Amerykanin wjechał pick-upem w recepcję

Do szokującego zdarzenia doszło 10 grudnia br. w Oklahomie, w stanie Teksas. Zdenerwowany mężczyzna z bliżej nieokreślonych powodów wjechał swoim samochodem wprost do hotelowego budynku, demolując wnętrze recepcji i omal nie robiąc krzywdy dwóm znajdującym się tam kobietom.

Całe zajście udało się zarejestrować znajdującym się w pobliżu kamerom monitoringu. W pierwszej części nagrania widać mężczyznę, który szybkim krokiem zmierza do swojego auta i po chwili do niego wsiada. Kilka sekund później na nagraniu pojawia się funkcjonariusz policji, która rozmawia z kierowcą. Ten jednak ignoruje go i z impetem rusza pojazdem wprost w hotelowe drzwi, niszcząc wszystko, co spotyka na swojej drodze.

Kierowca zatrzymuje się dopiero w miejscu przeznaczonym dla recepcji, z której uciekają dwie przerażone kobiety, którym w porę udało się zobaczyć zbliżającego się szaleńca. Amerykanin po chwili cofa swoim pickupem i jeszcze raz uderza w jedną ze ścian, po czym jak gdyby nigdy nic, wysiada i zmierza prawdopodobnie w kierunku policjanta, z którym wcześniej rozmawiał. Obu kobietom na szczęście nic się nie stało.

Reklama

Rozmaite serwisy informacyjne donoszą o kilku możliwych powodach takiego zachowania kierowcy. Jednym z nich miało być to, że 62-letniemu Johnowi Parsley’owi nie spodobała się wysokość rachunku za pobyt w hotelu. Innym natomiast rzekomo to, że mężczyzna nie mógł zapłacić za pobyt kartą kredytową. Jest jeszcze trzecia teoria, jakoby mężczyzna zażądał zwrotu części zapłaconej sumy i wpadł w furię, gdy mu tego odmówiono.

Jedno jest pewne - wybryk nie ujdzie mu na sucho, gdyż sprawą natychmiast zajęła się lokalna policja, która zatrzymała Johna Parsley’a. Straty, które spowodował 62-letni Amerykanin oszacowano na 100 tysięcy dolarów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy