Wszystko da się ukraść!

Chociaż policyjne statystyki wskazują na nieznaczną poprawę, wciąż nie można powiedzieć, by przydomowy parking był bezpiecznym miejscem na pozostawienie samochodu.

Wprawdzie czasy, gdy złodzieje włamywali się do aut za pomocą śrubokręta i uruchamiali je zwierając odpowiednie przewody odeszły do lamusa, ale wcale nie oznacza to, że współczesne samochody trudno jest ukraść. Złodzieje opanowali tę sztukę do perfekcji. Zamki, alarmy i wszelkiego typu urządzenia odcinające zapłon nie stanowią dla nich najmniejszej przeszkody.

Współczesny złodziej zamiast wytrychów używa raczej laptopa i korzysta z "dobrodziejstw" współczesnej techniki. Co gorsza większość kierowców całkowicie nieświadomie, sama "wystawia" się na takie niebezpieczeństwo. Naklejanie na szybę kalkomanii, które informują amatorów cudzej własności o tym, jaki system alarmowy chroni nasz samochód, czy próby otwarcia auta pilotem z dużej odległości (bardzo łatwo przechwycić sygnał plota) to jawne proszenie się o kłopoty.

O tym, jak skutecznie walczyć z plagą kradzieży pojazdów, debatowali niedawno w Zakopanem stróże prawa z całej Europy. Policjanci byli zgodni co do jednego - nie istnieje samochód, którego nie da się ukraść. Wyścig między policją a złodziejami trwa w najlepsze - niestety, jak przyznawali uczestnicy konferencji - policja jest zawsze o krok do tyłu.

Jak skutecznie chronić się przed kradzieżą? Najlepsze okazują się tzw. "patenty domowe", czyli zabezpieczenia, które nie mają nic wspólnego z fabrycznymi i masowo produkowanymi alarmami. Czasami sprytnie pomyślane "odcięcie" pompy paliwa jest w stanie zniechęcić działającego pod presją czasu złodzieja.

Pełnej gwarancji nie daje jednak żadne urządzenie. Jeśli chcemy spać spokojnie konieczna okaże się, niestety, polisa autocasco.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: złodziej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy