Auto spadło jej na ręce, zadzwoniła po pomoc... stopą

Brak doświadczenia w zmienianiu koła miał poważne konsekwencje dla pewnej kobiety z Karoliny Północnej. Na szczęście udało jej się wezwać pomoc w dość nietypowy sposób.

54-letnia kobieta podróżowała drogą stanową numer 95 w Karolinie Południowej, kiedy jej samochód złapał gumę. Zatrzymała się na poboczu i zaczęła zmieniać koło.

Udało jej się zdjąć przebite, ale kiedy chciała nałożyć koło zapasowe, auto spadło z lewarka (najprawdopodobniej został źle podłożony). Ręce kobiety zostały uwięzione pomiędzy błotnikiem, a oponą.

Droga była pusta i przez 35 minut nie przejechał żaden inny pojazd, którego kierowca mógłby pomóc kobiecie. Udało jej się w tym czasie zsunąć buta, stopą zadzwonić pod numer alarmowy i wezwać pomoc. Przybyli na miejsce strażacy nie mieli sprzętu, którym mogliby pomóc uwięzionej, więc wykorzystali... łom. Nic to jednak nie dało. Postanowili więc spuścić powietrze z koła. Niestety, ku ich zaskoczeniu, kiedy powietrze zaczęło uchodzić z opony, auto zaczęło się obniżać. Nikt nie wpadł na to, żeby wcześniej podłożyć coś pod auto i w ten sposób szybko uwolnić kobietę.

Reklama

Zamiast tego zaczęli ponownie podważać łomem błotnik, zapierając się o koło i w ten sposób uwolnili jedną rękę. Drugiej już nie byli w stanie i pomogła dopiero ekipa z drugiego wozu strażackiego, która przy użyciu narzędzi hydraulicznych zdołała podnieść auto i oswobodzić kobietę. Została ona przetransportowana do szpitala z poważnymi obrażeniami dłoni i palców.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy