Już niedługo wjazd do polskich miast będzie płatny?

Oslo, Amsterdam, Paryż i Ateny - to miasta, które już wprowadziły przepisy zakazujące wyjazdu samochodów do ścisłego centrum. Ostatnio wypchnąć auta z miasta chce Londyn i Barcelona, a w Niemczech z powodzeniem działa system nalepek ekologicznych. Czy i kiedy polskie miasta pójdą w tę samą stronę?

Większość włodarzy konieczność wyrzucenia samochodów z centrum tłumaczy smogiem i komfortem życia. Na celowniku są przede wszystkim auta z silnikami Diesla. Ale nie wszędzie - Paryż zakazał wjazdu do miasta wszystkim samochodom starszym niż 20 lat. Podobnie zrobiła Barcelona, która ogłosiła właśnie, że nowe przepisy wejdą w życie od stycznia 2019 roku.

Nieco inną taktykę obrał Londyn, który, podobnie jak niemieckie miasta, stosujące naklejki ekologiczne, chce na smogu zarobić. Do obowiązującej dzisiaj opłaty w wysokości £11,50 (Congestion Charge) za wjazd samochodem do centrum, właściciele aut od października tego roku będą musieli doliczyć £10 opłaty ekologicznej (Toxicity Charge) dziennie.

Reklama

Kolejny projekt zakłada, że 8 kwietnia 2019 roku opłata wzrośnie do 12,50 funtów za jazdę w strefie ULEZ (Ultra-Low Emission Zone). Przyjemność jazdy własnym autem po Londynie kosztować, więc będzie 24 funty, czyli 100 zł. Za jeden dzień. Opłata obowiązywać będzie siedem dni w tygodniu przez 24 h. Właściciele autobusów, autokarów i ciężarówek za wjazd do strefy niskiego zanieczyszczenia będą musieli zapłacić więcej, bo nawet 500 zł, a sama strefa ma się powiększyć dziesięciokrotnie.

W Polsce po swojemu

Na razie są projekty i pomysły. Pierwszy pojawił się w 2015 roku, ale nie trafił nawet do Sejmu, kolejny jest właśnie na etapie konsultacji społecznych. Związek Powiatów Polskich i Fundacja Polska Parkuje już opowiedzieli się za. Projekt zakłada powstanie nowych stref płatnego parkowania, tzn. strefy w ścisłych centrach miast i centrach dzielnic dużych miast (pow. 200 tys. mieszkańców). Na ich terenie samorządowcy sami będą mogli ustalać ceny za parkowanie w granicach trzykrotności obecnego limitu, obowiązującego od 14 lat.

Oznacza to, że  wprowadzenie nowej wysokości opłat nie będzie możliwe na terenie całego miasta i nie w każdym mieście. Samorządy otrzymają narzędzie do elastycznego zarządzania opłatami.

Znacznie dalej poszedł projekt Nowoczesnej, który zakładał odgórne narzucenie samorządom stworzenie strefy ograniczonego ruchu albo wolnej od pojazdów spalinowych. Nowy przepis miał dotyczyć miast liczących pow. 200 tys. mieszkańców. Możliwe byłoby w nich wyznaczenie strefy, do której wjazdu nie miałyby samochody niespełniające ustalonych norm emisji spalin. W praktyce oznaczałoby to wprowadzenie nalepek podobnych do tych, jakie obowiązują w niemieckich miastach, oraz pobieranie opłat od ich zakupu.

Strefy ograniczonego wjazdu samochodów miały powstać w 16 miastach Polski: Warszawie, Krakowie, Łodzi, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Szczecinie, Bydgoszczy, Lublinie, Katowicach, Białymstoku, Gdyni, Częstochowie, Radomiu, Sosnowcu i Toruniu. Projekt ustawy został jednak odrzucony przez Sejm, a głównym argumentem przeciw był brak precyzyjnego określenia kryteriów, według których samochody miałyby otrzymywać zakaz wjazdu do centrum.

Zk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy