Wydrukował sobie tablicę rejestracyjną. Zapłaci 7 mln zł kary!?

Michael Stoschek to postać, której nie trzeba przedstawiać fanom supersamochodów. Jeden z najbogatszych Niemców - właściciel działającej w przemyśle motoryzacyjnej firmy Brose - słynie z zamiłowania do szybkich pojazdów.

Stoschek wsławił się m.in. sfinansowaniem budowy - stworzonej przez Pininfarinę - współczesnej wariacji na temat Lancii Stratos. Zamówiony przez Niemca pojazd powstał w 2010 roku w oparciu o Ferrari F430 Scuderia. Stratos dzieli z nim płytę podłogową, auta napędza również ten sam, 4,3-litrowy silnik V8 o mocy 510 KM.

Teraz o ekscentrycznym milionerze znów zrobiło się głośno. Przeciwko Stoschek’owi toczy się właśnie prokuratorskie postępowanie dotyczące fałszowania dokumentów. Wbrew pozorom nie chodzi wcale o żadne machlojki finansowe a... tablicę rejestracyjną jego Porsche 911 Cabrio.

Reklama

Niemiec nie był zadowolony z rozmiaru rejestracji, która - jego zdaniem - "stwarzała zbyt duży opór powietrza i potęgowała zużycie paliwa". Z tego powodu, siedem lat temu, na folii wydrukował sobie tablicę rejestracyjną zmniejszoną w stosunku do oryginału o 20 proc. i przykleił ją do auta. To popularny zabieg stosowany przez właścicieli sportowych czy klasycznych pojazdów. Standardowe tablice - ich zdaniem - po prostu szpecą wygląd samochodów.

Sęk w tym, że Stoschek zrobił to bez stosownego zezwolenia. Z tego powodu - na wniosek lokalnej policji - sprawą tablicy rejestracyjnej zajęła się prokuratura w Coburgu. Stoschek usłyszał zarzut fałszowania dokumentów, czyli używania niedozwolonej rejestracji.

Błahy - z pozoru - występek na dobre zapisać się może w historii motoryzacji. Prokurator wydał sądowy nakaz karny wzywający biznesmena do zapłaty za swój czyn grzywny w wysokości... 1,65 miliona euro, czyli - bagatela - niemal 7 mln zł! Przeprowadzone przez biegłego sądowego testy na starej, wydrukowanej przez Niemca, tablicy rejestracyjnej wykazały, że w przypadku zdjęcia z fotoradaru odczytanie numerów pojazdu jest utrudnione.

Rekordowa kwota nie jest przypadkowa. Za podrobienie dokumentów grozi kara pozbawienia wolności. Biorąc pod uwagę zarobki Stoschek’a, każdy z grożących biznesmenowi 55 dni za kratkami wyceniony został na 30 tys. euro (to maksymalna stawka dopuszczana przez niemieckie prawo).

Nie trzeba chyba dodawać, że Niemiec nie ma zamiaru płacić rekordowej kary za swoje wykroczenie. Stoschek uważa ją za "mocno przesadzoną". Zwraca też uwagę na fakt, że - gdyby - po prostu - odkręcił przednią rejestrację i jeździł bez niej, groziłoby mu co najwyżej 60 euro grzywny za wykroczenie!

Jak widać absurdy prawne nie są polską specjalnością, zdarzają się również w takich "poukładanych" krajach, jak Niemcy...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mandat | tablica rejestracyja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy