Jak rozwiązać problem niebezpiecznych przejść? W Warszawie montują progi

O problemie niebezpiecznych przejść dla pieszych na polskich drogach pisaliśmy już wielokrotnie. Pochylił się nad nim warszawski Zarząd Dróg Miejskich, ale zamiast przebudować przejścia, montują na dwupasmowej ulicy progi zwalniające.

Jak czytamy na stronie stołecznego ZDM, dokonano niedawno audytu przejść dla pieszych na Ursynowie, w czasie którego sporządzono listę potencjalnie niebezpiecznych miejsc. Wśród nich znalazła się ulica Roentgena - jej długi prosty odcinek między skrzyżowaniami ma niemal kilometr i wyznaczono na nim sześć przejść dla pieszych. Audyt "wykazał, że wszystkie nieosygnalizowane zebry w tym rejonie są potencjalnie niebezpieczne", pisze ZDM.

Szczerze mówiąc, jest to wniosek dość oczywisty, ponieważ mówimy tu o ulicy dwupasmowej. Na szczęście jezdnie są od siebie oddzielone i między nimi znajduje się wąski pas, na którym piesi mogą się zatrzymać, ale doświadczenie pokazuje, że ryzyko potrącenia w takim miejscu jest nadal bardzo duże. Z tego też powodu podobnych przejść nie znajdziemy choćby w Niemczech. Na temat fatalnego poziomu bezpieczeństwa przejść w Polsce wypowiedziała się też niedawno Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, której audyt wykazał problemy z niemal każdym takim miejscem. Wskazywano także na niedostateczne oznakowanie przejść oraz przypadki zbyt dużego ich nagromadzenia w jednej okolicy.

Reklama

Warszawski ZDM postanowił jednak niczego nie zmieniać, a zniechęcić tylko kierowców do rozwijania większych prędkości poprzez montaż progów, a właściwie garbów na drodze. Nie rozwiąże to zatem problemu wyprzedzania się samochodów w rejonach przejść, ani omijania zatrzymanych aut, przepuszczających pieszych. Piesi po zmroku nadal będą słabo widoczni, ponieważ część z tych przejść nadal nie ma dedykowanego i odpowiednio mocnego oświetlenia, a przed żadnym nie znajdziemy żółtych świateł ostrzegawczych, wzbudzanych czujnikiem ruchu. Zdecydowano się na rozwiązanie, które w teorii ma zmniejszyć prędkość pojazdów (ZDM nie informuje czy ustawiono przed nimi znaki ostrzegawcze i ograniczenia prędkości), a w praktyce będzie ono przez większość z nich ignorowane lub będą skupiali się na technice przejazdu przez nie (środkiem, albo tylko jednym kołem), zamiast skupiać wzrok na przejściu dla pieszych.

Jak oceniacie pomysł montowania takich garbów przed przejściami dla pieszych na dwupasmowych drogach? Rozwiąże problemy z bezpieczeństwem?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama