Zientarski jest w dobrej formie

Maciej Zientarski, który pod koniec lutego miał bardzo groźny wypadek samochodowy, ma się coraz lepiej.

Przypomnijmy, że 27 lutego prowadzone najprawdopodobniej przez Zientarskiego czerwone ferrari uderzyło w filar estakady na ulicy Puławskiej w Warszawie i doszczętnie spłonęło. W wypadku zginął dziennikarz motoryzacyjny Jarosław Zabiega.

Jak donosi "Super Express", Maciej prowadzi już całkiem normalny tryb życia. Fotoreporterzy gazety już na początku lipca "przyłapali" małżeństwo Zientarskich na zakupach w jednym z warszawskich centrów handlowych. Widać było jednak, że Maciej nie był w najlepszej formie. Sprawiał wrażenie nieobecnego i bardzo szybko się męczył. Na szczęście rehabilitacja przynosi pozytywne efekty.

Fotoreporterzy "Super Expressu" po raz kolejny wyśledzili Zientarskich, gdy ci jedli obiad w jednej z restauracji w centrum Warszawy, a następnie udali się na spacer. Jak donosi gazeta, dziennikarz ma się już całkiem nieźle. Pomaga żonie nosić zakupy, na stacji benzynowej, mimo że wciąż jest wożony, tankuje samochód. Widać, że powraca do pełni sił.

Z ekspertyzy dotyczącej wypadku wynika, że ferrari w momencie najechania na próg na ulicy Puławskiej jechało z prędkością ok. 150 km/h. Ze zdjęć policji i zeznań świadków wynika, że auto prowadził Zientarski. Dziennikarz wciąż nie został jednak przesłuchany, gdyż lekarze nie zgadzają się na jego udział w postępowaniu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: groźny wypadek | wypadek samochodowy | Zientarski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy