Kierowca dostawczaka "zemścił się" na autobusie wiozącym pasażerów

Prowadzenie autobusu to bardzo odpowiedzialne zajęcie. Nie przez przypadek o prawo jazdy kategorii D ubiegać się można dopiero po ukończeniu 24. roku życia, przejściu specjalistycznych badań lekarskich i odbyciu stosownego szkolenia (tzw. kwalifikacji wstępnej).

Prowadzenie autobusu to bardzo odpowiedzialne zajęcie. Nie przez przypadek o prawo jazdy kategorii D ubiegać się można dopiero po ukończeniu 24. roku życia, przejściu specjalistycznych badań lekarskich i odbyciu stosownego szkolenia (tzw. kwalifikacji wstępnej).


Ustawodawca chce mieć pewność, że przyszli kierowcy dysponować będą nie tylko umiejętnościami praktycznymi i wiedzą, ale też cechami charakteru pozwalającymi powierzyć im zdrowie i życie pasażerów. Troska o tych ostatnich znajduje również odzwierciedlenie w ustawie Prawo o Ruchu Drogowym. W rozdziale 5. (ruch pojazdów) zawarto szereg wskazówek dotyczących drogowego współistnienia autobusów i samochodów osobowych.

W artykule 18. czytamy, że "Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię". Punkt 2. precyzuje, iż "Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego". W praktyce oznacza to, że każdy kierowca zbliżający się do przystanku autobusowego w terenie zabudowanym musi zmniejszyć prędkość i być przygotowanym na wyjazd autobusu z zatoczki.

Reklama

Ustawa nie mówi wprost o kwestii pierwszeństwa, ale te zdaje się precyzować obowiązujący taryfikator mandatów. "Uniemożliwienie włączenia się do ruchu autobusowi (trolejbusowi) sygnalizującemu zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię z oznaczonego przystanku na obszarze zabudowanym" karane jest mandatem w wysokości 200 zł (bez punktów karnych).

Niestety, wielu uczestników ruchu niechętnie stosuje się do obowiązujących przepisów. Część z nich "mszcząc się" na kierowcach autobusów za spowolnienie, dopuszcza się bardzo niebezpiecznych manewrów, co zobaczyć można na poniższym filmie.

Prezentowany przypadek świadczy o kompletnym braku wyobraźni kierowcy czerwonego busa. Zmuszanie autobusu miejskiego, który - z racji swojej budowy - nie jest wyposażony w pasy bezpieczeństwa - do hamowania awaryjnego to przykład skrajnej drogowej głupoty. Trzeba pamiętać, że z transportu publicznego korzystają dzieci i osoby starsze, dla których tego typu manewr skończyć się może poważnymi obrażeniami ciała. Przeciętny autobus miejski przewozić może nawet do 150 osób!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy