To nie skandal. To koszmarna kompromitacja!

Nie milkną echa skandalu z niemieckim ADAC w roli głównej. Volkswagen, Porsche, Daimler i BMW - koncerny kilkukrotnie uhonorowane nagrodą "Żółte Anioły" - oddają przyznane im wyróżnienia.

Ich przedstawiciele twierdzą, że nagrody przyznane bezpodstawnie są "bezwartościowe".

Lokalne media rozpisują się też o kolejnych "wpadkach" niemieckiego automobilklubu. Pojawiają się doniesienia o tym, że szefostwo organizacji wykorzystywało należące do klubu śmigłowce ratunkowe w roli powietrznych taksówek, a część testów mogła być "ustawiana" pod konkretne produkty (opony).

Przypominamy, że skandal, jaki przetoczył się przez motoryzacyjny świat w początku stycznia, dotyczył przyznanych przez ADAC nagród dla "Najpopularniejszego auta 2014 roku w Niemczech". Tytuł trafił do Volkswagena Golfa, na którego - głosować miało aż 34 tys. niemieckich kierowców. W rzeczywistości auto otrzymało jednak zaledwie 3409 głosów!

Reklama

Lokalny dziennik "Suddeutsche Zeitung" twierdzi, że ADAC fałszował również wyniki dotyczące dalszych pozycji "Żółtych aniołów". Zdaniem dziennikarzy gazety w ostatniej edycji konkursu BMW serii 5 uplasowało się na siódmym miejscu, a nie - jak podano w oficjalnym komunikacie - na piątym. Co więcej, rzeczywisty zdobywca piątego miejsca - Volkswagen Tiguan - w ogóle nie znalazł się w oficjalnym zestawieniu!

Jakby tego było mało, przedstawiciele firmy eksperckiej Deloitte, którzy analizowali wyniki tegorocznego plebiscytu, twierdzą, że na drugim miejscu - za Volkswagenem Golfem - powinno znaleźć się BMW serii 3, a nie Audii A3...

W związku z aferą stanowisko w ADAC stracił szef działu komunikacji ADAC Michael Ramstetter. Gdy na jaw wychodzić zaczęły kolejne "nieścisłości" do dymisji podał się również prezes stowarzyszenia Peter Meyer.

Istniejący od 1903 roku ADAC jest największym automobilklubem w Europie. Stowarzyszenie zrzesza przeszło 19 mln członków.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama