160 km/h elektrycznym samochodzikiem rodem z wesołego miasteczka

Po wyrzuceniu Clarksona i rezygnacji pozostałej dwójki prowadzących, oglądalność nowych serii brytyjskiego "Top Gear" skokowo spadła.

Twórcy programu nie dają jednak za wygraną szukając kolejnych, oryginalnych sposobów, na pozyskanie nowych fanów. Jednym z nich jest ustanowienie nowego Rekordu Guinnessa...

Pomysł dotyczył "przerobienia czegoś bardzo wolnego na coś bardzo szybkiego" i wsadzeniu za kierownicę najbardziej rozpoznawalnej gwiazdy nowego "Top Gear" - Stiga. Ekipę programu wsparła w tym zadaniu gwiazda YoyTube - Colin Furze. Ostatecznie wybór dotyczący pojazdu padł na... wysłużony samochodzik elektryczny, jakie spotkać można na "autodromach" w wesołych miasteczkach.

Reklama

Wóz wymagał rzecz jasna szeregu przeróbek. Elektryczny silnik zapewniający prędkość maksymalną 8 km/h trafił ostatecznie na złomowisko. Zamiast niego, do napędu "auta" zaprzęgnięto wysokoobrotowy, motocyklowy silnik Hondy o pojemności 600 cm3 i mocy 100 KM.

Furze i jego zmodernizowany pojazd spotkali się ze Stigiem na lotnisku Bentwaters w Suffolk, gdzie "rajdowiec" z ekipy Top Gear stanął przed trudnym zadaniem. Miał ustanowić nowy rekord prędkości dla elektrycznych samochodzików z wesołych miasteczek. Poprzeczkę postawiono bardzo wysoko - na 100 mph, czyli blisko 160 km/h!

Ostatecznie - pod okiem oficjalnego arbitra Księgi Rekordów Guinnessa, Lucii Sinigagliesi - Stig rozpędził się w zabawkowym samochodziku do prędkości 100,3 mph ustanawiając nowy rekord. Gwiazda "Top Gear" dołączyła tym samym do elitarnego grona rekordzistów, o bliżej nieokreślonych personaliach.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy