Zbudują dwanaście nowych aut sprzed 90 lat!

Wśród fanów czterech kółek często usłyszeć można, że wszystko co najlepsze w świecie motoryzacji przeminęło dawno temu. Takiej opinii zdają się hołdować Brytyjczycy, którzy lubują się w rozpamiętywaniu swej dawnej potęgi.

Do tej pory budowa limitowanych serii historycznych modeli była domeną Jaguara. W 2014 roku Brytyjczycy postanowili dokończyć budowę sześciu brakujących egzemplarzy modelu E-Type Lightweight - limitowanej serii E-Type’a z nadwoziem wykonanym w całości z aluminium nadwoziem. Dwa lata później firma ogłosiła, że zbuduje jeszcze "brakujące" dziewięć egzemplarzy (spłonęły w pożarze fabryki przed ukończeniem budowy) modelu XKSS z końcówki lat pięćdziesiątych.

Na ścieżkę nakreśloną przez Jaguara wstąpił właśnie inny brytyjski (przynajmniej z lokalizacji...) producent - Bentley. Przy okazji niedawnego konkursu samochodowej elegancji Salon Privé, który odbył się w Blenheim Palace, przedstawiciele firmy poinformowali o "wznowieniu" produkcji legendarnego wyścigowego modelu z lat dwudziestych - Bentley 4 1/2 litre "Blower".

Reklama

Chodzi o samochód, który w 1929 siał postrach na torach wyścigowych. Auto zrodziło się z pomysłu Sir Tim Birkina - kierowcy wyścigowego Bentleya. Był on pod ogromnym wrażeniem kompresora typu Roots opracowanego przez brytyjskiego inżyniera Amhersta Villiersa. Jego zamontowanie do rzędowego, sześciocylindrowego silnika o pojemności 4,4 l (montowanego w modelu Bentley 4 1/2 Litre) dało piorunujący efekt. W specyfikacji wyścigowej auto zamiast dotychczasowych 130 KM generowało moc aż 240 KM. Birkinowi udało się przekonać ówczesnego prezesa Bentleya - Woolfa Barnato - do zbudowania 55 egzemplarzy tak zmodyfikowanego pojazdu. Cztery z nich, pod czujnym okiem Birkina, przystosowane zostały do zawodowego ścigania. Wkrótce auta zasłynęły na torach jako "Team Blower" i chociaż nie udało im się wygrać żadnego wyścigu wytrzymałościowego, ich osiągi robiły piorunujące wrażenie.

Ambitny plan Bentleya zakłada zbudowanie dwunastu sztuk - po jednym dla uczczenia każdego wyścigowego startu historycznego zespołu. Przedsięwzięcie wymaga tytanicznej pracy. W tym celu, będący w posiadaniu Bentleya, oryginalny egzemplarz o numerze nadwozia HB 3403 rozłożony zostanie na części pierwsze. Każda z nich zostanie następnie skatalogowana i zeskanowana skanerem 3D. Oryginalny pojazd zostanie następnie ponownie złożony i - w razie konieczności - poddany renowacji.

W oparciu o tak pozyskaną dokumentację wykonanych zostanie dwanaście kopii idealnie odwzorowujących każdy detal pierwowzoru. Firma zastrzega sobie wprawdzie niewielkie przeróbki, które wynikać mają ze współczesnych wymogów bezpieczeństwa. Można jednak zakładać, że auta nie będą miały homologacji drogowej, więc zakres zmian będzie raczej mikroskopijny.

Brytyjczycy zakładają, że stworzenie dwunastu wiernych kopii historycznych pojazdów zajmie im około dwóch lat. W pracach nad nadwoziem wspierać ich będzie należąca do Bentleya firma karoseryjna Mulliner, znana dziś głównie z oferty personalizacji pojazdów brytyjskiej marki.

Ceny fabrycznie nowych Bentleyów z lat dwudziestych ubiegłego wieku pozostają tajemnicą.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy