Setki sportowych aut i wielkich kierowców, tysiące widzów

Każdy, komu zdarzyło się znaleźć w pierwszy weekend lipca na drogach południowoangielskiego hrabstwa Hampshire, musiał przygotować się na długą podróż w ogromnych korkach.

Długie sznury aut ciągnęły w kierunku Goodwood, imponującej posiadłości Charlesa Henry Gordona-Lennoxa, angielskiego arystokraty, szczycącego się tytułem The Earl of March.

To właśnie tu odbywa się Festival of Speed, największa na świecie impreza poświęcona sportom motorowym, ich historii i współczesności. To tu można zobaczyć legendarne pojazdy, które święciły triumfy na najsłynniejszych torach wyścigowych i trasach rajdowych świata. Od takich maszyn, jak choćby fiat "Mefistofeles" z 1909 r., który po przeróbce (czterocylindrowy silnik o pojemności 21,5 litra!) w 1924 r. pobił rekord prędkości, osiągając 235 km/godz., po najnowsze bolidy Formuły 1.

Reklama

Wielkie gwiazdy, legendarne samochody

Właściwie każda z maszyn prezentowanych podczas Festival of Speed - także w ruchu, na torze - to prawdziwa gratka dla miłośników motoryzacji.

Dodajmy do tego możliwość spotkania sław motosportu. Tych dawnych, jak Nigel Mansell, sir Stirling, Damon Hill, Emerson Fittipaldi, zwycięzcy wyścigów F1, Le Mans i Indianapolis, po obecne gwiazdy: Marka Webbera, Jensona Buttona czy Witalija Pietrowa.

Nic dziwnego, że do Goodwood w te dni ściągają dziesiątki tysięcy ludzi. Wśród nich są autentyczni znawcy i stali bywalcy (tu dopiero widać, jak głęboko zakorzenione są tradycje i jak bogata jest kultura motoryzacyjna w Wielkiej Brytanii), ale też rodziny z dziećmi, które chcą przeżyć po prostu sympatyczny weekend.

Dodatkową atrakcją są symulatory jazdy rajdowymi samochodami, parady aut, wystawa luksusowych automobili sprzed II a nawet i I wojny światowej, prezentacje pojazdów z napędem niekonwencjonalnym (wiele firm przywiozło tu ekosamochody, jakby próbując się rozgrzeszyć z ulegania fascynacji prędkością i paliwożernymi jednostkami benzynowymi o potężnych mocach; wśród różnych dziwacznych nowinek nie zabrakło np. elektrycznego... rolls royce'a), występy mistrzów x-fighters czy zapierające dech w piersiach pokazy akrobacji lotniczych z udziałem znakomitego zespołu RAF Red Arrows i gigantycznego bombowca Vulcan.

Naprawdę jest co podziwiać. Do tego cała impreza ma charakter pikniku. W południe wszyscy rozkładają się na trawie i zaczynają biesiadę...

Tanio nie jest, ale warto

Ceny biletów? Nie są niskie. Wstęp na trzy dni - a trzeba wiedzieć, że okoliczne parkingi są wręcz zastawione setkami kamperów i przyczep kempingowych - kosztował w tym roku dorosłą osobę 116 funtów. Jeżeli ktoś chciał zająć miejsce na głównej trybunie, skąd najlepiej ogląda się wydarzenia na torze, musiał dopłacić ekstra 87 funtów. Łatwo policzyć, że weekendowa wizyta w Goodwood kosztuje czteroosobową rodzinę (dwoje dorosłych i dwoje dzieci) prawie 700 funtów, czyli, w przeliczeniu, ok. 3100 zł. Bez wydatków na dojazd, nocleg i jedzenie... W żaden sposób nie odbija się to jednak ujemnie na frekwencji.

Na tegorocznym Festival of Speed nie zabrakło również przedstawiciela INTERIA.PL. Pojechaliśmy tam na zaproszenie Skoda Auto Polska S.A. i Skoda UK. Czeski producent aut świętował w tym roku w Goodwood 110 lat swojej obecności w sportach motorowych. Skoda była gospodarzem odcinka specjalnego Goodwood Forest Rally Stage, którym jeździły - z pomiarem czasu - rajdówki historyczne i współczesne.

My mieliśmy okazję przejechać tę trasę siedząc w fabii super 2000, prowadzonej przez młodego Norwega Andreasa Mikkelsena, zawodnika zespołu Skoda UK Motorsport. Ryk silnika, zapach paliwa, szutrowa nawierzchnia, wąska, kręta ścieżyna wiodąca przez las, szaleńcze tempo, profesjonalna, rajdowa otoczka. Było naprawdę pięknie...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy