Kupił nowy traktor za 300 tys. zł. Ciągle się psuje, a serwis nie pomaga

Rolnicy z Ciemnej Dąbrowy kupili nowy ciągnik, który nie nadaje się do pracy, ponieważ co chwilę trapią go poważne usterki. Serwis nie potrafi sobie z nimi poradzić, producent odmawia pomocy, a gwarancja zaraz się skończy.

Pani Halina Dąbrowska od ponad 30 lat prowadzi gospodarstwo rolne w Ciemnej Dąbrowie w województwie warmińsko-mazurskim. Wraz z synem Radosławem hoduje krowy, sama produkuje dla nich pasze. W lutym 2020 roku zdecydowała się kupić traktor marki Zetor.

Za ciągnik z osprzętem rolnicy zapłacili prawie 300 tysięcy złotych. Pieniądze pochodziły z oszczędności i częściowo z kredytu, bo z racji wieku nie przyznano pani Halinie żadnej dotacji. Jej syn, z którym prowadzi gospodarstwo, szybko zauważył usterki w maszynie.

Reklama

- Pierwszego miesiąca po zakupie zacząłem sprawdzać wszystkie te jego funkcje. To była zima, więc nie można skontrolować wszystkiego, nie pracujemy maszynami zielonkarskimi. No ale przyszedł moment, gdy trzeba było użyć wałka WOM. Tam już zaczęły się potężne problemy. Zgłaszałem serwisowi to szarpanie, to powiedzieli, że tak ma być, że tak producent to skonstruował i mam stosować się do instrukcji obsługi, gdzie ja zawsze się zaznajamiam z instrukcją, bo jakiekolwiek ingerencje, czy niewiedza będzie skutkować tym, że wszystko będzie pokrywał właściciel - opowiada Radosław Dąbrowski.

O analizę usterek w ciągniku poprosiliśmy rzeczoznawcę, który specjalizuje się w maszynach rolniczych. Według niego niewłaściwie działa przeniesienie napędu z ciągnika do podpiętej maszyny.

- Napęd tej maszyny powinien być łagodny, natomiast tutaj są ewidentne uderzenia na sprzęgło tej maszyny. Wałek nie rusza łagodnie, a od razu załącza go na żądane obroty. Nie powinno tak się dziać. To może uszkodzić maszynę oraz ten wałek przekaźnika mocy i sprzęgło. Powiedzmy, że podłączamy teraz maszynę za 200 tysięcy złotych i uszkodzi to napęd w tej maszynie. Wiadomo, z jakimi kosztami się musimy liczyć - ocenia Jarosław Zyśk, rzeczoznawca samochodowy Autotesto.

I nie jest to jedyna usterka. Według naszego eksperta, ciągnik podczas zmiany biegów szarpie. A im większe obciążenie maszyny, tym bardziej jest to odczuwalne.

- Chciałbym jeszcze pokazać, jak on się zachowuje... Jak przełącza przełożenia skrzyni biegów. Tutaj właściciel żalił się, że jak podepnie większy ciężar, jakąś przyczepę z balotami, to wtedy zaczynają się jeszcze większe te "tarpanki". I z automatu wszystko się zużywa, bo skoro wszystko szarpie, dostaje zaraz luzów, to szybko zużywają się elementy jezdne. Bierzmy pod uwagę, że to jest nowy traktor. A on się zachowuje, jakby był już wypracowany i miał 20 lat - komentuje Zyśk.

- Ciągnik był w serwisie diagnozowany kilkukrotnie. Usterki głównej nie naprawiono, z tym trzęsieniem się, układem przeniesienia napędu. Próbowano nam niekorzystny protokół podsunąć, że nie mamy roszczeń do firmy Zetor, że zrzekamy się roszczeń, że traktor odebraliśmy sprawny technicznie. W ten sposób chcieli nam zamknąć drogę prawną - uważa Radosław Dąbrowski.

Próbowaliśmy porozmawiać z przedstawicielami dealera, który sprzedał ciągnik, ale szef firmy okazał się niedostępny. Chwilę po naszej wizycie, skontaktował się z nami telefonicznie. Nie zgodził się na opublikowanie rozmowy. Jak twierdzi, nie on wyprodukował traktor, więc powinniśmy się kontaktować z centralą producenta w Kaliszu.

- Dealer mija się tutaj z rzeczywistością i z obowiązkami prawnymi, które ciążą na nim. Bo odpowiada za produkt, który sprzedał i jest zobligowany albo do naprawy, albo do wymiany na nowy. A jeśli nic nie skutkuje, to klientka ma prawo odstąpić od umowy - mówi prawnik Bartosz Graś.

O sytuację rolników z Ciemnej Dąbrowy zapytaliśmy centralę firmy Zetor w Polsce. Jak czytamy w odpowiedzi, jej przedstawiciele nie czują się stroną sporu. Ciągnik po diagnostyce przeprowadzonej w centrali firmy, został bez zastrzeżeń odebrany przez dealera, który go sprzedał. A potem został przekazany pani Halinie.

- Zgodnie z tym, że dealer jest gwarantem, maszyna jest objęta fabryczną gwarancją, jest fabrycznie nowa, to usterki powinny zostać usunięte. Traktor powinien wrócić w pięknym stanie. Ale tu jest taka sprawa, że w tym traktorze coś grubszego musi siedzieć. Trzeba byłoby traktor rozbierać, a to są ogromne koszty. Nasza gwarancja się kończy, to już jej ostatni miesiąc - mówi Radosław Dąbrowski.

Interwencja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy