Wielka wojna o rewolucyjny zderzak Polaka

Łącznie do 10 mln zł mogą dostać twórcy Energetycznego Przetwornika Akumulacyjno-Rozpraszającego (EPAR) na walkę o patent z Uniwersytetem Cambridge.

Łącznie do 10 mln zł mogą dostać twórcy Energetycznego Przetwornika Akumulacyjno-Rozpraszającego (EPAR) na walkę o patent z Uniwersytetem Cambridge.

Wsparcia udzieli Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, z którym firma EPAR podpisała w czwartek umowę.

W uproszczeniu urządzenie zamienia energię kinetyczną zderzenia na ruch wirowy koła zamachowego. Można je zastosować np. jako bariery drogowe lub tarcze odbojowe, chroniące statki przed uszkodzeniem przy cumowaniu w porcie. Jednocześnie wirujące koło może np. posłużyć do wytwarzania energii elektrycznej. 5 października 2011 r. Międzynarodowa Federacja Organizacji Wynalazczych (IFIA) nagrodziła Lucjana Łągiewkę - twórcę koncepcji wynalazku - i technologię EPAR tytułem "Best Invention of the First Decade of 21st Century".

Reklama

Jednak okazało się, że Uniwersytet Cambridge w Wielkiej Brytanii opatentował koncepcję, leżącą u podstawy wynalazku, kilka lat po zaprezentowaniu jej przez polskich twórców. Polska firma argumentuje, że Brytyjczycy skopiowali ich pierwotny pomysł na zderzak.

Jak powiedział w czwartek prezes firmy Przemysław Łągiewka, polski Urząd Patentowy odmówił 15 lat temu wydania patentu, chroniącego tę koncepcję. Prawdopodobnie stało się tak dlatego, że twórcy nie zaprezentowali gotowych prototypów konkretnych urządzeń, a jedynie pomysł, stanowiący podstawę do ich ewentualnej budowy. W Wielkiej Brytanii urzędy nie miały takich zastrzeżeń. Teraz Cambridge chce wprowadzić na rynek systemy oparte na tej właśnie koncepcji. Polska firma też skonstruowała kilka urządzeń i chce by to jej rozwiązania zostały uznane za oryginalne.

"Podnieśliśmy argument, że rozwiązanie, na którym opierają się inżynierowie z Cambridge jest tożsame z naszym, a tym samym powinno stanowić przynajmniej przedmiot analizy Europejskiego Urzędu Patentowego pod kątem zbieżności, a więc tego, co komu i w jakim zakresie przysługuje" - wyjaśnił Łągiewka.

Europejski Urząd Patentowy przychylił się do tych argumentów i zgodził się na oficjalne wszczęcie sporu.

"Firma EPAR potrzebuje wsparcia zewnętrznego po to, żeby móc z sukcesem komercjalizować swoje technologie. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju postanowiło udzielić takiego wsparcia" - powiedział zastępca dyrektora NCBiR Leszek Grabarczyk.

Jak wyjaśnił, wsparcie polega przede wszystkim na tym, że NCBiR wyłoży pieniądze na pokrycie kosztów postępowania administracyjnego i obsługi prawnej. Zwłaszcza usługi wyspecjalizowanych prawników, jak podkreślił, są bardzo kosztowne.

Postępowanie może trwać kilka lat. W tym czasie NCBiR będzie na bieżąco przekazywał firmie EPAR środki na pokrycie kosztów. Łącznie przedsiębiorcy mogą otrzymać maksymalnie 10 mln zł.

Portal INTERIA.PL

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy