Fabryczna instalacja LPG? Uważaj przed zakupem!

Mam dwie wiadomości: złą i dobrą. Zła jest taka, że nie będzie to niestety tekst o jakimkolwiek przełomie w zasilaniu samochodów gazem. A dobra? Otóż... Otóż, dobrej nie ma żadnej.

Spróbuję wam po prostu uświadomić, że kupując nowy samochód z tzw. fabryczną instalacją LPG, stajecie się królikami doświadczalnymi. Nawet jeśli nie macie na taką rolę najmniejszej ochoty, a za swój wóz zapłaciliście duże pieniądze. Posłuchajcie...

Co pewien czas niektóre marki samochodowe działające na polskim rynku zaczynają oferować różne modele nowych aut z tzw. fabrycznym gazem. Oczywiście "instalacja fabryczna" prawie nigdy z fabryką nie ma nic wspólnego. Zwykle jest to lokalna inicjatywa polskiej centrali danej marki, która dogaduje się z producentem instalacji LPG. I tak pożeniły się np. Skoda z Landi Renzo, Peugeot z firmą Czakram (instalacje BRC), Mitsubishi z producentem instalacji Stag etc.

Reklama

Firmy te dostarczają instalacje do autoryzowanych salonów, a te dokładają je do sprzedawanych aut, niekiedy powierzając montaż firmom zewnętrznym. Obecnie oferowanych jest ok. 25 takich "zagazowanych" modeli, w różnych wersjach, różnych marek.

Oczywiście, jesteśmy zapewniani, że proponowane rozwiązanie zostało wszechstronnie przetestowane, instalacja będzie bezawaryjna i w ogóle jest najlepsza z możliwych. Moje wnioski są dokładnie odwrotne: rzadko kiedy "LPG" dołożone do samochodu działa tak, jak powinno.

Testowanie zazwyczaj polega na tym, że sprzedaje się takie pojazdy, a gdy klienci zgłaszają problemy, zaczynają się gorączkowe próby szukania jakichś rozwiązań. Co gorsza, na problemy techniczne nakładają się kłopoty formalne.

Zacznijmy od techniki. Płynny gaz spala się w wyższej temperaturze niż benzyna i nie wszystkie silniki dobrze z nim współpracują. Czasem wręcz go nie tolerują, co nie przeszkadzało jednak niektórym producentom proponować do takich jednostek napędowych instalację gazową (np. Mitsubishi Colt 1.3 z silnikiem oznaczonym 4A90 był wymieniany jako ten, w którym gaz może powodować problemy z głowicą, a sprzedawano go w salonach z instalacją Stag).

Rzecz w tym, że jak pożeniło się silnik z instalacją LPG i pojawił się problem, to bardzo trudno ocenić, czyja to wina: samochodu czy instalacji? Jego czy jej? Inaczej niż w małżeństwie, gdzie, jak wiadomo, zawsze winne są dwie strony: żona i teściowa...

Pamiętam trudne początki współpracy Skody z Landi Renzo, kiedy kierowcom, którzy skusili się na takie samochody, gasły one w najmniej oczekiwanych momentach. Okazało się, że był jakiś problem ze sterownikami, ale próba ustalenia, kto zawinił, spełzła na niczym: jedni przerzucali odpowiedzialność na drugich.

Najbardziej cierpiały ASO Skody, które zbierały baty od klientów, a z poziomu serwisu nic nie mogły na ich problemy poradzić. Pamiętajmy też, że mechanicy ASO raczej rzadko mają do czynienia z instalacjami LPG, stąd są one przez nich nie tyle montowane, co właściwie "wrzucone".

Tyle o sprawach technicznych. Tu raczej bez pudła sprawdza się zasada, że jak coś może się zepsuć, to się zepsuje. Głosy na forach opisujące rozmaite awarie nowych samochodów z "fabrycznym gazem" idą w tysiące. Warto poczytać...

Kłopoty formalne to przede wszystkim problemy z gwarancją. Jeśli gwarant zabrania montażu LPG, wówczas sprawa jest prosta - tracimy gwarancję. Pytanie, w jakim zakresie, bowiem znam przypadki, kiedy odmawiano napraw gwarancyjnych nawet tych podzespołów, które z instalacją gazową nie miały nic wspólnego.

Pamiętam też takie sprawy, kiedy dealerzy montowali do nowych samochodów lpg mimo wyraźnego zakazu swoich central, wmawiając niczego nie świadomym klientom, że zachowają pełną gwarancję. Miałem do czynienia z takim właśnie Citroenem, co nigdy nie wyszłoby na jaw, gdyby nie to, że podczas wakacji się zepsuł, pechowy klient trafił do innego ASO, a tam dowiedział się, że na skutek montażu instalacji ma zablokowaną gwarancję, czyli po prostu ją stracił. Inny przypadek - po zamontowaniu w 2010 r. gazu do Hyundaia i30 dealer zapewniał (właściwie już były dealer), że klient zachował pełną gwarancję producenta, mimo, że ten stanowczo zaprzeczał. Niestety, nie są to odosobnione przypadki...

Nawet jeśli importer pozwala na montaż "gazu", też mogą czekać nas kłopoty. Kiedyś zajmowałem się sprawą psujących się Fiatów z instalacjami Tartarini. Fiat do końca nie mógł się zdecydować, czy zamontowanie instalacji, którą sam zalecał, powoduje utratę gwarancji, czy nie. Czy może tylko ją ogranicza.

A co gdy nowy samochód z "legalnym gazem" zepsuje się za granicą i ktoś spróbuje go tam naprawić w ramach gwarancji? Zakładam, że taki Peugeot 301 (mocno ostatnio promowany z instalacją BRC) będzie na tyle egzotyczny, iż niemiecki czy francuski mechanik w ASO nie będzie chciał się go nawet dotknąć. Nie mając pojęcia, że w ogóle w tym samochodzie może znaleźć się instalacja gazowa.

We wspomnianym modelu gwarancje są dwie: jedna na samochód, którą udziela Peugeot, a druga na instalację, którą daje jej producent - firma Czakram. Co się stanie, jeśli do awarii dojdzie podczas wyjazdu zagranicznego?

Otóż dowiedziałem się, że model biznesowy tej współpracy jest taki, że... auta nie będą się psuć się za granicą. Po prostu. To znaczy mogą się zepsuć, ale nie na tyle, by "stracić mobilność", więc będzie możliwość dokonania naprawy w Polsce. Przekładając to na normalny język: nawet jak się auto zepsuje, to zawsze na benzynie dowleczemy się do domu, gdzie będziemy je reanimować. Nadal jednak nie jestem pewien, jak zareaguje niemiecki mechanik, kiedy taki samochód trafi do ASO, a my poprosimy o naprawę gwarancyjną.

Hyundai gwarancje na instalację LPG w swoich nowych samochodach ograniczył wyłącznie do terytorium Polski. Ciekawe dlaczego?

Przyznam się, że cały ten biznes z nowymi samochodami "z LPG" jest dla mnie dość niejasny. Rozumiem: jeśli ktoś kupuje 15-letniego lanosa z gazem to wiadomo, nie ma kasy, więc zależy mu, żeby jeździć jak najtaniej. Ale jak ma się do wydania kilkadziesiąt i więcej tysięcy złotych na nowy samochód (np. 120 tys. zł na Opla Insignię zasilanego LPG) to czy trzeba myśleć o oszczędzaniu na paliwie? Choć z drugiej strony wyobraźnia rodaków jest nieograniczona i można spotkać nawet hummera na gaz. Kiedyś drążyłem temat BMW 7 z instalacją LPG. Ekspert, z którym rozmawiałem, o mało nie umarł że śmiechu, kiedy usłyszał, że chodzi o "siódemkę z gazem"...

Jak zwykle decyzja o zakupie auta z gazem należy do was, ale zanim ją podejmiecie, sprawdźcie dokładnie, co się kryje za ofertą "nowego samochodu z fabryczną instalacją LPG". I raczej nie polegałbym tu wyłącznie na zdaniu uśmiechniętego pana w garniturze z salonu, któremu bardzo, ale to bardzo zależy, żeby samochód sprzedać. Zastosowanie starej, dobrej zasada, że kontrola jest najwyższą formą zaufania, może uchronić przed wielkim rozczarowaniem, a czasem też sporymi wydatkami.

Tomasz Bodył

-----

Autor jest dziennikarzem TVN Turbo

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy