terapii szokowej" - powiedział.

Według niego nadmiernie poszkodowani taksówkarze, którzy mają kasy fiskalne i licencje, mogliby w takim przypadku słusznie protestować. "Być może tam trzeba poluzować pewne parametry, żeby te dwa komponenty jednego sektora ze sobą na równych zasadach konkurowały, ale też na równych zasadach płaciły tutaj podatki" - zaznaczył.  

Około trzy tysiące taksówek w Warszawie i kilkaset w trzech innych miastach - Łodzi, Poznaniu i Wrocławiu - wzięło udział w poniedziałkowym proteście, który miał zwrócić uwagę na problem nielegalnych przewoźników. Taksówkarze chcieli zwrócić uwagę rządu na problem nielegalnych przewoźników. "Chodzi o to, by rząd zareagował na nielegalną działalność niektórych przewoźników" - informował szef Związku Zawodowego Taksówkarzy "Warszawski Taksówkarz" Jarosław Iglikowski. Zapewnił, że chodzi nie tylko o popularnego Ubera, ale także szereg innych przewoźników, którzy działają - zdaniem taksówkarzy - niezgodnie z prawem. taksówkarze złożyli petycje ze swoimi postulatami m.in. w Kancelarii Premiera, Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa, Ministerstwie Finansów.

Szef resortu infrastruktury Andrzej Adamczyk pytany przez PAP o poniedziałkowe protesty taksówkarzy w polskich miastach poinformował, że w trakcie prac w Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów jest projekt ustawy, która będzie regulowała kwestię przewozu pasażerów samochodami osobowymi. Jego zdaniem projektowane przepisy wprowadzają równość wszystkich podmiotów zajmujących się przewozem pasażerskim samochodami osobowymi na terenie kraju.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów na początku maja tego roku informował, że monitoruje wpływ platform internetowych kojarzących kierowców z pasażerami, takich jak Uber. Jednak dotychczasowe obserwacje nie wskazują na konieczność interwencji urzędu zarówno w zakresie ochrony interesów konsumentów jak i ochrony konkurencji.

W związku z protestem korporacji taksówkarskich Biuro Prasowe Ubera przesłało oświadczenie. "Jako Uber chcemy wprawiać polskie miasta w ruch i łączyć ludzi oferując im możliwość przemieszczania się za pomocą jednego kliknięcia w bezpieczny, godny zaufania i niedrogi sposób. Miejska mobilność ulega dynamicznym zmianom na całym świecie, rośnie liczba konsumentów, którzy wybierają innowacyjne, przejrzyste usługi oparte o nowe technologie - z aplikacji korzysta już ponad 1 milion Polaków" - napisano.

Zdaniem Ubera, "na rynku jest miejsce na współistnienie obu rozwiązań - możliwość wyboru środka transportu w zależności od potrzeb i preferencji mieszkańców jest czynnikiem wpływającym na jakość życia we współczesnych miastach".

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy