Top Gear: Stephen Fry zastąpi Jeremy'ego Clarksona?

Kto zostanie następcą Jeremy'ego Clarksona? Przypomnijmy, że prezenter programu "Top Gear" został zawieszony w pełnieniu obowiązków za pobicie producenta i są duże szanse, że nie wróci już na plan programu.

Jak donosi korespondent RMF FM Bogdan Frymorgen, potencjalnym kandydatem na jego miejsce jest Stephen Fry.

Na korzyść tego znanego brytyjskiego aktora przemawia to, że jest on rozpoznawalną twarzą mediów. Co więcej, Brytyjczycy lubią jego poczucie humoru, a on sam od lat jest wielbicielem programu "Top Gear".

Według doniesień medialnych, szefostwo BBC uważa, że Fry znakomicie pasuje do tej roli. Komentatorzy wskazują jednak na pewne różnice między wizerunkiem Clarksona, a jego prawdopodobnego następcy. To dla wielu widzów programu może okazać się znaczące.

Reklama

Fry jest otwartym homoseksualistą, niedawno zawarł związek małżeński ze znacznie młodszym od siebie partnerem i choć jest bardzo dowcipny, nigdy przez gardło nie przeszłyby mu politycznie niepoprawne żarty, a do takich przyzwyczaił widzów Clarkson. Jeśli Fry znajduje się na południowym biegunie telewizyjnych osobowości, dotychczasowy prezenter "Top Gear" - jak podkreślają obserwatorzy -  zdecydowanie przebywa na północy.

Fry wielokrotnie był gościem programu "Top Gear". Zdradził wówczas, że w latach 80. i 90. ubiegłego stulecia był właścicielem jedenastu samochodów. Wszystkie były klasycznymi modelami znanych marek. Od pewnego czasu Stephen Fry jeździ jednak czarną, londyńską taksówką. Jak zwierzył się dziennikarzom, pozwala mu to zachować na ulicach pełną anonimowość.

Zarówno BBC, jak i sam Stephen Fry odmówili komentarza na temat potencjalnej zmiany na stanowisku prezentera legendarnego programu motoryzacyjnego. Jeremy Clarkson i rzekomo poszkodowany przez niego producent złożyli już wyjaśnienia przed komisją, powołaną przez BBC. Nie podjęła ona jeszcze żadnych wiążących decyzji w tej sprawie.

Afera z Clarksonem w roli głównej wybuchła po tym, jak prezenter "Top Gear" wpadł w szał, kiedy dowiedział się, że w hotelowej restauracji nie może zamówić steka kosztującego 22 funty. Nie chodziło jednak o cenę. Kręcone w Newcastle zdjęcia do programu zakończyły się bardzo późno i kuchnia była już zamknięta. W zamian zaproponowano mu talerz zimnych wędlin. Mówi się o tym, że Clarkson miał uderzyć swojego producenta za to, że ten nie wykonuje swoich obowiązków i nie zorganizował mu jedzenia, na które prezenter miał ochotę.

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: Jeremy Clarkson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy