Spełnić pragnienia kobiet

Motoryzacja przez lata zdominowana była przez mężczyzn. To oni decydowali o tym, jakimi samochodami powinniśmy jeździć.

Stereotyp "kierowcy mężczyzny" sprawiał, że mało kto liczył się ze zdaniem kobiet.

W początku lat dziewięćdziesiątych producenci zauważyli jednak, że w salonach pojawia się coraz więcej pań, które nie tylko stać jest na zakup własnego samochodu, ale mają też o nim konkretne wyobrażenie. Dopiero wówczas zaczęto zastanawiać się na poważnie, czego tak naprawdę pragną kobiety...

Pierwszy poważny krok w stronę sfeminizowanej motoryzacji uczyniła firma Renault, gdy w 1993 roku wprowadziła na rynek sympatyczny model twingo. Gadżeciarskie auto o trzydrzwiowym nadwoziu szybko zyskało sobie sympatię wielu przedstawicielek płci pięknej. Twingo miało pojemne wnętrze i łatwo było nim zaparkować. Złośliwcy twierdzili jednak, że nie bez wpływu na powodzenie u kobiet pozostawały również kolorowe pokrętła na desce rozdzielczej, do złudzenia przypominające te, stosowane w sprzętach AGD...

Reklama

W następnym roku na rynku pojawił się kolejny samochód, o którym marzyło wówczas wiele kobiet - opel tigra, czyli miejska corsa ze zdecydowanie bardziej zadziornym nadwoziem. Inżynierom z Opla udało się trafić w damski punkt widzenia. "Sportowe" kształty karoserii skrywały niezbyt wysilone jednostki napędowe, przedni napęd sprawiał, że do prowadzenia auta nie trzeba było dużych umiejętności.

W tym samym roku o klientów płci pięknej postanowiło zawalczyć również BMW. Do produkcji trafiło najmniejsze w owym czasie auto ze śmigłem na masce - ubóstwiany przez wiele młodych dam "krótki" model E36 compact. Stosunkowo słabe jednostki napędowe niwelowały nadsterowne zapędy auta, niewielkie wymiary okazały się być kluczem do sukcesu. Auto przetrwało w produkcji do 2000 roku, czyli o rok dłużej, niż "dorosły" sedan.

Na pytanie, czego naprawdę pragną kobiety najlepiej odpowiedział jednak Ford, który w 1996 roku wprowadził do produkcji model ka. Z technicznego punktu widzenie samochód był staruszkiem. Przestarzały silnik z wałkiem rozrządu w kadłubie (jak w "dużym fiacie" i polonezie) zapewniał mizerne osiągi, krzykliwa karoseria zupełnie nie przypadła do gustu mężczyznom. Panie szybko jednak dostrzegły w aucie jeżdżące dzieło sztuki i symbol niezależności. Auto przetrwało w produkcji aż dwanaście lat!

Dzisiaj producenci zdecydowanie bardziej liczą się ze zdaniem pań, granice między męskimi a kobiecymi pojazdami zacierają się. Inżynierowie zaczęli bowiem zwracać uwagę na problemy o istnieniu których 20 lat temu nie mieli nawet pojęcia. W popularnych autach fotele montuje się dzisiaj wyżej, tak by wsiadanie w obcisłej mini nie wymagało umiejętności cyrkowego "człowieka gumy", przy projektowaniu wnętrza zwraca się uwagę na to, czy manetki kierunkowskazów da się obsługiwać w długich tipsach.

W salonach wciąż spotkać można jednak samochody, które przyciągają głównie przedstawicielki płci pięknej.

Najwięcej tego typu pojazdów ma w swojej ofercie koncern Fiat. Jako, że Włosi słyną z wysmakowanego gustu, nie jest zaskoczeniem, że to właśnie ich auta często działają na kobiece zmysły. Każda z popularnych marek Fiata ma w swojej ofercie kobiece auto. Produkowany w Tychach model 500 bije rekordy popularności w całej Europie. Również mała alfa romeo mito często wybierana jest przez kobiety - samochód oczarowuje panie nie tylko wyglądem, ale też świetnymi właściwościami jezdnymi. Także w gamie produktów Lancii kobiety bez trudu znajdą coś dla siebie. Zarówno musa, jak i nie najmłodszy już ypsilon trafiają głównie w damskie gusta.

Większość przedstawicielek płci pięknej nie przejdzie też obojętnie obok mini, volvo C30 czy BMW serii 1. Panie, które nie dysponują aż tak dużym budżetem (lub wystarczająco bogatym mężem), jako substytut tych pojazdów wybierają często takie auta, jak suzuki swift czy nissan micra.

Coraz więcej dam gustuje również w pojazdach, które do niedawna zarezerwowane były raczej dla mężczyzn. Wiele pań spotkać można np. za kierownicą subaru, volkswagenów sirocco czy rożnych SUV-ów. Z doświadczenia wiemy, że kobiety prowadzące działalność gospodarczą często decydują się też na nissana navarę.

Wszystko to sprawia, że krzywdzący stereotyp "baby za kierownicą" odchodzi powoli do lamusa. Panie często radzą sobie za kółkiem lepiej niż ich mężowie, z natury są też zdecydowanie spokojniejsze i mniej skore do ryzyka, co przekłada się na statystyki wypadków. Wbrew męskim docinkom, nie oznacza to jednak, że kobiety nie potrafią jeździć szybko...

Wszystkim facetom, którzy tak twierdzą, polecamy zapoznać się z historią Michelle Mouton. Na filmie, mała próbka jej możliwości...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy