Lubisz ładne felgi? Te kosztują 27 tys. zł. Za sztukę!

Nic tak nie poprawia wyglądu samochodu, jak ładna felga. Stosowanie aluminiowych obręczy – przynajmniej w początkowej fazie nowej mody – nie miało jednak na celu poprawy wizerunku auta.

Konstruktorzy starali się po prostu zmniejszyć masę nieresorowaną, co - w znaczny sposób - przekładałoby się na komfort jazdy, osiągi i precyzję prowadzenia.

Dziś podobny cel przyświeca w zasadzie jedynie ekipom, które przygotowują swoje pojazdy do zawodów sportowych. Te - na odpowiednie felgi - są w stanie wydać ogromne pieniądze...

Jeden z amerykańskich klientów Forda, na internetowym forum zrzeszającym fanów Mustanga, opublikował fakturę za zakup opcjonalnych, wykonanych z włókien węglowych, felg do swojego Mustanga Shelby GT350R.

Reklama

W USA za auto w tej wersji zapłacić trzeba nieco ponad 61 tys. dolarów. Jeśli jednak zdecydujecie się na opcjonalne obręcze do rachunku doliczone zostanie 30 257 dolarów! Oznacza to, że jedno koło wyceniono na przeszło 7,5 tys. dolarów, co w przeliczeniu na złotówki daje kwotę niemal 27 tys!

Dlaczego amerykański gigant życzy sobie za felgi aż tak ogromnej kwoty? W dużej mierze wynika to z faktu, że stanowią one prawdziwy majstersztyk inżynierii. Każda z nich waży zaledwie 8,1 kg. To aż o 6,8 kg mniej niż w przypadku stosowanych w Mustangu felg ze stopów aluminium. Obręcze pokryte są również specjalnym ceramicznym płaszczem ochronnym, dzięki czemu są odporne na wysokie temperatury (rzędu 900 stopni Celsjusza).

Przed przekazaniem klientowi każda z felg przechodzi też rygorystyczne sprawdzenie. W celu weryfikacji, czy koło spełnia wszystkie wymagane normy wykonywanych jest aż 18 tys. zdjęć rentgenowskich.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy