Wywiad z Mariuszem Nadolnym, zwycięzcą konkursu Autokreator

Stworzenie koncepcyjnego samochodu sportowego było zdaniem uczestników konkursu Autokreator. Jego zwycięzcą został Mariusz Nadolny, student ASP, a jego praca znajdzie się w materiałach promujących zbliżające się targi Moto Show w Krakowie. Rozmawiamy z laureatem na temat jego

Skąd czerpał pan inspiracje podczas projektowania? Czy zwycięski projekt jest wypadową dotychczasowych pana fascynacji najsłynniejszymi modelami, czy jest zupełnie nową, futurystyczną wizją autora?

Siadając do tego projektu nie posiadałem konkretnych inspiracji. Kierowałem się głównie założeniem, jakim było stworzenie wizji nadwozia dostosowanego do płyty podłogowej Tesli. Zależało mi aby samochód bazował na elektrycznej płycie podłogowej co daje dowolność w kształtowaniu nadwozia, ponieważ nie musiałem brać pod uwagę rozmieszczenia silnika. Najważniejszym aspektem było osiągnięcie spójnej  dynamicznej formy tak, aby  samochód nawet podczas postoju tworzył iluzję ruchu. Miała na mnie wpływ ideologia stylistyczna Kodo Mazdy oraz koncepty samochodów, które wywołują u mnie pozytywne emocje, takie jak Mercedes-AMG GT, Aston Martin DB9, BMW i8 czy Jaguar F type.

Nie chciałem stworzyć konceptu, który byłby wizją pojazdu z przyszłości, gdyż samo kształtowanie nadwozia nie idzie w parze z merytoryką która miała by ten samochód wyróżniać. Sam wybór pojazdu elektrycznego jest pewnym wyskokiem w jej kierunku, gdzie jest jeszcze spore pole do popisu. Zależało mi na osiągnięciu kształtu nowocześnie klasycznego, który nie będzie futurystyczną wizją wehikułu z filmu science-fiction.

Reklama

Ważnym aspektem jest też fakt, że po raz pierwszy przyszło mi pracować w zespole, co sprawiało, że miałem jeszcze większą motywację do pracy. Nie chciałem zawieść swojej ekipy. Byłem odpowiedzialny za koncept i kształt projektu. Bez moich rysunków (inicjatyw) nie moglibyśmy iść dalej - to zawsze pobudzało mnie do pracy. Kolejnym motorem napędowym była chęć stworzenia najlepszego, najładniejszego samochodu, który powstałby w pracowni PP3 prowadzonej przez Jacka Surawskiego i Dominika Głąba, na naszym wydziale Wzornictwa na ASP w Warszawie. Chyba się udało.

Czy sukces na tegorocznej edycji Targów był pana pierwszym, osiągniętym w dziedzinie projektowania nadwozi samochodów?

To jest pierwszy konkurs, w którym wziąłem udział. Rysuję samochody odkąd pamiętam i jest to moim głównym tematem zainteresowań. Ten model jest pierwszym stworzonym, przepracowanym projektem. Oprócz renderów stworzyliśmy model, który został wydrukowany przy użyciu drukarki 3D .

Skąd wzięła się u pana pasja do projektowania akurat w tej dziedzinie?

Samochód jest dla mnie symbolem bliżej nieokreślonej wolności oraz swobody, którą sobie bardzo cenię. Ciężko znaleźć przedmiot, który by dorównywał duchowi motoryzacji. Nigdy nie pilotowałem samolotu choć powyższy opis idealnie by to odzwierciedlał. Sama pasja rozwinęła się dzięki mojemu tacie, który regularnie od lat kupuje magazyny motoryzacyjne. Jest to dziedzina, która mnie fascynuje, ponieważ wiąże się z pewną adrenaliną. Sam fakt że człowiek jest wstanie sterować tym, co mu się wizualnie podoba daje dużą frajdę. Poza tym samochody w wielkim mieście są nieodłączną częścią naszej codzienności. Może to zabrzmi dziwnie, ale po prostu urodziłem się z zamiłowaniem do samochodów i odkąd pamiętam wzbudzały we mnie pozytywne emocje, szczególnie te sportowe. Będąc dzieckiem zawsze marzyłem o swoim własnym. Samochody kojarzyły mi się z pewnego rodzaju statusem i wyższą jakością życia.

Dlaczego swój projekt nazwał pan Tesla R14? Czy ma to związek z pionierską polityką marki Tesla w dziedzinie produkcji samochodów elektrycznych? Czy uważa pan, że samochody napędzane prądem faktycznie zastąpią te, z tradycyjnymi silnikami?

R14 jest przypadkowe, bo tak nazywał się plik, który wysłałem na konkurs. Był jedną z wielu kopii i wersji jaką rozrysowałem. Cieszę się, że nie poszła "teslagotowe do drukusjdhshl". Ten digital moim zdaniem był najlepszy jakie zrobiłem na tamten moment. 

Co do samej technologii, to uważam, że obecne samochody elektryczne mają wiele wad i niedopracowań. Wiadomo jednak, że z biegiem czasu wszystkie niedoskonałości ,jak choćby czas ładowania i moc baterii, będą się zmieniać. Czuję, że jest w tym obszarze ogromny potencjał, który jeszcze nie został niewykorzystany - komunikacja miejska, ambulanse, samochody dla listonoszy, itd. Co prawda istotnym aspektem, który bardzo cenię w samochodach, jest warkot ich silników, ale wynika to z przyzwyczajenia. Wierzę, że w przyszłości motoryzacja pójdzie w inne, alternatywne sposoby napędzania i myślę, że sam będę miał szanse pracować w tym kierunku.

Czy po uzyskaniu dyplomu planuje pan skoncentrować się na projektowaniu samochodów czy raczej szerzej rozwijać się we wzornictwie przemysłowym?   

Do dyplomu jeszcze daleko. Mam jednak szczerą nadzieję, że projektowanie w dziedzinie motoryzacji będzie mi dane. Jest to pewna droga, którą chciałbym iść. Poza tym, jest to jedna z większych gałęzi wzornictwa przemysłowego, która zajmuje się projektowaniem pojazdów o przeróżnych funkcjonalnościach i nie skupia się tylko na najpopularniejszej jaką jest przewóz osobowy. Jest tu dużo możliwości i różnych dróg, które pozwalają na pracowanie przy zróżnicowanych projektach.

Projektowanie samochodów często obarczone jest pewnego rodzaju ryzykiem - znany jest przypadek Chrisa Bangle'a, jednego z najbardziej kontrowersyjnych projektantów BMW, który za swoje innowacyjne projekty nieraz zbierał ostre cięgi, ale konsekwentnie robił swoje. Czy pana zdaniem kluczem do sukcesu jest niezłomne bronienie swoich wizji, na przekór wszelkiej krytyce? Czy tylko takie autorytarne podejście w kwestii dosyć delikatnej, bo związanej z gustami, gwarantuje wpisanie się do kanonu największych projektantów?

Trzeba wziąć pod uwagę, że dopiero się uczę. Każda krytyka wpływa na mnie motywująco. Stale się rozwijam i staram edukować w tej dziedzinie oraz jej pokrewnych. Ciężko być na tym etapie w stu procentach pewnym swojego. Krytyka jest zawsze czymś, co wysłuchuję i pozwala mi szerzej spojrzeć na swoją pracę. Gdybym nie brał jej pod uwagę to ciągle robił bym to samo, z klapkami na oczach - konstruktywna zawsze prowadzi do rozwoju. Siedzi we mnie poczucie, że mogę jeszcze więcej i jeszcze lepiej.  Wiem że ta energia i upór w dążeniu do celu kiedyś doprowadzi do tego, że wypracuję swój własny styl. Na chwilę obecną nie chcę się ograniczać i z pokorą słucham komentarzy moich prowadzących, taty i znajomych, których opinie bardzo cenię. Nie zawsze ze wszystkim trzeba się zgadzać, ale ważne jest to, aby zachować balans pomiędzy własnym przekonaniem i gustem, a zdaniem osób z zewnątrz. Jestem wielkim fanem krytyki. Lubię jak ktoś czasem "zmiesza mnie z błotem", bym mógł dzięki temu poczuć tę energię związaną z chęcią udowodnienia przede wszystkim sobie, że potrafię odejść od wcześniejszych założeń i stworzyć coś na miarę czyichś oczekiwań. Koniec końców chciałbym jednak, aby inni uwierzyli, że to ja wiem najlepiej.

Czy zwycięskim projektem próbował pan zainteresować przedstawicieli firmy Tesla?

Tak, ale nie odpisali. (śmiech)

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy