SMS, który kosztował 200 tysięcy złotych!

Używanie telefonu komórkowego w czasie jazdy to wykroczenie, które karane jest mandatami w większości europejskich krajów.

Mimo tego, kierowcy wciąż nie biorą sobie do serca apeli drogówki. W całej Unii Europejskiej jest to jeden z najczęściej łamanych za kierownicą zakazów.

W Polsce mandat za taki wybryk wynosi 200 zł i podobnie, jak rachunek za telefon, trzeba zapłacić go na poczcie, ewentualnie przelewem. Tak, jak w przypadku roamingu, zdecydowanie więcej kosztować nas będzie jednak rozmowa prowadzona za granicą. Dla przykładu, w Hiszpanii ukarani zostaniemy mandatem w wysokości od 91 euro, w Portugalii od 120 euro, a w Norwegii nawet 160 euro!

Reklama

Kwoty 200 czy 500 zł to jednak nic, w porównaniu z tym ile wyniosło używanie komórki w czasie jazdy pewnego właściciela BMW X6...

Kierowca jechał wieczorną porą ulicą Arciszewskiego w Słupsku. Wszystko było w jak najlepszym porządku, aż do chwili, gdy postanowił napisać smsa. Sięgnął więc po telefon i skupił się na właściwym doborze słów. Niestety, z lirycznego nastroju wyrwał go głośny plusk i woda, która szybko zaczęła wlewać się do wnętrza auta... Okazało się, że zamyślony kierowca wjechał swoim BMW wprost do stawu.

Chociaż przydrożna sadzawka ma kilka metrów głębokości, kierowcy, na szczęście, udało się opuścić wnętrze auta. Samochód najpierw trochę dryfował, a następnie pogrążył się w wodzie.

Jak podaje Radio Gdańsk, zanurzonego X6 od wczorajszego poranka szukają - jak na razie bezskutecznie - strażacy. Właściciel oszacował wartość pojazdu na 200 tys. zł. W tym przypadku, to - niestety - utopione pieniądze...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy