Top Gear rozbił GT-R!

Dziennikarze programu "Top Gear" nie mają ostatnio szczęścia.

Nie dość, że wciąż narażają się ekologom, fanom karawaningu i politykom to jeszcze odsyłają importerom testowane przez siebie samochody w plastikowych workach na śmieci... Tym razem padło na najnowsze dziecko Nissana, obiekt westchnień milionów samochodowych fanów na całym świecie - model GT-R.

Samochód, którym w ostatnim odcinku Stig wykręcił czas lepszy, niż porsche carrera GT ucierpiał w wyniku kolizji do jakiej doszło w czasie wycieczki na wyspę Man (gdzie nie obowiązują ograniczenia prędkości).

Narzędziem zbrodni, jakim panowie z ekipy pokiereszowali tył nissana było audi R8 - jego kierowca nie zdążył wyhamować przed zwalniającym GT-R i doszło do klasycznego najechania. Ekipie Top Gear udało się więc pobić kolejny rekord. Rozbili pierwszego oficjalnie ściągniętego przez importera GT-R w Wielkiej Brytanii. Śledząc losy dziennikarzy można by powiedzieć, że ciąży nad nimi jakieś fatum.

Reklama

Do czołowej trójki wypadków "made by Top Gear" należało rozbicie ferrari enzo o autobus na drodze publicznej przed dwoma laty, wylot z toru koenigsegga CCX ze Stigiem za kierownicą i niedawny, bardzo groźny wypadek Hammonda prowadzącego pojazd o napędzie rakietowym.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: top gear
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy