Ekipę Top Gear opuszcza główny prowadzący!

Chris Evans miał być następcą Jeremiego Clarksona. Przetrwał w programie zaledwie przez sześć odcinków.

Top Gear, po odejściu Jeremiego Clarksona, Richarda Hammonda i Jamesa Maya, miał stać się zupełnie nowym programem. Jego głównym prowadzącym został Chris Evans - jeden z najbardziej rozpoznawalny w Anglii radiowców, a także prezenter telewizyjny.

Otrzymał on od BBC bardzo ważną misję - zastąpienia Clarksona na stanowisku głównego prowadzącego, a także współtworzenia nowej formuły Top Geara. To miał być powiew świeżości - nowi prezenterzy, nowe pomysły i nowa jakość. Nie udało się to, a jednym z głównych winowajców okazał się być właśnie Chris Evans.

Reklama

Pisaliśmy już wcześniej o problemach podczas kręcenia materiałów do nowego Top Gear - o napiętej atmosferze, problemach Evansa z mówieniem do kamery podczas jazdy autem, a także o tym, że był w stanie poświęcać programowi jedynie 4 godziny dziennie. Można powiedzieć, że traktował to jak pracę na pół etatu, choć rocznie zarabiał milion (!) funtów.

Chris Evans jest osobowością medialną, a także wielkim fanem motoryzacji, posiadającym sporą kolekcję aut, między innymi Ferrari. Podczas pracy przy Top Gear dał się jednak poznać jako maniak kontrolowania wszystkiego i wszystkich oraz osoba mająca problemy z nawiązaniem przyjacielskiej relacji z ekipą. Efektem takiego zachowania była między innymi lodowata atmosfera podczas kręcenia, szczególnie kiedy Evans miał pojawić się przed kamerami z drugim głównym prowadzącym - amerykańskim aktorem Mattem LeBlanc’em.

LeBlanc wystosował zresztą ostatnio pismo do BBC, w którym przedstawił ultimatum - albo Chris Evans opuści Top Gear, albo zrobi to on. Tak bardzo napięte okazały się być stosunki w ekipie tworzącej program. Co więcej, radiowiec został niedawno wezwany przez szefostwo BBC na rozmowę, w czasie której miał dowiedzieć się, że albo diametralnie zmieni swoje zachowanie, albo zostanie zwolniony. Ponadto, według anonimowego źródła, Evans miał zostać odsunięty ze swojej roli głównego prowadzącego, na którym to stanowisku widziano LeBlanca, jako cieszącego się większą popularnością.

Dosłownie godzinę temu Chris Evans ogłosił jednak na Twitterze, że postanowił raz na zawsze rozwiązać powyższe problemy i zadecydował o odejściu z programu. Napisał, że dał z siebie wszystko, ale "czasami to nie wystarcza". Dodał również, że zespół Top Gear jest świetny i życzy im wszystkiego najlepszego.

Informacja ta została już potwierdzona przez BBC, które wydało oficjalne oświadczenie. Jego wydźwięk jest podobny do tweeta Evansa i potwierdza, że nikt poza nim nie opuszcza programu.

Czy faktycznie Evans dał z siebie wszystko i zrobił co mógł, aby nowy Top Gear odniósł sukces? Czy rzeczywiście uznał, że najważniejszy jest program i należy z niego usunąć przyczynę spięć, którą jest on sam? Z pewnością bardzo przejął się swoją rolą i ogromem zadania, jakie przed nim stało i najwyraźniej przerosło. A może prezenter poczuł się urażony nagonką na niego i sugestiami, że zastąpi go Matt LeBlanc, przeciw któremu udziałowi w programie Evans mocno protestował. Nie bez znaczenia musiały być także tragiczne wyniki oglądalności - pierwszy odcinek widziało 6,42 mln osób, drugi już tylko 4,06 mln, a szósty (ostatni z serii) zaledwie 1,9 mln.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: top gear | Chris Evans
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy