W takim samochodzie żadne zasady nie obowiązują?

"Potwór na drodze". Pod takim tytułem, w dziale motoryzacja, 40 numerze tygodnika "DO RZECZY' opublikowano test samochodu Mitsubishi L200 w wersji pick-up.

Czytałem setki samochodowych testów. Sam pisałem o zaletach i wadach modeli aut, którymi miałem przyjemność jeździć jako dziennikarz tygodnika "Motor". Jednak opinia, wrażenia z jazd, jakich doznał redaktor Mariusz Staniszewski , zdenerwowały mnie na tyle, że musiałem zareagować.

Prawdę mówiąc, relację trudno nazwać testem samochodu. To raczej ewidentna zachęta do niebezpiecznego sposobu prowadzenia samochodu. To typowy przykład na łamanie podstawowych przepisów ruchu drogowego. To zachęta do chamskiego zachowania na drodze. Jasno wynika z "testu" , że jak sobie kupisz duży terenowy samochód, takiego "potwora", to gaz do dechy i jazda, panie Gazda... Zajeżdżaj drogę, nie używaj kierunkowskazów, zakręty skracaj jadąc po krawężnikach. Pozostaje mi tylko zacytować autora "testu" , a redakcję "DO RZECZY" prosić, by na przyszłość dział motoryzacji powierzyła fachowcowi w tej specjalności.

Reklama

Cytuję: "(...) Zwykły kierowca zachowuje się według prostych zasad: zanim zmieni pas, najpierw spogląda w lusterka i się upewnia, czy nic nie jedzie. Gdy jest czysto, wykonuje manewr. Te zasady nie obowiązują jednak , gdy siedzisz w Mitsubishi L200 storm. Tu kolejność jest odwrócona. Najpierw zmieniasz pas, a potem patrzysz w lusterko, czy ktoś nie musiał hamować. Przecież jadąc autem z którego z góry spoglądasz na wszystkich kierowców, nie będziesz przejmował się uczuciami małych(...)".

I dalej: "(...) L200 to samochód do pracy. Nie osiąga więc setki w kilka sekund i nie oszczędza paliwa. Gdy jednak rozpędzisz go do 100 km/h, nikt nie próbuje blokować pasa, którym jedziesz. (...) Nie masz też problemów w korkach, bo żaden kierowca przy zdrowych zmysłach nie usiłuje zajeżdżać ci drogi nawet wtedy, gdy wcinasz się najbardziej bezczelnie. Barierą dla tego auta nie są nawet najwyższe krawężniki, możesz więc swobodnie skracać sobie drogę, gdy tylko zechcesz(...)".

Autor zachęca także do jazdy po leśnych, błotnistych drogach: "(...)W takich sytuacjach trzeba mieć jednak trochę siły, by nad Mitsubishi L200 panować. (...)Wspomaganie nie działa tak jak w kompakcie, więc trzeba się nakręcić, jeśli nie chce się wylądować w rowie(...)". "(...) Cóż, delikatna księgowa tym autem nie pojeździ, ale to przecież raczej zabawka dla twardziela(...)".

Koniec cytatów. Tytuł tego pięknego "testu" nawet mi się podoba. Tylko odniósł bym go raczej do kierującego, a nie do Mitsubishi L200, w którym wspomaganie kierownicy działa mocniej niż w kompakcie, a jak łatwo na ulicach miast zauważyć, wiele delikatnych księgowych z radością prowadzi podobne pojazdy z wrodzoną sobie kulturą...

Andrzej Dąbrowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mitsubishi | Mitsubishi L200
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy