Samochody w Brazylii. Czy europejskie koncerny traktują klienta poważnie?

Brazylia ma rozmiary kontynentu, jest ponad 25 razy większa od Polski i liczy 200 milionów mieszkańców. Jak wygląda tamtejsza oferta motoryzacyjna? Dlaczego niektórych, dostępnych w tym wielkim kraju, niezwykle ciekawych pojazdów nie możemy kupić w Europie? Co się tankuje i jak wygląda transport publiczny w Brazylii? (*)

Niektórych modeli samochodów naprawdę możemy Brazylijczykom pozazdrościć! Od kilku nie mogłem oderwać wzroku, zadając sobie pytanie, dlaczego europejski klient nie ma do nich dostępu?

Wymienię kilka z nich. Renault Kwid, mniejszy brat znanego u nas Captura. Fajny, poręczny miejski crossover. Nissan Kicks to kolejny crossover, agresywnie stylizowany, masywniejszy od Kwida. Czy tak będzie wyglądał następca Juke’a? Myślę, że z takim designem odniósłby sukces. Pewnie tylko trzeba by zmienić nazwę, brazylijski "kicks" może się kojarzyć z niewypałem, pomyłką...

Reklama

Kolejne ciekawe auto to, bez wątpienia inspirowany świetnie znaną w Europie Pandą, Fiat Mobi. Bardzo rozbudowany, przeskalowany pas przedni, duże światła z przodu i z tyłu dodają drapieżności i dojrzałości. Auto wydaje się większe i bardziej premium. To nie koniec modeli Fiata. Włoski koncern zdobył się na dużą odwagę i wprowadził do sprzedaży auto typu pick-up. Model Toro jest świetnie stylizowany, ma "lifestylowy" sznyt i wydaje się, że wygodnie pomieści 4 osoby. Koncepcją przypomina duże, pojemny pick-upy z USA, ale stylizacją bliżej mu do europejskich gustów. Razem z przygodnie poznanym Włochem zachwycaliśmy się jednym z takich aut, zaparkowanym przy plaży Copacabana w Rio de Janeiro. Nie krył irytacji, że ten pojazd nie jest dostępny w jego ojczyźnie.

Wielkim graczem w Brazylii jest Chevrolet. W Europie też był, odnosił spore sukcesy w Polsce, ale potem nagle zniknął. W Ameryce Południowej jest bardzo popularny. Wiele znanych z Europy pojazdów sygnowanych logo Opla, sprzedawanych jest w Brazylii jako Chevrolety.

Mimo zmienionego tyłu nadwozia na ulicach możemy rozpoznać Opla Corsę. Co ciekawe, Corsa występuje nie tylko jako mały hatchback. Widać Corsy sedan i Corsy kombi. Na pomysł z zamianą znaczków na masce wpadł także koncern francuski; modele, które znamy w Polsce jako Dacie, w Brazylii stają się Renault. Mamy Renault Duster, Sandero, Logan i Stepway.

Chevrolet okupuje niższe segmenty rynku, produkując tanie, proste, funkcjonalne auta, jak choćby model Onix. Brazylijczycy, inaczej niż Polacy, wolą nowe auto z salonu, nawet jeżeli jest mniej prestiżowe, niż kilkuletnie, używane, "niebite i z pewnym przebiegiem", sprowadzone zza zachodniej granicy. Nie przywiązują wielkiej wagi do jakości wnętrza. To niestety prawda, że zachwyt nad brazylijskimi autami pryska, gdy zajrzymy do ich kabin. W Renault Kwid, Nissanie Kicks, Fiatach Mobi czy Toro zastaniemy morze twardego plastiku i najprostsze tapicerki. 

Brazylia często jest krytykowana za swoje podejście do ochrony środowiska. Wypomina się, że bardzo intensywnie eksploatuje tropikalne lasy dorzecza Amazonki, niszczy ekosystem i zmniejsza obszar, na którym mogą bezpiecznie żyć dzikie zwierzęta. Niestety, to prawda. Ostatnie decyzje rządu Brazylii, by zintegrować agendy Ministerstwa Ochrony Środowiska z Ministerstwem Rolnictwa nie wróżą dobrze dalszemu rozwojowi wypadków. Można się spodziewać, że powstaną kolejne olbrzymie obszary przeznaczone na hodowle i uprawy, które obecnie zajmuje dziewicza dżungla.

Ale jest też druga, lepsza strona medalu. Brazylia, od lat i konsekwentnie promuje biopaliwo. Efektem ubocznym produkcji cukru są olbrzymie ilości masy roślinnej, jaką jest trzcina cukrowa. Ją przetwarza się na etanol; tańszy, czystszy i odnawialny zamiennik benzyny czy oleju napędowego. Prócz marek premium i aut z większymi silnikami, wszystkie samochody poruszające się po drogach Brazylii mają oznaczenie "Flex", co daje możliwość tankowania etyliny lub etanolu albo ich mieszanki, w dowolnej proporcji. Decyzja należy do kierowcy. 

Kupowane lokalnie auto ma homologowane zużycie paliwa na obu typach zasilania. Obowiązuje "amerykański" system pomiaru zużycia, czyli nie "ile samochód spali litrów na 100 km", ale "ile samochód przejedzie na jednym litrze". Naklejka na szybie pokazuje obie wartości. Zużycie etanolu będzie nieco większe niż etyliny.

Prześledźmy to na przykładzie Fiata Mobi. W mieście (Ciudade) na litrze ekologicznego paliwa przejedziemy 8,8 km a gdy zatankujemy etylinę 12,7 km. "Tracimy" ok. 30 proc. zasięgu. Czy wciąż nam się opłaca tankować czyste paliwo? To należy zweryfikować na stacji benzynowej. Etanol jest tańszy i okazuje się, że... dokładnie o te brakujące proc.

Każdy użytkownik, wiedząc, ile w jego przypadku pali auto (jak wiemy faktyczne zużycie może się bardzo różnic od tego podawanego przez producenta) i obserwując poziom cen na stacjach benzynowych może podejmować decyzję, które paliwo wyjdzie taniej. Stacje benzynowe pokazują bieżącą relację między dwoma rodzajami paliwa. Za etanolem zawsze będzie przemawiała ekologia.

Na koniec kilka słów o transporcie publicznym w Rio de Janeiro. W centrum miasta jeżdżą supernowoczesne tramwaje. Torowisko jest wkomponowane w pasaż, zarezerwowany dla pieszych. Powoduje to pewne kłopoty, bo niesforni karioka zwracają małą uwagę na nadjeżdżający, prawie bezgłośnie, pojazd. Widziałem, że w miejscach najgęstszego ruchu przechodniów tramwaj był... pilotowany przez motocykl na sygnale. Dopiero jemu udawało się rozgonić tłum z torowiska. Co ciekawe, tramwaje nie mają pantografów. Trzecia, centralnie umieszczona w podłożu szyna zasila pojazd w niezbędną dla mobilności energię. 

Metro, zarówno wagony, jak i zarządzanie ruchem, jest bardzo podobne do tego, z czym stykamy się w innych wielkich metropoliach. Jedyną różnicę stanowi wydzielenie niektórych wagonów wyłącznie dla kobiet. Wzburzony przedstawiciel brzydszej płci mógłby krzyknąć; "A co z równouprawnieniem?!", ale prawda jest taka, że czasami tylko separacja jest w stanie zapobiec niestosownemu zachowaniu niektórych podróżnych, rozgrzanych tropikalnym słońcem i brazylijską, zmysłową muzyką. 

Autobusy miejskie były dużym rozczarowaniem. Co prawda są dobrze oznakowane i czyste, zatrzymują się na funkcjonalnych przystankach, ale żaden z widzianych nie był niskopodłogowy. Starsi i młodsi musieli wspinać się po kilku schodkach i przeciskać przez wąskie drzwi, by dostać się do wnętrza. Kompletnie niezrozumiałe. Polska, jako potentat w produkcji nowoczesnych autobusów, powinna zachęcić Brazylijczyków do zmiany taboru!

Krzysztof Kowalski 

(*) Tekst otrzymaliśmy od kochającego podróżować autora strony justKowalski.pl

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy